W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Recenzja soundtracku Metallica Through the Never by Magazyn Gitarzysta
dodane 01.10.2013 17:09:03 przez: ToMek
wyświetleń: 3292
Poniżej bardzo ciekawa recenzja soundtracku Metallica Through The Never, napisana przez Jacka Walewskiego z Magazynu Gitarzysta. Warto dodać że w papierowym Magazynie Gitarzysta znajdziecie wywiad z Hetfieldem!


Metallica zdaje się w ostatnich latach budować swoją karierę wedle podobnego schematu jak niegdyś The Beatles i Led Zeppelin. Po założeniu własnej wytwórni i organizacji festiwalu przyszedł czas na film. Do tego nakręcony w technologii 3D.


Przedmiotem recenzji nie będzie jednak wspomniany film (a właściwie wydłużony do granic znudzenia teledysk), a jego ścieżka dźwiękowa będąca zapisem zlepionych ze sobą w dość naturalny sposób fragmentów pięciu koncertów, jakie Metallica dała w ubiegłym roku w Vancouver i Edmonton. Scena, na której wystąpił zespół, miała być w założeniach odpowiedzią grupy na spektakl "The Wall" Pink Floyd. Fani zobaczyli na niej kuriozalnie wielkie elementy z większości opraw graficznych płyt Larsa Ulricha i spółki (gigantyczny posąg Temidy z "And Justice For All", krzesło elektryczne z "Ride The Ligthning", groby z "Master of Puppets", trumnę z "Death Magnetic" oraz… muszlę klozetową z pierwotnej okładki "Kill’Em All"). Z wielkim utęsknieniem czekam więc na DVD z zapisem koncertów, a recenzowany album jest jednak dodatkową zachętą.

Napiszę bez ogródek. "Through The Never" udowadnia jedno - Metallica nadal pozostaje jedną z najsprawniejszych maszyn do grania koncertów na świecie. Mimo słabnącego z wiekiem wokalu Jamesa Hetfielda, kompromitujących wpadek rytmicznych Larsa Ulricha (w pewnym momencie w "Master of Puppets" gubi się wręcz cały zespół), mało która grupa rockowa i metalowa potrafi zagrać dziś tak monumentalne show jak Oni. By być uczciwym, dodam - to na równi zasługa muzyków, jak i ich wiernych fanów, których chóralne wspomaganie Hetfielda sprawia, że dreszcze po ciele w czasie odsłuchu gigu są gwarantowane.



Całość brzmi bardzo selektywnie. Na tyle, by podejrzewać, że przed wydaniem płyty/filmu skorzystano z poprawek studyjnych (będących dziś jednak pewnym standardem jeśli chodzi o tego typu wydawnictwa). Zaskakuje niezła kondycja wokalna Hetfielda, który w paru miejscach zbliża się siłą i manierą głosu do tego, co zaprezentował kilkanaście lat temu (sic!) na "S&M". Słychać, że nadal bawi się swoimi partiami lekko zmieniając ich linie melodyczne (posłuchajcie uważnie "Fuel"). Za pewną ciekawostkę może uchodzić fakt zaśpiewania przez niego pełnego tekstu pierwszej zwrotki "Master…", którą najczęściej dzielił na spółkę z publiką. Cieszy także wyraźne brzmienie gitary basowej, z którym Metallica miewała w swojej historii nie zawsze po drodze. Pozycja Roberta Trujillo w grupie wydaje się dziś o wiele silniejsza niż kiedykolwiek miało to miejsce w przypadku Jasona Newsteda.

Dobór repertuaru znajdzie zapewne tylu entuzjastów co malkontentów. Przy tak pokaźnej, jak i różnorodnej stylistycznie dyskografii, ciężko byłoby jednak zespołowi zadowolić każdego. Trochę dziwi brak "Sad But True", "Welcome Home (Sanitarium)" i "Seek and Destroy", które grupa zagrała wtedy w Vancouver. Jednocześnie pozytywnie zaskakuje zaprezentowanie instrumentalnego "Orion", w którym koneserzy zapewne odnajdą drobne różnice w porównaniu z wersją oryginalną. Poza utworami z klasycznych pierwszych pięciu albumów (które każdy szanujący się fan zna zapewne na pamięć), Metallica przypomniała także idealne na koncert "Fuel" i "Memory Remains" z niedocenianego okresu "Load"/"Reload" oraz - dość nieoczywisty wybór - "Cyanide" z "Death Magnetic". Tradycyjnie zabrakło czegokolwiek z kontrowersyjnego "St. Anger", choć akurat i na tej płycie znalazłyby się momenty warte zaprezentowania.



Mimo zalet, "Through The Never" pozostaje nadal gratką głównie dla fanów Metalliki i nie zapisze się w historii rocka tak złotymi zgłoskami jak choćby "Live Sh*t". Podobnie jak zeszłoroczna EP-ka "Beyond Magnetic" i cały cykl wydanych w ubiegłych kilku latach płyt DVD, zdaje się być tylko przystawką do kolejnego albumu zespołu, który ponoć będzie nam dane usłyszeć w 2014 r.

Ocena: 7/10

Magazyn Gitarzysta
Jacek Walewski

Waszym zdaniem
komentarzy: 14
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
ostry
02.10.2013 11:00:42
O  IP: 195.116.220.72
Soudtrack jest zdecydowanie lepszy od tego ze SKOM.... wydanie wersji Limitowanej zabija finezja wykonania a dzwiek....cóż to byly mega dobrze wydane pieniążki.
Jacek Walewski
02.10.2013 07:49:05
O  IP: 46.169.127.252
Też jestem zdania, że wokal Het brzmi lepiej w niższej tonacji. Słychać to choćby właśnie w NEM - posłuchajcie wersji z S&M a tej z TtN...
Egon
01.10.2013 21:29:34
O  IP: 31.174.148.207
James to powinien krzyczeć, na St. Anger krzyczał i wyszło fajnie, szkoda że skopali perksuję i dali dziwne kawałki jak Dirty Window itp ale generakne ta płyta sie broni
pitbull
01.10.2013 21:24:04
O  IP: 77.113.69.217
No na to czy zapisze sie w historii, czy nie, to trzeba chyba poczekać co nie?
WRU
01.10.2013 21:17:48
O  IP: 178.42.179.185
Athis

James nie wiadomo czemu zaczął śpiewać wysoko refren Nothing Else Matters od drugiej połowy 2004 r. Zawsze sie zastanawiam czemu nie śpiewa go nisko jak go kiedyś. Zresztą James powinien sobie darować niektóre wysokie partie i śpiewać nisko. Posłuchajcie sobie tegorocznych Carpe Diem, I Disappear czy innych utworów gdzie śpiewa nisko. Jest moc.
Egon
01.10.2013 21:11:13
O  IP: 31.174.148.207
Oczywiście chodzi o wokal
Egon
01.10.2013 21:10:53
O  IP: 31.174.148.207
Całość brzmi bardzo selektywnie. Na tyle, by podejrzewać, że przed wydaniem płyty/filmu skorzystano z poprawek studyjnych (będących dziś jednak pewnym standardem jeśli chodzi o tego typu wydawnictwa). Zaskakuje niezła kondycja wokalna Hetfielda <------ ta część spowodowała że uderzam do kina jednak mimo wielkiego sceptycyzmu
_Just-Me
01.10.2013 19:03:09
O  IP: 80.51.59.2
Może mnie ktoś oświecić o co chodzi? :]
"Antal mentioned that two re-cut versions of the film will be available on the home release. One version will be just the <>Dane DeHaan-starring narrative portion, which will feature a brand new, "Goblin-esque" soundtrack created by Metallica and producer Greg Fidelman."
Marios
01.10.2013 18:59:56
O  IP: 89.151.18.192
Dave

Wersja polska - z pełną książeczką, tyle że na obrzeżach frontowej okładki są wdrukowane napisy "zagraniczna płyta, polska cena". W plastikowym pudełku.

wersja zwykła - to samo co polska, tyle że bez tych napisów na brzegach

wersja limited - kartonowy digipack, który rozkłada się we wzór krzyża. Do tego kartonowy "zakrwawiony" szablon do odrysowania logo z okładki albumu.

Athis
01.10.2013 18:22:20
O  IP: 91.236.34.42
Nie wiem czemu nie pomyśleli, aby wstawić "Fade to Black" zamiast tego wycia w NEM. Jamesowi zmienił się wielce głos, jednak dzisiejsza wersja FTB trzyma nadal ten stary klimat. ( ten dobule bass na końcu) Epicko mogłoby to brzmieć w kinie czy IMAX'ie
Dave
01.10.2013 18:04:56
O  IP: 46.149.222.141
Mam pytanie odnośnie wydań tego soundtracku u nas na rynku:
- na empik.com są 3 wersje do wyboru - PL, zwykła i limited - ma ktoś info czym się różnią? Bo tam na stronie do każdej wersji opis jest ten sam.
NIKT
01.10.2013 18:04:51
O  IP: 81.190.106.44
Zgodzić się trzeba z powyższym tekstem. Mała tylko uwaga (choć każdy wie o co chodzi) sedes to motyw nie z "KILL 'EM ALl" a z "METAL UP YOUR ASS" :) Tak dla ścisłości;)
a7xsz
01.10.2013 17:27:56
O  IP: 188.33.188.66
Dobra i obiektywna recenzja.
ToMek
01.10.2013 17:09:23
O  IP: 217.74.68.2
Dzięki Jacek za recenzje!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak