W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Przemysł płytowy w latach 1965-2015
dodane 05.03.2016 12:23:15 przez: DanielZywy
wyświetleń: 3775
Jakiś czas temu na stronie huffingtonpost.com pojawił się artykuł na temat zmian jakie zaszły w przemyśle muzycznym na przestrzeni 50 lat. Co prawda tekst nie dotyczy stricte Metalliki, choć nazwa zespołu pojawia się we fragmencie, dotyczącym Napstera, uznaliśmy, że całość jest na tyle ciekawa i godna uwagi, żeby zaprezentować artykuł w całości. Zapraszam do lektury i komentarzy.


Przemysł płytowy w latach 1965-2015




Dorastając w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, muzyka była wszędzie, to było wszystko o czym rozmawialiśmy. Brzmiało to jak zaproszenie: chcesz wpaść i posłuchać nowej płyty Creedence? Spotkamy się w sklepie płytowym?
W tamtych czasach statusem wyróżniał się ten, kto posiadał najlepszy zestaw stereo oraz najlepszą kolekcję płyt. Fani oszczędzali pieniądze i kupowali płyty kiedy tylko mogli.

To było doświadczenie, którym się dzieliliśmy, byliśmy jak komuna. Ludzie spotykali się i słuchali muzyki, podawali sobie okładkę płyty, czytali to, co znalazło się we wkładce i rozmawiali o tych, którzy na tej płycie zagrali. Teledyski nie pojawiły się aż do lat osiemdziesiątych, a zamiast rozmów na portalach społecznościowych odbywały się spotkania w alejkach sklepów płytowych.
Sposobem dzielenia się plikami z innymi była dziewięćdziesięciominutowa kaseta nagrana w czasie rzeczywistym, wypełniona utworami ulubionych artystów. Tworzenie wspaniałych składanek na kasetach, które dawały ci prawo do chełpienia się nimi, było formą sztuki, której opanowanie wymagało czasu. To dlatego udostępnianie muzyki w tamtych czasach nie stanowiło większego zagrożenia dla sprzedaży płyt. Zrobienie kopii zajmowało cholernie dużo czasu.

Kiedy pracowałem w sklepie z płytami w Berkeley we wczesnych latach siedemdziesiątych, zakupienie pięciu LP nie było niczym niezwykłym dla klientów, czym dawali szansę nowym artystom. Klienci często prosili o rekomendacje oparte na twórczości artystów, których obserwowali. W moim sklepie codziennie mieliśmy konkurs, który polegał na sprawdzeniu ile egzemplarzy płyty granej w sklepie byliśmy w stanie sprzedać.



Wprowadzenie CD.

We wczesnych latach osiemdziesiątych wytwórnie płytowe zaczęły odchodzić od stosunkowo niedrogich płyt winylowych w kierunku kompaktów. Płyty kompaktowe były drogie, kosztowały ponad dwa razy tyle co winyle. Klienci, którzy kiedyś kupowali wiele winyli i ryzykowali zakup nieznanych wydawnictw, zaczęli kupować mniej tytułów. Płyta kompaktowa stała się kopalnią zysków dla firm płytowych. Były one nie tylko dużo bardziej opłacalne, ale również ludzie zaczęli wymieniać swoje kolekcje i kupować albumy po raz drugi.

Niestety, wytwórnie płytowe zajechały tego konia na śmierć. Ich celem stały się raczej zyski w krótkiej perspektywie w przeciwieństwie do dokonywania inwestycji, mających na celu rozwój nowych talentów. Płyta CD jest jednym z niewielu produktów technologicznych, których cena nigdy nie spadła. Nawet, gdy cena produkcji płyty kompaktowej obniżyła się znacząco, ponieważ wzrósł popyt i wybudowano więcej zakładów produkcyjnych.

Strategia utrzymania wysokiej marży w końcu odbiła się rykoszetem dwie dekady później, gdyż pokolenie widziało piractwo jako uzasadniony odwet na chciwych wytwórniach i ich zbyt drogiej muzyce.



Video zabiło gwiazdy radia.

Innym ważnym czynnikiem zmian w latach osiemdziesiątych było MTV, uruchomione 1 sierpnia 1981. W bardzo krótkim czasie okazało się, że tradycyjne radio ma mocnego konkurenta w postaci MTV, które jako telewizja kablowa stało się dostępne w większej liczbie gospodarstw domowych. Osoby odpowiedzialne za promowanie utworów w stacjach radiowych, pracujące dla wytwórni płytowych, odkryły, że teledyski ich zespołów często emitowane w MTV to jak prezentowanie ich na antenie każdej stacji radiowej w kraju.

Nic więc dziwnego, że MTV stało się dominującą siłą dla przełomowych działań i przekształcania muzyki w teledyski, przyczyniło się do wzrostu popularności muzyki poprzez kreowanie większej liczby super gwiazd.
Biznes płytowy spotyka Wall Street.

Muzyka stała się teraz wielkim biznesem z ogromnymi zyskami ze sprzedaży płyt kompaktowych oraz promocji w MTV. W latach dziewięćdziesiątych przemysł muzyczny zaczął przyciągać uwagę Wall Street. Biznes, który kiedyś był zdominowany przez ludzi z kręgów muzycznych, teraz zaczął przyciągać prawników oraz pośredników z innych przemysłów, zajmujących pozycje na wysokich szczeblach decyzyjnych firm.
Szanowani liderzy różnych branży, jak Mo Ostin, który zbudował Warner Brothers Records i stworzył jedną z najbardziej szanowanych i odnoszących sukcesy firm płytowych, został zmuszony do opuszczenia firmy w 1994 roku po 25 latach na stanowisku CEO. Osoba, która wymusiła rezygnację Ostina, czyli Robert Morgado, który nie miał żadnego doświadczenia w przemyśle płytowym, została zwolniona sześć miesięcy później a Warner Brothers już nigdy nie odzyskało swojej dawnej chwały.



Ustawa Telekomunikacyjna z 1996.

W 1996 roku przemysł muzyczny ucierpiał od kolejnego ciosu. Ustawa Telekomunikacyjna z 1996 roku pozwoliła nadawcom, którzy do tej pory mogli być właścicielami jedynie garstki stacji radiowych, na zakup tak wielu stacji, na ile mogli sobie pozwolić.

Zakupowe szaleństwo ogarnęło korporacje takie jak Clear Channel, które kupowały setki lokalnych stacji radiowych, pozbawiając ich ostatecznie indywidualności. Tysiące prowadzących programy oraz Dj-ów, którzy niegdyś „dodawali” utwory oraz tworzyli listy piosenek odzwierciedlające gusta lokalnej publiczności, zniknęło.

Napster i wiek eksploatacji artystów.

Jeśli byłeś dzieckiem koledżu i wszyscy mówili o nowym sposobie pozyskiwania darmowej muzyki na swoich komputerach, pomyślałeś: „Nie, nie zamierzam tak robić, w jaki sposób zespoły zarobią jakieś pieniądze?” Do diabła, nie. Żartujesz, wszyscy się do tego garnęli.

Dla tego pokolenia internetowych użytkowników Napstera to było jak znalezienie worka pełnego pieniędzy w bagażniku swojego samochodu. Studenci pokochali pomysł darmowej muzyki i byli otoczeni przez przyjaciół, którzy chętnie pokazywali innym jak tego używać. Większość młodych ludzi nie widziała niczego złego w pobieraniu muzyki za darmo z Napstera. Wielu uważało, że po prostu dzieli się muzyką, dla nich kradzież płyty ze sklepu i pobieranie utworów za darmo były zupełnie niezwiązane ze sobą.

Na pierwszy rzut oka miało to sens. Wytwórnie płytowe postrzegane przez wielu jako manipulujący strażnicy korporacyjnych bram otrzymały swoją szansę na gwiazdorstwo, zachowując przy tym lwią część pieniędzy. Piractwo miało dać szansę każdemu zespołowi na chwilę sławy oraz stworzyć możliwości zaprezentowania się dla wszystkich muzyków i znaleźć nowe sposoby na zarobienie pieniędzy. Nie widziano tego jako kradzieży, wierzono, że naprawdę uda się pomóc nowym zespołom. Niestety, piractwo okazało się finansową katastrofą dla większości artystów.

Sprawy działy się tak szybko, że założyciel Napstera, Shawn Fanning, zaczął być czczony jako pewnego rodzaju wizjoner, wyzwoliciel muzyki. Nawet główne media nie miały pojęcia w jaki sposób traktować Fanninga czy jego Napstera. W końcu znalazł się on na okładce magazynu „Time” i wystąpił jako prezenter podczas MTV Video Music Awards w 2000 roku.



Ale nie tylko media nie wiedziały jak reagować na Napstera. Kiedy Lars Ulrich z Metalliki dowiedział się o Napsterze, zaczął przeglądać stronę pod kątem utworów swojego zespołu. Odkrył, że wszystkie utwory Metalliki są dostępne do bezpłatnego pobrania. Znalazł tam również niewydany i niedokończony jeszcze utwór „I Disappear” z mającej dopiero się pojawić ścieżki dźwiękowej do filmu „Mission Impossible II”. Strasznie się wkurzył.

Nie tylko Metallica pozwała Napstera, ale to Ulrich oraz Roger McGuinn, jeden z założycieli The Byrds, przemawiali przed Kongresem w sprawie nieautoryzowanego użycia przez Napstera utworów chronionych prawami autorskimi. Czytając po piętnastu latach zapis zeznań Ulricha przed Kongresem, to nic innego jak objawienie:

„Musimy znaleźć sposób na przywitanie się z postępem technologicznym oraz cięciem kosztów jakie daje nam Internet. Jednak należy to zrobić bez niszczenia różnorodności artystycznej oraz międzynarodowego sukcesu, który sprawił, że nasz przemysł własności intelektualnej stał się największy na świecie. Pozwalając na pogarszanie się stanu ochrony praw autorskich, moim zdaniem, doprowadzamy do prowadzenia złej polityki zarówno pod względem ekonomicznym jak i artystycznym.”



Odpowiedź na słowa Ulricha ze strony pirackiej społeczności była pełna jadu i złośliwości, zwrócili się oni przeciwko temu odnoszącemu sukcesy, bogatemu artyście, a niechęć jest wciąż pielęgnowana w pamięci ludzi i do dziś tkwi zakorzeniona w kulturze ludowej. To było potężne ostrzeżenie, jak gdyby ktoś nabił głowę Ulricha na dzidę i wystawił poza murami miasta wraz z tablicą, który głosi: „Jeśli jesteś muzykiem i wypowiadasz się na temat swoich praw, oto co cię spotka.”

Ostatecznie wielu fanów Metalliki zwróciło się przeciwko zespołowi; inni muzycy to zauważyli. Za każdym razem, kiedy artysta wypowiadał się przeciwko piractwu, negatywny odzew był tak intensywny, że artyści zaczęli bać się cokolwiek powiedzieć, by fani nie odwrócili się od nich.

Po zaledwie dwóch latach w dniu 27 lipca 2001 roku nakazano zakończyć działalność Napstera, jednak jego zamknięcie to nie był koniec, to był dopiero początek:

„Tak naprawdę Napsterowi udało się dokształcić rynek i pokazać, jaką jest wspaniałą aplikacją oraz że właśnie w ten sposób ludzie chcieliby słuchać muzyki w przyszłości.” - powiedział Gene Hoffman z eMusic. W 2012 roku oszacowano, że prawie jedna czwarta wszystkich pasm internetowych jest wykorzystywana do organizacji udostępniania oraz pozyskiwania materiałów naruszających prawo.

W 2014 roku House Judiciary Subcommittee rozpoczęła przesłuchania w sprawie praw autorskich, pierwszy formalny przegląd praw autorskich od prawie czterdziestu lat.

iTunes.

W 2003 roku Steve Jobs w końcu przekonał wytwórnie płytowe, że albumy podzielone na utwory i sprzedawane za 99 centów za piosenkę na iTunes nie mogą konkurować z piractwem. Przemysł muzyczny przeszedł drogę zaczynając od sprzedaży singli w latach pięćdziesiątych do albumów w latach sześćdziesiątych, aż ponownie zwrócił się w kierunku sprzedaży singli.

Ostatecznie, połączenie piractwa ze spadkiem sprzedaży albumów zebrało swoje żniwo, a przemysł płytowy stracił ponad połowę na swojej wartości w przeciągu kolejnych piętnastu lat.

Interaktywna muzyka na żywo.

Obecnie biznes muzyczny staje w obliczu nowych wyzwań, które jeszcze bardziej zagrażają stabilności finansowej i tak już kulejącego przemysłu. Pojawiają się pytania czy usługi strumieniowe, takie jak Pandora czy Spotify, mogą kiedykolwiek stać się opłacalne. Pandora istnieje na rynku od dziesięciu lat i nigdy nie przyniosła zysku.

Co ważniejsze, muzycy i kompozytorzy kwestionują to, czy są w stanie utrzymać się w biznesie, gdzie sprzedaż ich muzyki odnotowuje szybki spadek, a dochody pochodzące z transmisji danych są znikome.

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 4
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Pez
06.03.2016 01:15:00
O  IP: 178.215.194.88
Niestety, ale artykuł jest mocno tendencyjny. Branża fonograficzna ma się dobrze wbrew tego, co zostało tu przedstawione. Dla przykładu - w 2014 roku, w Stanach sprzedano łącznie 141 milionów płyt, natomiast w tym roku sam najnowszy album Adele sprzedał się w samych Stanach Zjednoczonych w ośmiu milionach egzemplarzy (w tym jeden milion kopii cyfrowych). Album w wersji cyfrowej na Amazonie to 10$, co oznacza dochód rzędu 10 milionów wyłącznie z dystrybucji cyfrowej (mimo tego zdemonizowanego piractwa). To jest szybki spadek sprzedaży muzyki artystów? Usługi streamingowe w 2015 roku odniosły 27% wzrostu, przynosząc zysk łączny rzędu 163 milionów dolarów. A w artykule mamy rozważania autora, czy w ogóle ta gałąź może stać się opłacalna. Jak widać, piractwo wcale nie zdewastowało rynku muzycznego, a wręcz przeciwnie - pieniądze, których fani nie wydadzą na płyty, trafią do kieszeni zespołu poprzez merch czy zyski z koncertów, które obecnie są chyba głównym źródłem dochodów dla artysty. Więc piractwo nie szkodzi artystom, a dużym wytwórniom jeśli już (które mimo wszystko jak widać i tak mają się dobrze).
Skąd tyle przekłamań? Otóż - autor tego artykułu ma biznes w tym, żeby tak manipulować. Jest założycielem i głównym prezesem FarePlay, organizacji edukacyjnej, która ma wspierać ruch na rzecz ochrony praw autorskich artystów w sieci. To tłumaczy tak nieobiektywne przedstawienie rzeczywistości, które mu się zwyczajnie opłaci. Autor bardziej chciałby, żeby tak było, niż faktycznie opisuje rzeczywistość.
Marios
06.03.2016 00:01:53
O  IP: 89.151.18.192
Metallica bardzo zgrabnie weszła na rynek (ciągle nowego) streamingu. Muszę przyznać, że po latach transmisji internetowo - telewizyjnych wszelkich festiwali - czy to Rock in Rio w Portugalii, czy Rock am Ring w Niemczech - zespół znalazł własny sposób na globalną transmisję swoich występów. Główna zasługa pewnie w tym, że Metallica jest megapopularna. Bo jak bez uszczerbku dla własnych finansów wyprodukować profesjonalny sygnał i puścić go w Internet? Popularny i znany ma o wiele łatwiej: trzeba poszukać sponsora.

Megaprofesjonalą produkcję sygnału widzieliśmy na pierwszym koncercie Metalliki w tym roku. Przed transmisją tegoż koncertu byłem na 100% przekonany, że Metallica podpisała umowę z jakąś telewizją, która wyprodukuje sygnał i zrobi internetową transmisję - jak w przypadku w/w festiwali bywało. Przeczuwałem, że tak jak przy każdej wcześniejszej internetowej transmisji, zobaczę logo telewizji, która pokazuje występ. Nawet za czasów Orion Music More, transmisja internetowa miała logotyp fuselive. W przypadku koncertu w San Francisco byłem zaskoczony, bo żadnego logo nie było. Dopiero po zakończeniu transmisji wpadł mi w oko mały, niebiesko-biały logotyp Saleforce.

Fajny sposób na niewydawanie własnej kasy. Metallica wpadła na lunch Saleforce, Kirk z Robertem odegrali hymn USA. W ramach rewanżu Benioff ogarnął profesjonalne pokazanie koncertu w Internecie.
Albo odwrotnie:
Metallica zapytała o pomoc w realizacji transmisji, a Mark w ramach zapłaty zaproponował odegranie hymnu na firmowym obiedzie.

Powtórzę to co już pisałem: Jeśli każda współpraca ma kończyć się czymś tak bardzo zajebistym dla fanów na całym świecie, to jestem za tym, by Kirk ogrywał hymn dwa razy w tygodniu.
KubaL
05.03.2016 18:47:22
O  IP: 94.251.133.14
Na szczęście miałem tą przyjemność przeżywać MTV na przełomie lat 80/90 .
Teraz czasy się zmieniły i MTV nie ma nic wspólnego z muzyką (przede wszystkim ambitną) .
Osobiście z Napstera nie korzystałem bo wydawał mi się zbyt "komercyjny" .
Wolałem strony typu 21centurymp3.com czy maxalbums.com i niezapomniane pliki typu "camouflage".
Były to czasy "nocek" zarywanych z kolesiami w kafejkach internetowych w ciągu której udawało się ściągnąć maksymalnie 2-3 płyty.
Alternatywą dla Napstera była Kazaa czy Imesh. Później pojawił się edonkey.

Odnoszę wrażenie , że cała ta akcja Larsa z Napsterem zbiegła się z powolnym wypalaniem Metaliki i zmianami jakie nadejdą - Jason, Jaymz na odwyku, perspektywa rozkładu zespołu. Chłop pewnie przeczuwał, że kończy się pewny etap i nie będzie już tak kolorowo. Zaczął bać się o "dolce" co jest dla mnie zrozumiałe.
że artyści zaczęli bać się cokolwiek powiedzieć, by fani nie odwrócili się od nich.
I tutaj widzę pewną analogię z obecnymi czasami - Anonymous, sprawa ACTA i pospolite ruszenie - "łapy precz, my użytkownicy internetu jesteśmy Panami, macie się liczyć z nami" .

Osobiście nie chce mi się wierzyć, że piractwo spowodowało tak ogólnie przedstawiane i w takim stopniu spustoszenie w przemyśle muzycznym. Cały przemysł fonograficzny to jest jedna wielka mafia mająca powiązania z polityką i nie chce mi się wierzyć, że nie mieli możliwości zablokowania tego niecnego procederu przez tyle lat. Musieli na tym zbijać kapitał. I dalej zbijają.

Natomiast jeśli faktycznie muzycy tracą na piractwie, Spotify czy Pandorze to dla mnie są cipkami bo dają się dymać menadżerom i wytwórniom. Artyści jak jeden mąż powinni się zebrać, przeciwstawić i powiedzieć : "pierdolimy Was, nie będziemy nagrywać" Ciekawe co w takiej sytuacji by się stało, kto by wymiękł ?

Nie wiem jak wy ale dzięki możliwości ściągnięcia muzyki zaoszczędziłem mnóstwo pieniędzy, bo bylejakość z jaką mamy do czynienia w obecnych czasach jest w każdej dziedzinie życia.
DanielZywy
05.03.2016 12:25:40
O  IP: 83.9.17.13
Coś do poczytania na sobotę. Artykuł dość długi, ale wart zapoznania się z nim.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak