W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Mick Wall o swojej książce 'Enter the Night', cz. 2
dodane 05.01.2011 23:34:27 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2461
Mick Wall, autor ostatniej biografii o Metallice - Enter the Night udzielił ostatnio wywiadu australijskiej witrynie LoudMag.com.au. Wywiad ten przetłumaczyła paps - pierwszą część znajdziecie tutaj, poniżej część druga:





Q: Historyjki, które umieściłeś na początku każdego paragrafu opowiadają zabawne anegdoty, jak również uszczegółowiają rozwój twoich relacji z zespołem. Jak to było przeżyć na nowo niektóre z tych wspomnień?


Mick: Właściwie bardzo dobrze. Kiedy napisałem pierwszą, którą... Po tak wielu latach, nigdy właściwie... Musiałem sprawdzić mój pamiętnik; Wciąż mam mój dziennik z 1986 roku i zajrzałem do niego jedynie z powodu tej książki. Tylko dzięki temu zdałem sobie sprawę, że moja mama zmarła 2 dni po tym, jak zginął Cliff. Miała 48 lat, gdy umarła, czyli o wiele mniej niż ja teraz. Ja miałem wtedy 28 lat i to było dla mnie ogromne przeżycie; tak ogromne, że… właściwie, [jeśli chodzi o] śmierć Cliffa, pamiętam informacje w magazynach, pamiętam, że ludzie o tym mówili. Ale to mnie zupełnie nie ruszyło - mój umysł był w tamtym momencie wyłączony. Chodzi mi o to, że gdy wpadłem na Larsa na schodach Hammersmith Odeon, a on mnie zwymyślał, za to, że nie byłem na ich koncercie (śmiech), to nie miałem wtedy pojęcia o czym on kurwa mówił. Dopiero po tylu latach, ćwierć wieku później, byłem w stanie to poukładać w całość. Tylko przez to, że o tym pisałem i starałem się wymyślić poruszający początek książki, to wszystko się jakby poskładało. Potem kolejne historyjki: o tym jak próbowałem pogadać z Kirkiem o olejkach eterycznych i on zaczął mi o tym nawijać, gdy nagle zjawił się James i [Kirk] strasznie się zawstydził, bo to taki gejowski temat do rozmowy. James był naprawdę bezkompromisowy w tamtym czasie; nie gadało się o takich gównach w obecności Jamesa, rozumiesz?

Wszystkie te wspomnienia nie były wcale zebrane razem w moim umyśle, jako ważne, albo logiczne, albo jak kropki, które mógłbyś połączyć, by otrzymać obraz. Tak się stało tylko podczas tworzenia tej książki, gdy rozmyślałem ‘czy mam wystarczającą ilość tego rodzaju wspomnień i historyjek, żeby umieścić takie małe, fajne opowiadanie na początku każdego rozdziału?’ Właściwie tak, a było ich tak dużo, że niektórych nie użyłem. One, szczerze mówiąc, były największą frajdą przy pisaniu, ponieważ pisząc o wszystkim innym musisz sprawdzić fakty. Musisz przedstawić informacje uczciwie; czy to było 14-tego lutego czy 15-tego lutego? Czy to był dobry album czy kiepski album? Musisz mieć całkowita rację we wszystkim co piszesz, wiedząc [przy tym], że gdzieś popełnisz błąd, jeśli nie będziesz zdawał sobie z tego sprawy. Musisz naprawdę bardzo się starać. [Natomiast] ze wspomnieniami [jest tak, że] to tylko wspomnienia, to są moje wspomnienia. Więc to nie ma znaczenia, czy Lars pamięta coś inaczej, czy Kirk pamięta coś inaczej, czy James, czy cokolwiek. Ja tak to zapamiętałem, więc [te historyjki] były najlepszą zabawą. Nie było przy tym żadnego sprawdzania; musiało to mieć znaczenie tylko dla mnie. Myślę, że znajdziesz w tym coś, czego nie ma w reszcie książki.


Q: Przeprowadziłeś niezliczoną ilość wywiadów podczas procesu pisania tej biografii. Czy był ktoś, kto odmówił udzielenia do niej bezpośredniego wywiadu?
Mick: Oo taak. Rick Rubin odmówił, bardzo grzecznie. Sama Metallica odmówiła. Lars chciał wywiadu, ale James nie chciał. Chodziło o kontrolę; Ja otworzyłem drzwi i zaprosiłem ich do współpracy, ale postawiłem sprawę bardzo jasno, że nie będą mieli żadnej kontroli, że nie będę prosił o zgodę i nie będę pokazywał im tekstu przed publikacją. Lars wciąż był zadowolony i chciał na to pójść, ale James miał nastawienie ‘ooo, nie ma mowy, nie ma mowy’. Byli też inni. Anthrax prosto z mostu odmówił rozmowy ze mną na ten temat, ale w końcu, wiesz, [to nic dziwnego patrząc na] te wszystkie historie, które znam na ich temat, o tym jak sobie liczą kasę za wywiady i tym podobne. To chytre dranie, wiesz? Chcą kiedyś napisać własną książkę i wiedzieli… Kolejna sprawa, to że wiele z tych zespołów, wiedząc, że mają ruszyć w drogę i zrobić trasę Wielkiej Czwórki, stało się bardzo nieprzychylnych. Wiedzieli, że będę chciał rozmawiać o prawdzie, a prawda nie była dobrym tematem do zgłębiania w zeszłym roku, ponieważ mieli zamiar ponownie wyruszyć razem w trasę. Dave Ellefson (basista Megadeth) rozmawiał ze mną o tym i oczywiście był fantastyczny. Jak to ujął: ‘Nie ma Big Four, jest tylko Big One i nasza reszta’.

Więc tak, byli ludzie, którzy odmówili, ale większość nie, a co do tych, którzy odmówili, czasami ‘nie’ mówi tyle co ‘tak’, wiesz? To było bardzo typowe dla Jamesa, że nie chciał w tym brać udziału, ponieważ było jasne, że nie będzie miał żadnej kontroli. To dla niego wielka kwestia we wszystkim, czy będzie miał nad czymś kontrolę, a ja tego nie oferowałem. Rick Rubin wyraźnie chce ponownie z nimi pracować. Musisz to [te odmowy] zaakceptować, przecież nikt nie powiedział ‘odpierdol się, nienawidzę cię, jesteś dupkiem, nie chce z tobą rozmawiać’. Było mnóstwo ludzi, którzy rozmawiali ze mną o Metallice, a którzy nigdy wcześniej tego nie nagrywali, jak (producent) Mike Clink, Michael Ilago z Elektry w Ameryce, mnóstwo innych kapel i mnóstwo ich przyjaciół. Więc było to tak, że kilka osób tracisz, kilka zdobywasz i jeśli niektórzy nie chcieli rozmawiać, to w porządku.

Q: Wspomniałeś, że gdy kończysz książkę, nie masz ochoty już nigdy pisać następnej, ale czy masz jakieś inne literackie projekty na najbliższą przyszłość? (śmiech)


Mick: O Boże, taak. To znów ta analogia z posiadaniem dzieci. Mam troje małych dzieci i myślę, że dla kobiety urodzenie dziecka jest oczywiście straszliwie bolesne, koszmarne i po prostu muszę to zobaczyć i tak dalej. Ale natura ma taki sposób wymazywania wielu wspomnień i zanim się spostrzeżesz, robisz to samo ponownie. Z książkami jest tak, że teraz gdy skończyłem tą o Metallice, świerzbi mnie żeby pisać następną i w dalszej kolejności zgodziłem się napisać książkę o AC/DC. Nie ukaże się w ciągu kolejnych 2 lat, więc mam trochę czasu, żeby zabrać się do pracy nad nią. Z jednej strony nie mogę się doczekać, bo jest to niesamowita historia i niesamowita kapela. Ale z drugiej strony nie cieszę się, bo wiem bardzo dobrze, że z pewnością oni nie będą współpracować. Nigdy w niczym nie współpracowali przez całe życie, wiesz? Ale to również ci coś mówi o ludziach, z którymi masz do czynienia. To będzie mnóstwo dociekania – wyszukiwania ludzi chętnych do rozmowy. Staram się również ponownie przemyśleć wszystko; a nie jedynie brać coś za pewnik, jak było opowiadane latami w magazynach.

Ale przed tym [tą biografią], rozmawiałem właśnie dzisiaj z moim wydawcą o paru sprawach [do napisania]. Chcą, żebym napisał memoir. To z powodu tych wspomnień na początku każdego rozdziału w książce o Metallice, oraz z powodu książki, którą napisałem wcześniej tego roku, zatytułowanej Appetite for Destruction, która jest zbiorem mojej starej publicystyki z lat 80-tych. Każdą dawną historię opatrzyłem, jak w przypadku Metalliki, wspomnieniem, wstępem, ale szczególnie o tym, co się działo za kulisami, gdy dana historia została napisana. Potem, umieszczałem epilog, coś w rodzaju ‘co dalej się stało?’ na zakończenie każdej historii. Te kawałki okazały się bardzo popularne wśród czytelników, naprawdę to lubią - chcą więcej. Więc teraz omawiamy możliwość napisania książki opartej bardziej na wspomnieniach, niż na biograficznych faktach. Czy to ukaże się w 2011 roku czy nie, teraz nad tym dyskutujemy. Mam nadzieję, że się ukaże, ponieważ myślę, że mogłaby to być naprawdę zabawna książka, z momentami wielkiego smutku. Więc na to liczę tak czy inaczej.
Q: Biografia AC/DC być może mogłaby oznaczać dla ciebie podróż do Australii.
Mick: (Śmiech) To jest jak najbardziej w planie. To dziwne - nigdy nie byłem w Australii. Byłem prawie wszędzie, a nigdy nie byłem w Australii. Gdy mówię prawie wszędzie, mam na myśli dosłownie całą Amerykę – Północną i Południową, Kanadę, Rosję, Japonię, każde państwo w Europie, które mógłbyś wymienić, we wschodniej i zachodniej, oraz oczywiście całe Wyspy Brytyjskie. Również Finlandia, Islandia, Skandynawia i Bóg wie gdzie jeszcze. Ale nigdy nie byłem w Australii. Dla mojej żony i dla mnie to właściwie takie małe marzenie, żeby mieszkać w Australii. Bo moja rodzina jest z Irlandii, wszyscy z mojej rodziny są Irlandczykami i nie mam żadnej szczególnej więzi z Anglią. Mówiąc szczerze, przez większość czasu cholernie nienawidzę tego miejsca. Myślę, że Anglicy to nadęci kretyni i podzielone klasowo cipy. Wiesz, albo pochodzisz z odpowiedniej szkoły albo nie, a ja zdecydowanie nie jestem z odpowiedniej szkoły. Wiec mógłbym [zdecydować się] wyjechać w sekundę – przez jakiś czas mieszkałem w Ameryce i bardzo mi się podobało. A powiem Ci coś jeszcze, właściwie sprzedaję teraz więcej książek w Australii niż gdziekolwiek indziej na świecie. Więc wydaje mi się, że jest wiele powodów, żeby wyjechać, a z powodu zbliżającej się książki AC/DC, mówiliśmy sobie z żoną, ’słuchaj, czemu po prostu wszyscy nie wyjedziemy’. To poważny krok, nie być gdzieś nigdy wcześniej i powiedzieć ‘cóż, zamieszkajmy tam’. To byłoby dziwne, ale pomyśleliśmy, że możemy pojechać na parę miesięcy, zabrać dzieci, posłać je do szkoły, zostać tam przez kilka miesięcy, gdy ja będę szukał informacji o AC/DC i zobaczymy, czy nam się spodoba. Potem może po prostu nigdy nie wrócimy (śmiech). Zobaczymy.
Q: (Śmiech) Jakieś sławne ostatnie słowo?
Mick: Nie wierzcie szumnej reklamie (śmiech).


paps








Waszym zdaniem
komentarzy: 38
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak