Gdzie można znaleźć najciekawsze, najszczersze i najdłuższe wywiady z Metalliką oraz ekipą filmu Metallica Through The Never? W magazynie So What! rzecz jasna. Najnowszy numer, 2.3, jest w całości poświęcony filmowi – w najbliższych dniach będziemy prezentować u nas tłumaczenie wywiadów – był Lars (
sprawdź tutaj), był James (
tutaj i
tutaj), Kirk (
tutaj). Poniżej wywiad z Robertem, przetłumaczony przez
Andee, dziękuję!
Ostatnie dni upłynęły Robertowi Trujillo w kinematografii. Pracował przy produkcji dokumentu o wirtuozie – wojowniku gitary basowej Paco Pastoriusie, naturalnie zaangażował się również w krótką animację na potrzeby „Metallica Through the Never”, co zostanie w przyszłości szczegółowo omówione na łamach SW. Powiedzonko „czas nie czeka na człowieka” stało się maksymą Roba. Udało mi się osaczyć Go podczas prób w HQ by poznać jego filmowe ścieżki.
S.C.: Jak zapamiętałeś pierwotny pomysł na „Metallica Through the Never”?
R.T.: Więc musisz zrozumieć że wszystko zaczęło się od managementu i ich wersji, która nie była narracją filmową. Budowa sceny była w toku a oni zaczęli myśleć o czymś czym wszyscy moglibyśmy się ekscytować. Koncepcja filmu 3D zawsze mocno ekscytowała mnie osobiście, więc kiedy film stał się rzeczywistością zaangażowałem się w to bez reszty. Różni ludzie mieli różne koncepcje, management obstawiał za zwykłą „koncertówką”. My jako zespół mieliśmy inny pomysł. Chcieliśmy zaproponować inny rodzaj narracji. Pomysł by przenieść widza w surrealistyczną rzeczywistość z naszą muzyką, która jest czymś w rodzaju kleju dla całej historii sam w sobie jest świetny.
S.C.: I pojawił się reżyser/ rozpoczęło się polowanie na ciekawą fabułę
R.T.: Rozmawialiśmy z grupą reżyserów. Jestem pewien że Lars mógłby powiedzieć o tym najwięcej bo fizycznie siedział w tym projekcie najdłużej. To on w zespole jest filmowcem. Zachwycił mnie pasją, znajomością sztuki filmowej, świetnymi historiami, które udało się ożywić i przenieść na ekran. Spędził naprawdę dużo czasu wyszukując tego właściwego reżysera. Nimród wszedł do tego projektu z dużą dawką energii i miał odpowiednią prezentację. Siedząc wśród tych wszystkich prezentacji masz wrażenie, że wielu z tych gości próbuje wcisnąć Ci już wcześniej napisaną wstępną wersję scenariusza tak aby film był zrobiony według ich pomysłu.
S.C.: Z jakimi pomysłami rzucali się na Was Ci ludzie?
R.T.: Wielu ludzi miało pomysły z gatunku sci-fiction, coś w rodzaju „Obcego”, wątków, których Lars nie chciał mieć w filmie. Jeden gość, nie przypomnę sobie teraz nazwiska, doprowadził do tego, że w czasie video czatu James Hetfield zasnął na kanapie.Oczywiście zrobił to „poza kadrem” ale zasnął. W każdym razie Nimród wszedł w to z wielkim zapałem i świetnymi pomysłami i był otwarty na nasze wizje.
S.C.: Czy dzieliłeś się swoimi pomysłami z Nimródem?
R.T.: Miałem pomysły a on był otwarty. Wypadek samochodowy – to był mój pomysł. Takie małe subtelności. Nimród „wykorzystał” wypadek i jak dla mnie dodało to filmowi dynamiki.
Nimród starał się współpracować ale myślę, że dla Niego było ważne aby wypracować swój pomysł a jeśli my mogliśmy jakoś pomóc, robiliśmy to. Pozwoliliśmy mu pasjonować się tym co tworzył
S.C.: Kto był dla Ciebie Szefem całej tej ekipy?, Charlotte Huggins, Marc Reiter, czy oboje?
R.T..: To interesujące, było sporo szefów w to zaangażowanych, zawsze rozmawiałem z wymienioną dwójką i Nimródem.
S.C.: No dobra…Charlotte leżał na sercu interes filmu, Marc dbał o interes Metalliki, Nimród był zaangażowany w proces twórczy…do kogo należało ostatnie słowo?
R.T.: Charlotte była tą która mówiła „sprawdzam”. Coś w stylu „ tyle masz zamiar na to wydać a to jest rzeczywistość”. Ona była tą która rozważała dobre i złe strony mając na uwadze budżet projektu. Stawiała temu czoła od pierwszego dnia. To ona wprowadziła Nimróda, Joe Hutshinga. To były strzały w dziesiątkę. Nimród był pomocny w ściągnięciu na pokład Dana DeHaana. Wracamy więc do myślenia zespołowego, w takim projekcie jak ten jest wielu szefów i ich asystentów.
S.C.: Czy w którymś momencie, tylko bądź ze mną szczery, pomyślałeś ”za dużo w tej kuchni kucharzy”?
R.T.: Wszyscy łącznie ze mną się tym pasjonowali. Wiedziałem jaki efekt chcę uzyskać i walczyłem o to. Chciałem czaszek Pusheada. W Oakland powiedziałem Peterowi, że ich tu potrzebujemy. Byłem tym pochłonięty i zachowywałem się jak dziecko tupiące nóżką. I Peter to załatwił. Cała ta rzecz była trochę jak twórcze tornado, gdy masz przy sobie tych wszystkich ludzi z ich pomysłami. Peter był podekscytowany tym co widział i tym co udało się „wycisnąć” z tego projektu. Marc „podrzucił” abyśmy w napisach końcowych grali „Orion”, co okazało się wspaniałym pomysłem.
S.C.: Koniec końców przeszliście przez to bez szwanku mówiąc jednym głosem
R.T.: Wszyscy jesteśmy z tego zadowoleni, choć przypomina to trochę podróż rollercoasterem. Jeśli mierzysz wysoko na twojej drodze mogą pojawić się nagłe zakręty. Musisz się utrzymać, tak to wygląda w świecie Metalliki.
Andee
Overkill.pl