W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert Trujillo w wywiadzie dla "So What!" 11.04.2017 cz. 2
dodane 14.07.2017 11:13:08 przez: Elvis-Król
wyświetleń: 1874
Druga część kwietniowego wywiadu z Robertem Trujillo przeprowadzonym 11 kwietnia 2017 roku przez Steffana Chirazi dla "So What!". Przetłumaczony i opracowany przez użytkownika Marios.


ZOBACZ PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU (KLIK)



Steffan Chirazi: Porozmawiajmy trochę o twojej solowej akcji. Cieszysz się teraz dużo większą przestrzenią, grając je.

Robert: Na początku solówki chcę, żeby było w niej coś luźniejszego, ale Lars lubi gdy jest tam coś Metalliki. Więc na przykład wrzuciłem „The End of the Line”, było też trochę „To Live Is To Die”. Razem z Zachem [Zach Harmon – techniczny basu. Legenda ekipy technicznej w Metallice] kombinujemy z dźwiękiem, by uzyskać trochę więcej krawędzi. Nie za dużo, ale wystarczająco. Wszystko dzieje się szybko i solo zmienia się każdego wieczoru. Wprowadzam zmiany cały czas, więc jest to praca w toku. Jednak są pewne elementy, które zaskoczyły i się sprawdzają. Jestem tym podekscytowany, bo nigdy nie wiadomo, co chwyci a co nie zadziała.

Jest coś, co nie sądzę, by uznawane było za oczywiste. Jesteś bardzo hojny dla pamięci o Cliffie Burtonie, grając „Pulling Teeth”. To nie tylko brzmi cudownie, ale to niezwykła hojność, by w dalszym ciągu wiernie pamiętać. Czy uważasz, że jesteś posłańcem, że jest to twoja odpowiedzialność?

Osobiście uważam, że ważne jest celebrowanie obecności Cliffa. Wciąż darzony jest miłością, a jego wkład w ducha Metalliki, muzykę, energię, wszystkie te wspaniałe rzeczy w jego kompozycjach jest bardzo ważny. Myślę, że to wszystko zaczęło się w Webster Hall w ubiegłym roku. To była rocznica śmierci Cliffa i w ostatniej chwili postanowiliśmy zagrać „Orion”. Więc przećwiczyliśmy to w garderobie, przygotowując się do koncertu, a potem wyszliśmy i po prostu to zagraliśmy. I tej nocy wytworzyła się niesamowita energia. Pomyślałem: „Powinniśmy robić to częściej”. A potem zagraliśmy „The Call of Ktulu” w Kopenchadze i to też było dla mnie wiadomością. Po prostu wydaje się, że kiedy gramy coś, co jest mocno związane z Cliffem, naprawdę działa to na publiczność. Jest to coś duchowego, coś pełnego mocy.

Patrzyłem na niektóre fragmenty festiwalu Orion, kiedy graliśmy w Detroit, i musiałem zrobić własną wersję „(Anesthesia) - Pulling Teeth”. Naprawdę mi się podobało. Myślałem: „Wow! To dla mnie ważny moment”. Oglądałem i widziałem Raya Burtona, Flea z Red Hotów i te wibracje były naprawdę, naprawdę wyjątkowe. Rozmawiałem niedawno z Larsem i mówił: „Hej, wiesz, byłoby wspaniale, gdybyś podzielił się tymi cytatami w swojej solówce”. I powiedziałem: „Mam coś dla ciebie” i zagrałem kilka rzeczy z „(Anesthesia) - Pulling Teeth”. I to się sprawdziło. Zdecydowałem się to utrzymać, ponieważ wiąże się to ze wspaniałą energią. Ale pomiędzy musi być oczywiście sporo innych motywów, które wypróbowuję.


Jak marszowe elementy basowe...

Tak, chcę włączyć siebie, to kim jestem, co robię i co się dzieje wewnątrz mnie, ale chcę by to była też Metallica. Chcę uwzględniać Cliffa, bo Cliff jest ważny i jego duch właściwie jest z nami. Staram się uwzględnić wszystkie te elementy. Czuję się dobrze, czuję, że to odpowiedni moment. Może dwa lata temu to nie był właściwy czas. Zawsze wierzę w moment i wartość tego, co on oznacza. Czuję, że niektóre nowe utwory zazębiają się ze starym materiałem. Czuję, że ostatnie koncerty to naprawdę właściwy czas. Myślę, że aby dojść do tego momentu, musieliśmy spłacić rachunki w Chinach / Azji i musieliśmy popracować w Kopenchadze. Dopadła nas też choroba w Kopenchadze. Kilku członków zespołu było chorych, więc było sporo wyzwań.



Do tych wyzwań należą podróże.

Jasne. Grając w zasadzie dwa razy jednej nocy na Grammy i w Hollywood Palladium, jest to ciężka praca. Długie próby, nie mieliśmy przerwy. Lądujesz w L.A., po trzech godzinach masz próbę, następnego dnia idziesz na próbę, sprawdzasz dźwięk i masz Grammy, a potem koncert do późnej nocy. Nawet po Chinach mieliśmy kilka dni wolnego. To doprowadziło nas do Danii, potem prób, potem koncertów, a następnie bezpośredni do Grammy i ...

Robicie duże próby produkcyjne, o których ludzie prawdopodobnie nie wiedzą. To jest tak, że lądujecie na miejscu i udajecie się na sześć godzin do hali lub na stadion, wszystko jedno gdzie gracie.

Musimy być tam wcześniej. Wiesz o co mi chodzi? To nie jest tak, że wpadamy na próbę i szybko przelatujemy przez setlistę. Pracujemy tam nad wszystkimi rzeczami, próbujemy nowych elementów, zmieniamy coś w produkcji i przedzieramy się przez utwory. To zajmuje ogrom czasu.


CIĄG DALSZY NASTĄPIŁ! (KLIK)



Źródło: "So What!"

Tłumaczenie i opracowanie: Marios

Opublikował: Elvis-Król

Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak