W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Polska recenzja St. Anger
dodane 01.01.2003 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1392
W najnowszym (kwietniowym) polskim magazynie "Teraz Rock" znajduje się relacja ze studia Metalliki. Przyjemność wysłuchania najnowszych kawałków Metalliki przypadła Marcinowi Cichońskiemu - gościł on w studiu 12 marca - a więc jeszcze przed wizytą tam Ayshe z naszym apelem.


Zachęcam do kupna czasopisma (moim zdaniem całkiem nieźle odrodzonego - i nie jest to jakakolwiek reklama) - obok poniższej recenzji kawałków można tam poczytać o wyglądzie studia z zewnątrz i wewnątrz - wszędzie coś leży, pełno graffiti i pamiątek z koncertów - flagi: tylko polska i duńska (na zdjęciach widać też kanadyjską), zawartości lodówki (zero alkoholu), wśród kilkunastu oprawionych wycinków prasowych także relacja o fanach z Polski, którzy jadąc na koncert do Katowic ze Szczecina w '87 roku urządzili sceny grozy - wisząca w nietypowym miejscu. Cichoński opisuje także wielkość pokoju, w którym odbywają się nagrania oraz styl ubioru Larsa i Jamesa, a także ich specyficzne poczucie humoru. W następnym miesiącu cały wywiad z Larsem, poniżej relacja Marcina Cichońskiego dotycząca utworów:

Lars: "Zanim pogadamy, posłuchasz pięciu nowych utworów. To zajmie Ci chwilkę a potem siadamy i gadamy o czym chcesz. Teraz nagrywamy muzykę dla samych siebie. Przede wszystkim nam musi ona sprawiać radość, dopiero później innym""

"Nowe nagrania Metalliki" zacznijmy od tego, że ciężko jest znaleźć dla nich oczywisty i prosty punkt odniesienia. Niemieccy dziennikarze nie kłamali. To zupełnie nowa jakość w dorobku zespołu. Generalizując można przyjąć, że to coś pomiędzy Kill'em All, a "And Justice For All. Chciałbym jednak lojalnie przestrzec przed wyciąganiem idących tego daleko idących wniosków, a to z dwóch prostych powodów: nagrania były wersjami bez solówek gitarowych oraz przed masteringiem. To akurat nie zmienia faktu, że dla fanów, znających formację z Czarnego Albumu, Load czy Reload kompozycje owe będą bardzo ciężkim szokiem. Ciężkim w dosłownym tego słowa znaczeniu"

Opis muzyki warto zacząć od słów Larsa Urlicha: "Chcemy, już tradycyjnie, by nasza płyta była tak długa jak tylko się da, jednocześnie nie będzie na niej więcej jak tylko 10-11 nagrań" I rzeczywiście - najkrótsze słyszane przeze mnie nagranie miało (przypominam w wersji bez solówek!) prawie 6 minut"

Tylko jednak kompozycja była już nazwana - to tytułowy St. Anger. Siedem minut i trzydzieści pięć sekund kawałka, który według osób pracujących w studiu, ma duże szanse, by być wybranym na pierwszy singiel. Oj, radiowy czas to nie jest" Nie mówiąc już o tym, że w naszej smutnej polsko-radiowej rzeczywistości nikt by tego nie zagrał. To niezwykle dynamicznie zaczynający się utwór, dominują w nim bardzo agresywne partie gitarowe. Gdzieś w środku, gdy James dochodzi do czegoś na kształt refrenu, utwór staje się spokojną balladą, ale tylko na chwilę, potem znów robi się ostrzej i szybciej.

Bardzo częste zmiany temp, zmiany rytmu, celowe zaburzanie prowadzonego wątku muzycznego to cechy charakterystyczne wszystkich nowych nagrań Metalliki, które słyszałem. To czyni je trochę podobnymi do kompozycji z albumu "And Justice For All. Do Kill'em All zbliżają nową muzykę trasowe korzenie i niezwykła dynamika.

Początek trwającej sześć i pół minuty kolejnego utworu został jakby żywcem wyjęty z debiutanckiej płyty formacji. Jest jeszcze szybszy niż poprzedni. A miejscami robi się tak szybko, że przecieram uszy ze zdumienia i zastanawiam się czy to ta sama grupa , która była odpowiedzialna za Low Man's Lyric czy Mama Said.

"Uświadomiliśmy sobie, że przez długi czas staraliśmy się coś komuś udowadniać - komentuje Lars - a to, że potrafimy nagrać przeboje, a to, że potrafimy nagrać balladę, a to, że James potrafi śpiewać (to ostatnie dodał z charakterystycznym dls siebie szelmowskim uśmieszkiem). Teraz postanowiliśmy zrobić płytkę całkowicie wynikającą z naszych potrzeb"

To pewnie z tych potrzeb wynikało niemal deathowe zakończenie jednego z nagrań. To pewnie z tych potrzeb wynikała konieczność napisania aż tak osobistych tekstów przez Jamesa - jeden z nich wydaje się być wręcz spowiedzią"

"Jesteśmy ludźmi, czyli pewnym rodzajem potwora
ten potwór potrzebuje krwi"


-śpiewa w utworze, który swoim rozmachem wręcz zapiera dech w piersiach. Prawie dziewięć minut szaleńczego grania, gitarowych pogoni, ciągłych zmian tempa i rytmów. Nie ma tu pół minuty, by coś się ciekawego nie działo.

W kolejnej kompozycji, która klimatem najbardziej przywodzi na myśl Fight Fire With Fire, James Hetfield próbuje delikatnie" rapować. Bez obaw - nie jest to coś, co Metallica niedawno popełniła z Ja Rule'em (i o czym należałoby jak najszybciej zapomnieć), ale raczej wyjątkowo szybka melorecytacja.

Największe zaskoczenie to prawie dziesięciominutowa kompozycja, która może stać się nagraniem zamykającym album. Zaczyna się od delikatnie psychodelicznych klimatów, ot jakby Floydzi z początku lat siedemdziesiątych zaczęli grać w stylu Metalliki. Potem, oczywiście, mamy cała masę podróży w różne klimaty, dzięki czemu otrzymujemy porcję muzyki a'la Soundgarden i ostre narzucające się tempo akcji. Warto zauważyć, że przez cały czas Hetfield śpiewa niezwykle wręcz melodyjnie. Śpiewa tak, jakby nie był wokalistą najsłynniejszej metalowej grupy w historii, tym, którego głos porównywano do beczącej kozy""

I na koniec parę słów od Jamesa:
"Idę stąd już, dzisiejsza sesja dał mi w kość" skąd jesteś? Z Polski? Miłe wspomnienia, oj miłe."
"Siedzieliśmy trójkę, bo Robert pojechał zagrać ostatni koncert z Ozzym Osbourne'em. Słuchaliśmy nagranych partii i gdy coś się komukolwiek nie spodobało, biegliśmy to szybko poprawiać. Wiesz, większość nagrań jest już praktycznie gotowa, pozostaje je tylko ukończyć, dograć to i owo, może coś jeszcze zmienić"
Tomek 'Cause We're Metallica www.metallicenter.art.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak