W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Welcome Home (Sanitarium), recenzja utworu
dodane 28.11.2011 18:00:18 przez: ToMek
wyświetleń: 3287
Kolejny odcinek cyklu – recenzji poszczególnych kawałków Metalliki, głównie tych z pięciu pierwszych płyt. Na pierwszy ogień poszedł "The Frayed End of Sanity" i recenzja ze strony heavymetalmusicnews.com, jako drugą prezentowaliśmy recenzję Whiplash, pochodzącą z invisibleoranges.com. Trzeci - "Welcome Home (Sanitarium)” również z invisibleoranges.com i również przetłumaczony przez Olkę Hetfield:


Właśnie ten kawałek kończy najlepszą stronę winyla w historii metalu. Stronę A płyty Master of Puppets: boom, boom, boom, boom. Cztery nietykalne klasyki, cztery numery, które pozostają w pamięci. Uświadomiłem sobie, że myśląc o albumach podzielonych na części, myślę o nich jako o przestarzałych, ale ten wzór wyznaczał przecież drogę przy słuchaniu tych albumów. W związku z odrębnymi utworami - rozważając je jako wymierający gatunek - strony albumów oferowały kolejną warstwę głębi. Strony albumów mogły się uzupełniać albo odnosić się do siebie. Mogły mieć swoje własne tożsamości - np. strona B "My War" zespołu Black Flag - jestem pewny, że zespół miał jakieś własne nazwy dla poszczególnych stron winyla (np. "Day Side"/"Night Side"), choć w tej chwili inne przykłady uciekły mi z głowy.

Strona A Master of Puppets jest "epicką stroną". Nie, żeby strona B nie była - po prostu numery są tylko trochę bardziej dziwne (lecz nadal świetne), ale nie aż tak wielkie, jak te na stronie A. Żebyście mogli bardziej sobie to uzmysłowić, wyobraźcie sobie, że Reing in Blood rozpoczyna się "Angel of Death" i "Raining Blood" - następnie ma jeszcze 3 numery, a strona już staje się epicka. Taką właśnie moc ma strona A Master of Puppets.

Co do "Welcome Home (Sanitarium)", większość uroku tego numery bierze się z tego, że każdy łatwo może się do niego odnieść. Przyjęto, że tekst traktuje o zakładzie psychiatrycznym, ale bycie: "nazywanym obłąkanym" ("labeled mentally deranged") czy bycie "zapewnianym, że jest się szalonym" ("assuring me that I'm insane") nie odnosi się tylko do zakładów. Jako nastoletni metalowiec, byłem bardzo podatny na takie słowa pełne gniewu. Robiłem wszystko, by odizolować się od rodziców i nauczycieli, ciągle wpadałem w kłopoty - nie respektowałem autorytetów. Rozbrzmiewały we mnie słowa:

"Just leave me alone"
("Po prostu zostawcie mnie samego")


Jako dorosły nie czuję tego już w taki sposób - mam więcej predyspozycji, by stanąć po drugiej stronie przesłania tego numeru - jako oprawca. Ale dobrze jest poczuć ducha walki tego numeru. Inny utwór metalowy, który przychodzi mi na myśl, to "We Who Ware Not As Others" Sepultury, gdzie tytuł jest powtarzany jak mantra. Bycie innym to coś, z czego możemy być dumni. To jedna z najlepszych metalowych lekcji.

W "Welcome Home (Sanitarium)", pozornie szaleni ludzie wcale nie myślą, że są szaleni. Co więcej, są w stanie spojrzeć na siebie oczami swoich oprawców: "Jest z nim lepiej, czyż nie?" ("He's getting better, can't you tell?"). Teraz pomyślałem o filmie Terminator 2. Sarah Connor jest bardzo systematyczna i zaangażowana, nie chcę ryzykować swoim życiem i innych. Jednak wie, jak jest. Czasami "musi kogoś zabić" ("got some death to do"), ponieważ to "jedyna droga do uwolnienia się" ("the only way to reaching out again"). Kontrastuje to z "Battery", który zarzuca, że szaleństwo jest konsekwencją braku kontroli, "Welcome Home" przedstawia je wręcz jako wzmocnienie. Gitary, które podtrzymują szybkie tempo i odkrywają przed nami zajebisty riff po zajebistym riffie, i tak załatwia sprawę.




Olka Hetfield
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 17
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak