W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
O miłości do Metalliki na całe życie - wywiad z Jeffem Lohrberem
dodane 27.03.2014 21:09:54 przez: DanielZywy
wyświetleń: 2038
Do inspiracji Metallicą przyznaje się całą masa artystów. Na stronie expressmilwaukee.com można przeczytać dość długi, ale moim zdaniem ciekawy wywiad z Jeffem Lohrberem, wokalistą, twórcą piosenek i multiinstrumentalistą w zespole ENABLER, uważanym za jeden z najcięższych zespołów z Milwaukee. Opowiada nie tylko o tym, dlaczego Metallica miała największy wpływ na jego twórczość, ale porusza wiele interesujących kwestii, dotyczących kariery swoich idoli. Zapraszam do lektury.






- Czego słuchałeś zanim usłyszałeś Metallikę i jak poznałeś ten zespół?

- Pierwszą płytą, którą pamiętam, że słuchałem i zakochałem się w niej, był "White Album" the Beatles. Moja mama chodziła do kościoła w niedziele, a jazostawałem w domu z tatą i słuchałem płyt. Szczególnie pamiętam, kiedy usłyszałem "Helter Skelter" i pomyślałem: "Tak, to jest niesamowite.". On (tata) zapoznał mnie również z Def Leppard, zwłaszcza z albumami "Pyromania" czy "Hysteria". Poszedłem z tatą na ich koncert podczas trasy promującej "Adrenalize". Myślę, że miałem wtedy 6 albo 7 lat.



Zazwyczaj wstawałem wcześniej, zanim obudzili się rodzice i oglądałem "Beavisa i Buttheada" przed pójściem do szkoły i wtedy też zacząłem widywać wiele teledysków Metalliki - głównie singli, pochodzących z "Black Albumu", czyli "Enter Sandman" i "Sad But True". Naprawdę poznałem te utwory na wylot i w końcu moja siostra dała mi egzemplarz "Black Albumu". To była pierwsza prawdziwie heavy metalowa płyta, jaką kiedykolwiek usłyszałem i zupełnie się w niej zakochałem.

- Co sprawiło, że ta płyta stała się tak przyciągająca?


- To nieskazitelna płyta, naprawdę. Jest tak dobrze złożona, jako całość, że nie ma ani jednej wady. Tym, co robili przekroczyli granice jeszcze bardziej, a jednocześnie pozostali szczerzy, jeśli chodzi o ich dotychczasowych fanów, a tym samym pozyskali nowych, którzy do tej pory słuchali bardziej komercyjnych zespołów metalowych w tamtym czasie.

- Uważam, że sukces, jaki odniosła ta płyta sprawił, że Metallica stała się zespołem, który utożsamiał cały metalowy gatunek muzyczny.

- Zdecydowanie. I to dzięki nim muzyka metalowa zaczęła być bardziej zauważana niż dotychczas to miało miejsce. Wtedy, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, zespoły death metalowe były w wielkich wytwórniach, co nie było do końca dobrą rzeczą pod pewnymi względami, gdyż niektóre z nich miały naprawdę przepierdolone, ale ich występy zwróciły uwagę ludzi, którzy inaczej nigdy by o nich nie usłyszeli. Jako dzieciak mogłem odkryć Morbid Angel czy Fear Factory i wiele innych tego typu zespołów, ponieważ Metallica otworzyła drzwi i stały się one bardziej dostępne.



Pod tym względem Metallica przypomina the Beatles. W tamtym okresie było mnóstwo zespołów, które robiły to, co the Beatles, grając covery i będąc niewolnikami klubów i takie tam. The Beatles robili to jednak trochę inaczej, w wyniku czego stali się katalizatorem całej tej Brytyjskiej Inwazji. Podobnie Metallica była tym samym dla sceny metalowej. Jest wiele innych zespołów metalowych i czasem wolę niektóre bardziej niż Metallikę, ale gdyby nie oni, nigdy nie usłyszałbym innych grup.

- Dlaczego Metallica jako pierwsza przebiła się do mainstreamu w przeciwieństwie do innych zespołów Wielkiej Czwórki thrash metalu?

- Przede wszystkim byli lepszymi twórcami utworów niż inne zespoły w tamtym czasie. Weźmy na przykład rok 1986. Wtedy zostały wydane "Master of Puppets", "Reign in Blood" Slayera czy "Peace Sells" Megadeth. Wszystkie są świetnymi płytami, które brzmią niesamowicie do dzisiaj, ale "Master of Puppets" ma w sobie więcej różnorodności. Są na niej ostre kawałki jak "MOP" czy "Battery", ale również "Welcome Home (Sanitarium)", który jest naprawdę melodyjny, ale nie psuje to utworu.

Oni byli naprawdę świetni, jeśli chodzi o pisanie melodyjnych utworów z mrocznymi tematami. Uważam, że kiedy wiele zespołów pisało piosenkę z melodią, to kończyło się to zazwyczaj jakąś gównianą balladą w stylu "Every Rose Has Its Thorn". Myślę więc, że jest coś więcej do powiedzenia na temat zespołu, który umie stworzyć zróżnicowane utwory, wciąż pozostając spójnym.



- "Black Album" odniósł ogromny sukces, a pięć lat później zespół powrócił z płytą "Load", która okazała się ciekawym następcą. To często płyta, po której wiele osób przestało interesować się tym, co robi Metallica. W dodatku ścieli włosy.

- Myślę, że był to krok w tym samym kierunku, w którym poszli z "Black Albumem". "Czarną Płytą" osiągnęli sukces, który wykraczał poza ich marzenia i nie mieli pojęcia, że dotrą do takiego momentu, w końcu musieli się zastanowić "w którą stronę pójdziemy teraz?". Nie uważam, że podjęli najlepsze decyzje i według mnie [producent] Bob Rock miał z tym wiele wspólnego. Moim zdaniem, jeśli wyciągniesz z tego produkcję Boba Rocka i połączysz ją z najlepszymi kawałkami z "Load" oraz [kolejną płytą] "Reload", otrzymasz naprawdę solidną rockową płytę. Czas, kiedy te albumy się ukazały też miał spore znaczenie. To zdecydowanie były próby stworzenia przez Metallikę alternatywnych płyt rockowych. Są tam naprawdę niezłe partie i riffy, ale obydwie zostały zepsute przez złe decyzje produkcyjne.

Jeśli jesteś w zespole przez tak długi czas, są tylko dwie rzeczy, które możesz zrobić, albo powtórzyć się albo pójść do przodu. Jeśli mówimy o metalu, to Slayer ma tendencję do powtarzania się, a Metallica do postępowania dalej. Ja przynajmniej szanuje to, że rozwijają się jako zespół.

- Pamiętam takie wydarzenie z 2003 roku, kiedy byłem w sklepie z używanymi płytami i widziałem przynajmniej 15 albo 20 egzemplarzy płyty, która ukazała się jako nowość. To był "St. Anger", który pojawił się na półkach wcześniej tego dnia. Mówiąc o postępie, co myślisz o tej płycie?

- W naszym zespole (Enabler) rozmawialiśmy o tym, jak ta sama grupa ludzi, która stworzyła jeden z najlepiej brzmiących analogowo albumów kiedykolwiek, była w stanie zrobić jeden z najgorszych z dźwiękiem cyfrowym [śmiech]. To jedna z najokropniejszych płyt, jaką kiedykolwiek słyszałem.



- Uważasz, że winna temu jest przede wszystkim produkcja?

- Tak, myślę, że to połowa problemu. Próbowali brzmieć jak Korn i inne nu metalowe zespoły, które w tamtym czasie odniosły sukces przez naprawdę śmieciowate brzmienie swoich płyt. Istotne jest, że nie musisz wydawać milionów dolarów, żeby zrobić płytę, która brzmi w gówniany sposób, wiesz? Ponownie uważam, że Bob Rock nie powinien być wtedy brany pod uwagę.

Druga połowa to fakt, że znaleźli się w takim miejscu, w którym nie powinni zabierać się za robienie płyty. A co oni zrobili? Nie tylko wydali album, ale jeszcze podjeli decyzję o nakręceniu tego okropnego filmu. Oglądasz więc ludzi, których naprawdę szanujesz, podejmujących straszne decyzje.

"Some Kind of Monster" był zupełnie niepotrzebny i powinni czuć się zażenowani tym, co zrobili. Ja nie potrzebuję oglądać kogoś przechodzacego rehabilitację, to coś osobistego. Chciałbym, żeby przeszli terapię, zrobili to, co muszą, by mogli powrócić i znów tworzyć rock'n'rolla tak, jak robili to w przeszłości. Moim zdaniem ten film miał ogromny wpływ na to, że ludzie tak bardzo nienawidzą "St. Anger".

- Otrzymywali też wtedy dużo ciosów za tę całą sprawę z Napsterem.

- Tak i do pewnego stopnia to rozumiem. Ktoś musiał się odezwać i wszyscy jesteśmy temu winni. Myślę, że mogli zrobić to w trochę lepszy sposób. Uważałem, że i tak już wystarczająco wkurwili swoich fanów obcięciem włosów i nagraniem alternatywnych płyt, nie musieli alienować się jeszcze bardziej [śmiech].

- I jeszcze, przydarzyła się "Lulu".

- Tak, to właśnie coś w tym stylu. Brzmi to jak Metallica jammująca z bezdomnym kolesiem, który akurat się kręcił w pobliżu. Jednocześnie, jeśli pomyślisz o tej sytuacji - grasz w zespole, a tu Lou Reed z Velvet Underground chce, żebyś nagrał z nim płytę, raczej nie powiesz nie. Moim zdaniem, mogli zrobić to bez używania nazwy "Metallica" na niej. Mogłaby to być kolejna płyta Lou Reeda, na której Metallice zdarzyło się zagrać. Uważam, że wtedy odzew mógłby być trochę inny.

- To dość bezpieczne powiedzieć, że Metallica jest jednym z Twoich ulubionych wykonawców. Potrafisz wybrać ulubiony album?

- Są dwie sprawy, ponieważ "...And Justice for All" jest moim ulubionym albumem Metalliki, ale uważam, że "Master of Puppets" pokazuje to, co zespół ma absolutnie najlepszego. Skład zespołu wtedy to taka drużyna marzeń, a ta płyta nalepiej reprezentuje ich brzmienie. Gdyby jakiś dzieciak przyszedł do mnie i stwierdził, że chce wejść w świat Metalliki, powiedziałbym mu, żeby posłuchał "MOP". "...And Justice for All" to taka przejściowa płyta, ponieważ zawiera elementy "MOP", ale w tym samym czasie podąża do przodu, jednak nie jest to aż tak ogromny przeskok jak na "Black Album". To zdecydowanie dziwny album przejściowy, ale ja go uwielbiam.

- A co powiesz na temat wciąź powracających narzekań na ogólny brak basu na"Justice"?

- Myślę, że to w zupełności z powodu śmierci Cliffa Burtona. Ten album ukazał się tylko dwa lata po śmierci Cliffa, więc Jason nie dostał zbyt dużo czasu, żeby zasymilować się z zespołem jako basista. Uważam, że gdyby Cliff żył i zrobił tę płytę, byłoby na niej dużo więcej basu i według mnie godny pochwały jest fakt, że nie wrócili do niej i nie zrobili remixu. To jak oczywiste przeoczenie z ich strony, ale oni pozostawili ten album, a właściwie wszystkie ich płyty, jeśli o to chodzi, w takiej formie w jakiej zostały wydane. Szanuję ich za to, że pozostawili te płyty nietknięte. To mówi również wiele o ich pewności siebie w kwestii tych albumów. To coś jak: "Nie musimy ich zmieniać, ponieważ od początku zrobiliśmy je dobrze."

- Uwielbiasz Metallikę od prawie dwóch dekad. Jak ten zespół wpłynął na Ciebie jako muzyka?

- Według mnie ich pierwsze pięć albumów służy jako przewodnik co powinno się robić jako zespół: pisać szczerą muzykę, pracować ciężko, dużo koncertować i zwracać niewiele uwagi na krytyków. Robiąc to wszystko zespół osiągnął taki poziom, którego wiele grup nie jest w stanie sobie wyobrazić. Idąc dalej, to co zrobili w późniejszych latach swojej kariery może służyć jako wskazówka, czego nie robić. Bądź prawdziwy dla swoich fanów i nie podążaj za trendami, ponieważ one zanikają. Wszystkie te późniejsze płyty może nieźle się sprzedały, ale zatwardziali fani nie kochają Metalliki za "Load". To te pierwsze pięć płyt wciąż przyciąga uwagę. Dla mnie, to, co ja od nich wziąłem to podejście typu "Ok, zrób płytę, która przetrwa próbę czasu i będziesz z niej dumny wiele lat później. I nie nagrywaj "St. Anger"" [śmiech].

- Myślisz, że zawsze będziesz uwielbiał Metallikę, nawet, jeśli nagrają kolejny "St. Anger"?

- Oni zawsze będą mieli wejściówkę ode mnie, po prostu z powodu tych pierwszych pięciu płyt. Te albumy są idealne według mnie i zabrały mnie w świat muzyki, którą teraz kocham. Nawet, jeśli nie dbam o to, jaką nowa płytę nagrają, zawsze będę szanował ich za to, kim są.



DanielZywy

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 7
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Metallina21
30.03.2014 17:31:34
O  IP: 176.111.117.83
Wow, dawno nie czytałam czegoś równie dobrego.
Chłopak tak konkretnie mówi, że kiwałam głową z potwierdzeniem prawie po każdym zdaniu. On łączy w sobie obiektywizm i jasne spojrzenie na to, co dzieje się w przemyśle muzycznym z cholernym sentymentem i zwyczajną miłością do Ukochanej Kapeli...aż miło czytać.

,,Brzmi to jak Metallica jammująca z bezdomnym kolesiem, który akurat się kręcił w pobliżu" - Ktoś potrafi lepiej opisać LuLu? ;p

,,Oni zawsze będą mieli wejściówkę ode mnie, po prostu z powodu tych pierwszych pięciu płyt. Te albumy są idealne według mnie i zabrały mnie w świat muzyki, którą teraz kocham. Nawet, jeśli nie dbam o to, jaką nowa płytę nagrają, zawsze będę szanował ich za to, kim są."

I tyle w temacie...te albumy to przecież pomniki w metalowym świecie, które postawili sobie jako dwudziestoletnie szczeniaki, a jednak tak świadomie. Cokolwiek teraz nie zrobią i dokądkolwiek pójdą - już dawno jest ich za co kochać i do czego zawsze wracać.
Whenever I May Roam...


davidian
28.03.2014 10:43:15
O  IP: 77.253.106.229
niezły ten Enabler
Martin'76
28.03.2014 09:02:25
O  IP: 109.197.58.62
Podoba mi się u kolesia że jest bardzo obiektywny i realnie podchodzi do zespołu, w przeciwieństwie do niektórych osób z Overkilla, którzy zapewne wytoczą rozmowę jak to koleś pieprzy bzdury i że się z nim nie zgadzają :)
orzel
28.03.2014 05:56:07
O  IP: 94.220.8.68
Ogolnie sie zgadzam, nie zgadzam sie z kolei z opiniami na temat St.Anger i Some Kind of Monster
Mitch
27.03.2014 23:29:57
O  IP: 159.205.123.134
Mówi o Mecie co myśli i bez ogródek, szanuje zespól, ale go nie wychwala pod niebiosa.

"Tak, to właśnie coś w tym stylu. Brzmi to jak Metallica jammująca z bezdomnym kolesiem, który akurat się kręcił w pobliżu"

I taka szczerość wypowiedzi mi się najbardziej podoba :D
NIKT
27.03.2014 22:57:23
O  IP: 81.190.113.215
Jak miło czasem zapuścić sobie GOD OF EMPTINESS ,,/
Myślę że w wywiadzie z Jeffem Lohrberem poruszonych jest sporo wątków wałkowanych od 10 lat do znudzenia chociaż przyznać muszę że facet całkiem dobrze gada. Nie ze wszystkim się zgadzam tak całkowicie ale jednak ma sporo racji.
DanielZywy
27.03.2014 21:12:23
O  IP: 83.6.80.114
Dość długie, ale myślę, że poruszonych zostało kilka ciekawych wątków.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak