W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica dla Playboy'a z 2001 roku
dodane 07.05.2009 01:25:01 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 4032
Zgodnie z obietnicą przypominamy co ciekawsze fragmenty pamiętnego wywiadu, jaki Metallica udzieliła magazynowi Playboy. Wywiad ten ukazał się w kwietniu 2001 roku. Materiał nadesłał i przetłumaczył Toudi:





O NAPSTERZE


Playboy: Odstawiając na bok jego wrodzoną gadatliwość, czemu to właśnie Lars był przedstawicielem metalliki w sporze z Napsterem?

JH: Ja i moja żona oczekiwaliśmy narodzin drugiego dziecka ( Castor - ur. Maj 2000), a rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu, wiec to Lars musiał stać na straży i zrobił trochę złych ruchów. Wiesz, Lars potrafi być paplający i zachowujący się jak smarkacz czasami. Wzdrygałem się czytając niektóre wywiady: "Koleś, nie mów tego".
LU: Powiedziałem trochę rzeczy będących na granicy głupoty. Kiedy Limp Bizkit wzięło w obronę Napstera, dostając od nich 2mln $ żeby zagrać tą "darmową trasę" mówiąc że "jest możliwe zagranie darmowych koncertów bez brania pieniędzy sponsorskich, bo my tak robimy", odpowiedziałem, że to gówno prawda. Znam wiele ludzi nienawidzących Freda Dursta, ale ja myślę, że jest on cholernie utalentowany. Ja i Fred teraz uściskaliśmy się i pogodziliśmy. Przeważnie kiedy otwieram usta to wychodzi z nich cos elokwentnego, ale zdarza się tez raz na jakiś czas trochę głupot. Czasami się tego boję.


P: Jakiego rodzaju rzeczy mówili wam fani?

JH: Niektórzy fani mówili: "zostawcie Napstera w spokoju" - to byli ci ze skłonnościami samobójczymi (śmiech).
LU: Jeśli nie chcesz być fanem Metalliki dlatego, że nie oddajemy swojej muzyki za darmo to pieprz się. Nie chcę żebyś był fanem Metalliki.
KH: Ciągle jestem zaszokowany reakcją ludzi. Dla wielu z nich klikniecie w komputerze nie jest kradzieżą, a tak naprawdę niczym nie różni się to od wyniesienia płyty ze sklepu.

P: Spadła na was wielka fala krytyki"

KH: Krytyka jest czymś co spotyka nas od pierwszych dni. Kiedy wydaliśmy Kill'em All nikt się nią nie zachwycał, ale kiedy ukazał się drugi album, na którym było parę wolnych piosenek, ludzie zaczęli nas krytykować i oskarżać o sprzedanie się. Mamy jednak gruby pancerz na sobie, jeśli o to chodzi.
JH: Metallica raz jest kochana raz nienawidzona.


WCZESNE LATA


P: James, co pomyślałeś o Larsie po waszym pierwszym jam-session?

JH: Miał naprawdę okropny zestaw perkusyjny z jednym talerzem. Lars nie był dobrym perkusistą. Do dzisiaj nie zasługuje na tytuł "Perkusisty roku". Wszyscy o tym wiemy. Kiedy jammowaliśmy często myślałem coś w stylu "Co to do cholery było?!" Było między nami wiele różnic. Jego maniery, wygląd, akcent, poglądy, zapach - on śmierdział, jak Dania, tak podejrzewam. Oni tam mają chyba inne poglądy na temat mycia. My, w Ameryce, używamy mydła.
LU: Amerykańskie dzieciaki, to było to pokolenie, które miało bzika na punkcie czterech pryszniców dziennie.

P: Jak często się myjesz?
LU: Jak dla mnie wystarczająco często, OK.?


MŁODOŚC HETFIELDA
P: James Hetfield był bardzo wyobcowanym człowiekiem??
LU: Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo tak skrytego. Był bardzo zamknięty w sobie, niemal bał się kontaktów międzyludzkich. Poza tym miał problem z trądzikiem :D
JH: Myślę, że ciężko cos dodać do tego, co zostało powiedziane. Kiedy poznałem Larsa moja mama ledwie co odeszła. Wówczas każdy był moim wrogiem. Nie byłem najlepszy w rozmowach - wynikało to ze środowiska, którym dorastałem, było w pewnym sensie wyobcowane. Byłem zmęczony wyjaśnieniem mojej sytuacji religijnej. Zespół powstawał, ja przez to przeszedłem i nie chciałem o tym więcej mówić. Lars może o tym wszystkim opowiedzieć. Nikt nie zrozumiał o czym te wszystkie cholerne piosenki były (śmiech).
P: Jaka więc była twoja sytuacja religijna?
JH: Dorastałem w Stowarzyszeniu Chrześcijańskiej Nauki, która była dziwną religią. Główną zasadą jest "Bóg wszystko naprawi". Twoje ciało to tylko skorupa, więc nie potrzebujesz lekarza. To było wyobcowane i trudne do zrozumienia. Nie mogłem pójść na badania lekarskie żeby grać w drużynie footballowej. Dziwnie było opuszczać klasę podczas zajęć biologii. Wszystkie dzieciaki mówiły "Czemu wychodzisz? Jesteś jakimś dziwakiem?" Kiedy jesteś dzieckiem zawsze chcesz być częścią drużyny. Ludzie zawsze, w takim wypadku szeptają o tym o tobie i o tym, że jesteś dziwny. Mój ojciec nauczał w szkółce niedzielnej. Zawsze zmuszał mnie do uczestniczenia w tym. Mieliśmy swoje wyznania wiary. Raz przyszła mała dziewczynka ze złamaną ręką. Stanęła i powiedziała "Złamałam rękę, ale spójrzcie, teraz czuję się dobrze!". Ale to wszystko było niszczące. Teraz kiedy o tym myślę to uważam, że to było bardzo niepokojące.



P: Próbowałeś kiedyś uciec z domu?

JH: Tak razem z siostrą, ale rodzice dorwali nas cztery bloki dalej i ostro zbili po tyłkach.
P: W związku z tym wierzysz w bicie jako metodę wychowawczą odnośnie twoich dzieci?
JH: Biję swoich przyjaciół i ich żony" tak ale jako ostatni środek z wielkim wyjaśnieniem przyczyny.
P: Jakie były relacje między twoimi rodzicami?
JH: To było drugie małżeństwo mojej mamy - miałem dwóch starszych braci. Nigdy nie widziałem żeby między rodzicami było napięcie. Nigdy nie kłócili się przed dziećmi. Wtedy tata wyjechał na "podróż biznesową" na kilka lat. Zaczynałem junior high school (takie jakby nasze gimnazjum). Ukrywane było to, że ojciec odszedł. W końcu mam powiedziała "Tata nie wróci". To było bardzo trudne. Przeżyliśmy kilka złych momentów. Mama musiała być w domu gdy dzieci były w domu, bo w innym wypadku zabiłbym swoją siostrę" Pamiętam, że raz oblała się gorącym olejem. To było coś w stylu "Wow to zaszło za daleko". Mama martwiła się tym wszystkim bardzo i w końcu zachorowała. Ukrywała to przed nami. Niespodziewanie trafiła do szpitala. Niespodziewanie odeszła, zmarła na raka. Zamieszkaliśmy z moim przyrodnim bratem Dave'em, który był dziesięć lat starszy. Moja siostra była nieposłuszna i została wyrzucona z domu. Skończyłem high school (nasze liceum) i powiedziałem "żegnajcie wszyscy!".


DZIECIŃSTWO HAMMETTA

KH: James pochodzi z rozbitego i ja pochodzę z rozbitego domu. Gdy dołączałem do zespołu obaj byliśmy tym obciążeni. Byłem znieważany jako dziecko. Mój ojciec pił dużo. Bił mnie mocno , czasem bił także moją mamę. Grałem na gitarze i od wieku piętnastu lat rzadko wychodziłem z pokoju. Pamiętam, że podczas moich szesnastych urodzin próbowałem odciągnąć ojca od mamy, ten odwrócił się i zaczął mnie bić. Po tym ojciec odszedł z domu. Moja mam zawsze walczyła, żeby chronić mnie i siostrę. Zdecydowanie skierowałem dużą część gniewu w muzykę"
O CLIFFIE


KH: Cliff był bardzo bystrym człowiekiem, oczytanym, bardzo elokwentnym. Po prostu nie rozumiem dlaczego odszedł i nie ma go między nami.
JN: Cliff Burton był moim Bogiem. Moim guru. Mam na myśli to, ze nikt przed nim i nikt po nim nie grał w ten sposób. Wielu próbowało go kopiować, ale nikt nie miał tego czucia.

O PROBLEMACH NEWSTEDA

P: Widziałeś, że oni mówili ludziom, ze jesteś homoseksualistą?

JN: Nie... znaczy się było tego dużo, a to jest jak pomniejszy detal.

P: Czemu oni to robili i czemu ty pozostawałeś w tym układzie?

JN: Bo to była Metallica koleś. To było moje marzenie, które się spełniało. Zdecydowanie ich zachowanie było frustrujące. Oni robili to żeby zobaczyć, czy jestem w stanie to znieść. Jeśli wchodzisz w buty Cliffa Burtona musisz być odporny.


ALCOHOLLICA

P: Dobra panowie, kto był największym pijakiem w Alcohollice?

KH: James. On mógł sam wypić butelkę Jagermeistera. Z wódką szło mu równie dobrze.
LU: James Hetfield. Kiedy ja i James zaczynaliśmy pic o tej samej porze, sześć godzin później musiałem spasować. Jeśli chodzi o alkohol to James był na wyższym poziomie od reszty.
JH: Ja. Piłem butelkę wódki tylko dla zabawy. Jestem zaskoczony, że żyję.




Tłumaczenie: Toudi














Ten sam wywiad z polskiej edycji Playboy'a (lipiec 2001) przepisał i nadesłał:
Beholder - serdeczne dzięki !!!







P: Co osiągnęliście napadając na Napstera?

LU: Przede wszystkim uświadomiliśmy publikę w Ameryce.
To była pierwsza wielka afera XXI wieku, która podnieciła ludzi bardziej niż te całe jaja z wyborami prezydenckimi. Był to zajebiście głośny dzwonek alarmowy dla wszystkich mających cokolwiek wspólnego z prawami autorskimi.





P: Ale jednak część waszych fanów wzięła stronę Napstera.

JH(z uśmiechem): Bo to leniwe śmierdziele, które chciały by wszystko mieć za darmo. Wydaje mi się, że Napstera wygrał wojnę prasową z nami, zohydzając Metallikę w oczach fanów, którzy zaczęli dostrzegać nas jako złoczyńców zabierających innym darmowe zabaweczki. Param się muzyką, bo to fajny sposób na życie i granie daje mi satysfakcje. Ale satysfakcją nie wykarmię rodziny.

LU: Jeśli ktoś ma zamiar przestać być fanem Metalliki, bo ja nie mam zamiaru dawać mu swojej muzyki za darmo, to niech Spierdala. Nie chcę takich fanów Metalliki.

KH: Cały czas jestem zszokowany postawą ludzi. Dla mnie sprawa jest oczywista: biorą sobie naszą muzykę w sposób nieuprawniony, a my chcemy żeby przestali. Wydaje im się, że niczego nie kradną, bo tylko klikają myszka od komputera. Tymczasem jest to kradzież i jest to nie w porządku.




P: Wkurzyliście całą masę ludzi. W internetowych grupach dyskusyjnych na temat Metalliki przejawia się wątek "Kirk i Lars są gejami"

KH: To tylko przejaw weny twórczej u autorów takich komentarzy. To tak samo mądre jak wyzywanie ludzi od grubasów. Nas się krytykowało od zawsze. Kiedy wyszła płyta Kill'em all pochwałą nie było końca. Gdy wydaliśmy drugą płytę, ludziom opadły kopary: Toż tu są jakieś wolne kawałki! Nawet kurwa nasi fani się czepiają. Krytykom stawiamy czoła w kamizelkach kuloodpornych. Szczerze mówiąc, pasiemy się na krytyce.

LU: Trafiliśmy pod ostrzał za wiele rzeczy: fryzury, współpracę z producentem Mottley Crue i Bon Jovi, nagrywanie płyty z orkiestrą symfoniczną. Taki to już los, osób przecierających nowe szlaki.

JH: Metallica kocha być nienawidzona.




P: Teraz kiedy Metallica jest supergwiazdą, łatwo zapomina się jak bardzo byliście niepopularni na początku kariery.

JH: Kiedy się poznaliśmy, Lars i ja lubiliśmy muzykę, która nie była akceptowana- a zwłaszcza w Los Angeles. Graliśmy muzykę szybką i ciężką, podczas gdy w Los Angeles królowały krótkie i łatwiutkie kawałki - takie tam Mottley Crue, Ratt czy Van Halen. No i trzeba było mieć prezencję, a jedyna prezencja jaką my dysponowaliśmy była obrzydliwa.

LU: W Los Angeles byliśmy wyrzutkami. Przez pierwszy rok, czy cos koło tego, doskwierała nam samotność.

JH: Bywało, że graliśmy dla widowni złożonej tylko z barmana. Potem dorobiliśmy się garstki zapiekłych fanów, którzy przyłazili na wszystkie nasze koncerty i stali się częścią naszej ekipy.





P: Skąd wzięliście ten klimat rodem ze średniowiecznego świata lochów i smoków do swoich pierwszych płyt?

JH: Wszystkim nam podobał się Judas Preist i mówiliśmy sobie: "Aha, facio pisze o tym i o tym, wiec tak właśnie trzeba pisać, żeby być kapelą metalową". Potem pomyśleliśmy sobie: "A może by tak napisać cos o tym, co my sami robimy?" tak powstały kawałki Whiplash, Hit the Lights czy Seek and Destroy, które opowiadały o rozpierdalaniu wszystkiego w drobny mak. W tamtych czasach pracowaliśmy zarobkowo w dzień, a potem robiliśmy balangi.

KH: Tankowaliśmy dniami i nocami, bez przerwy na głębszy oddech. Wkoło nas ludzie padali jak muchy, ale my kondychę mięliśmy nieźle wyrobioną. Nie pamiętam nic z trasy Kill'Em All for One - zaczynaliśmy gazować już o trzeciej czy czwartej po południu.

JH: Te wszystkie demolki w garderobie to przez gorzałę. Najgorzej było w trasie A Day on the Green. Pewnego razu skotłowałem się z jakimś kolesiem Jǎgermeisterem i ubzduraliśmy sobie, że tacę z owocami należy wywalić przez taki mały otwór wentylacyjny w przyczepie. "Szparka jest za mała, trzeba zrobić dziurę!" I kompletnie rozwaliliśmy tę przyczepę. Wezwał mnie wtedy na dywanik promotor trasy i powiedział: "Słuchaj no, na temat takiej postawy, jaką ty prezentujesz, to ja już miałem rozmowy z Sidem Viciousem i Keithem Moonem". Pomyślałem sobie: "Czadowa sprawa! Chociaż zaraz - Obaj ci kolesie nie żyją. Niezbyt czadowa sprawa. Może powinienem dać sobie trochę na wstrzymanie?" Wtedy to właśnie zdałem sobie sprawę, że granie w kapeli nie polega tylko na wkurwianiu ludzi i rozjebywaniu wszystkiego.




P: James jakie miałeś wrażenia po pierwszej sesji z Larsem?

JH: Miał taką gównianą perkusje z jednym talerzem, który cały czas spadał. Musieliśmy przerywać granie, żeby mógł to kurewstwo podnieść. Był naprawdę marnym pałkarzem - a i dzisiaj nie kwalifikuje się na Perkusistę roku. Wszyscy o tym wiemy. Na koniec każdej sesji patrzeliśmy po sobie z minami mówiącymi "I cóż to, u kurwy nędzy, miało być?" Kantowaliśmy go na rachunkach za wynajem studia (śmiech). Różne były rzeczy - jego manieryzmy, jego wygląd, akcent, postawa, zapach" On pachniał, on zalatywał - chyba Danią czy czymś. Oni tam maja inne poglądy na mycie. U nas w Ameryce, używamy do tego celu mydła.

LU: Ach, te amerykańskie dzieciaki" Ta obsesja czterech pryszniców dziennie.





P: Lars skąd wziąłeś się w L.A.?

LU: Skończyłem szkołę w Danii, a do Stanów przyjechałem w pogoni za karierą tenisisty. Wylądowałem w Newport Beach, najbardziej snobistycznej dzielnicy Los Angeles nie licząc Beverly Hills, wśród tych wszystkich gogusiów w różowych koszulkach Lacoste. A ja w T-shircie Iron Maiden" Chyba nienawidziłem tego wszystkiego, byłem troszkę wyelianowany. A James Hetfield był królem alienacji, tak więc połączyła nas ta właśnie cienka nić braterstwa.

JH: Poznałem Larsa krótko po tym, jak zmarła moja matka. Wtedy Wszędzie widziałem tylko wrogów. Nie miałem dobrego gadanego, a środowisko, w jakim dorastałem, spowodowało, że czułem się wyalienowany. Dość już miałem tłumaczenia się wszystkim z mojej religii. Gdy powstał zespół, stwierdziłem ze nie musze już nic mówić - Lars powie wszystko.




P: Jaką religie wtedy wyznawałeś?

JH: Wychowano mnie w duchu takiej dziwnej religii Chrześcijaństwa Naukowego. Zasadniczą jej tezą było że Bóg wszystko naprawi. Twoje ciało to tylko skorupa i nie potrzeba ci lekarzy. Nie mogłem grać w piłkę, bo nie mogłem przejść wymaganych badań lekarskich. Musiałem wychodzić na temat pogadanek na temat zdrowia. Mój ojciec nauczał w szkółce niedzielnej i praktycznie narzucił mi swoja religie. W domu nie widać było żadnych rozdźwięków miedzy rodzicami, nigdy się przy nas nie kłócili. Ale pewnego razu tatuś wyjechał "służbowo" i dopiero po paru latach mama przyznała, że już do nas nie wróci. To było bardzo bolesne. Matka strasznie się zamartwiała. Nagle wylądowała w szpitalu i ani się obejrzeliśmy, już jej nie było. Zmarła na raka.

KH: Ja też pochodzę z rozbitej rodziny. Mój ojciec chlał i często tłukł mnie i moją matkę. Sprawiłem sobie gitarę i gdy miałem 15 lat, prawie w ogóle nie wychodziłem ze swojego pokoju. Pamiętam, jak musiałem odciągać ojca od matki, która napadł w dniu moich szesnastych urodzin. Ojciec rzucił się wtedy na mnie i dość mocno mnie poturbował. A pewnego dnia gdzieś sobie poszedł. Matka ciężko pracowała, by utrzymać mnie i moja siostrę. Mnóstwo swojej wściekłości niewątpliwie ładowałem w muzykę.





P: Wygląda na to że heavy metal przyciąga ludzi pokiereszowanych przez życie.

KH: Uważam że heavy metal ma walor terapeutyczny, że jest to muzyka która rozładowuje napięcia. To dlatego, jak sądzę, ludzie, którzy mieli parszywe dzieciństwo, ciągną do heavy metalu. Pozwala im to odreagować agresję i rozładować napięcia bez uciekania się do przemocy.

LU: Zawsze polemizowałem z tą tezą. Ja tam nie widzę w sobie żadnego psychologicznego uszczerbku. Dlaczego muzyka metalowa miałaby tu mieć jakiś monopol? Ludzie chodzący na koncerty Eltona Johna maja takie same obciążenia emocjonalne. Gdyby postawić pod ściana dziesięciu fanów Metalliki, usłyszałbyś od nich dziesięć różnych opowieści.





P: Mówicie że picie i granie maja walor terapeutyczny. Czy poddaliście się kiedyś prawdziwej terapii?

KH(potakuje głową): Gdzieś w okolicach albumu Load doszedłem do wniosku, że powinienem przestać pić. Mówiłem sobie: "Może ja cos tracę. Wszyscy wkoło wydają się być tacy szczęśliwi. Ja też chcę być szczęśliwy". Tymczasem swoje życie planowałem wokół kaców: "Misfits Graja u nas w piątek, a wiec sobota to dzień kacowy". W swoim życiu straciłem bardzo wiele dni. W ciąg rocznej terapii dowiedziałem się wielu rzeczy o sobie. W okresie dorastania rani cię mnóstwo rzeczy, o których nie ma się w ogóle pojęcia. Utwór Bleeding Me jest właśnie o tym: starałem się upuścić we mnie całe zło we mnie tkwiące. W czasie terapii odkryłem w sobie wiele paskudztwa, taka czarną plamę.





P: Czy więc największy gazer Alkoholiki przestał pić?

JH: Odpuściłem sobie chlanie na ponad rok - i jakoś niebiosa nie otworzyły się dla mnie. Żyłem sobie, ale było to życie mniej zabawne. Zło ze mnie nie uszło. Doszedłem w końcu do wniosku że picie jest częścią mnie. Przy
Czym teraz już wiem jak bardzo mogłem popłynąć.

KH: James był szalejącym pijaczyną, nie do opanowania, zawsze pchającym się do bitki, zawsze popadającym w tarapaty. Teraz wykazuje więcej cierpliwości.





P: Mieliście na początku jakieś inne pomysły na nazwanie Metalliki?

LU: Sporządziliśmy listę około dwudziestu możliwych do przyjęcia nazw: Nixon, Helldriver, Blitzer" moim faworytem był Thunderfuck (Gromojeb).




P: Kiedy zaczęły na was lecieć fanki?

KH: Dziewczyny zawsze przychodziły na koncerty. Tyle że nie różniły się za bardzo od facetów.

LU: Wchodziły do naszego autokaru i robiły wszystkim laski. "Chłopaki mamy dwie dziewczyny, zapraszamy do kolejki".

JH: W tamtych czasach dzieliliśmy się w kapeli wszystkim: "Właśnie ja przeleciałem, koleś. Weź Se moja dupeczkę". Lars je czarował swoja gadkę, Kirk miał taka buzię dzieciaka, która podobała się dziewczynom, a Cliff - miał dużego kutasa.

KH: nie mogłem zrozumieć, jak to się stało że nagle stałem się przystojny. Czy obudziłem się któregoś ranka z inna gębą? A to po po prostu pełne konto przydaje człowiekowi urody. Przedtem nikt mnie tak w życiu nie traktował.




P: Który z wasz był największym psem na baby?

LU: Wszyscy z nas miewaliśmy mniejsze lub większe ciągi na kobitki. Każdy z nas miewał wszy łonowe i każdemu z nas kiedyś coś nieciekawego pociekło z wacka.




P: Pamiętacie cos z katastrofy, w której zginął wasz pierwszy basista Cliff Burton?

JH: Obudziłem się jak już wszystko latało w powietrzu. Prysnąłem wyjściem awaryjnym jak stałem w bieliźnie. Cliff się nie pojawił. Zobaczyłem potem jego nogi wystające spod autokaru. Miał takie cienkie, bielutkie nogi. Już wtedy wiedziałem, że jest po nim. Leżeliśmy w szpitalu, kiedy przyszedł szef trasy i powiedział: "No dobra, zbieramy zespół i jedziemy". Słowo "zespół" nie zabrzmiało tu dobrze. Pomyśleliśmy sobie: "Kurwa nie jesteśmy już żadnym zespołem" - i poszliśmy chlać.

KH: Cliff był bardzo łebskim facetem, czytał książki, był bardzo elokwentny. Nie rozumiem, dlaczego akurat on musiał zginąć, a nie któryś z nas.





P: Jak byście opisali zmiany w waszej muzyce od And Justice for All do Czarnego Albumu ?

LU: Poprzednie albumy były pełne brutalnej siły, ale w miarę jak James zaczął dochodzić do większej równowagi, zaczęły pojawiać się w naszych utworach wątki wrażliwości i zamętu. Postawa pod tytułem "to wszystko jest pojebane i w związku z tym zaraz pozabijam wszystkich w koło" zaczęła ustępować "to wszystko jest pojebane, a ja z tego powodu cierpię".

JH: Gdy przymierzałem się do tekstów do Czarnego Albumu, nie miałem pojęcia, o czym mógłbym pisać. Szukałem tekstów, pod którymi mogli by się podpisać wszyscy członkowie kapeli, ale byliśmy przecież czterema całkiem różnymi kolesiami. Pozostała mi tylko droga do własnego wnętrza.




P: Przy którym utworze miałeś najwięcej wątpliwości, czy umieścić go na płycie?

JH: Nothing Else Matters. To był punkt zwrotny. W tym kawałku pojawiła się wrażliwość.

KH: Jedyne co mi wtedy przychodziło do głowy to: "Czyżby James napisał zasraną piosenkę miłosna? Zadziwiające". Zawsze odstawiał silnego faceta i napisanie kawałka, w którym ukazuje siebie jako wrażliwca naprawdę wymagało jaj. Lars, Jason i ja właśnie byliśmy w trakcie rozwodów, ja się kompletnie rozsypałem emocjonalnie i swoje niepowodzenia przekładałem na muzykę, żeby przynajmniej cos pozytywnego z tego wszystkiego wynikało. Jason i Lars robili to samo i dlatego Czarny Album wyszedł, jak wyszedł.





P: Po raz pierwszy widzimy masę metalowych kapel w górnych partiach list przebojów. Nie uważacie że większość jest do bani?


KH: Jest tam masę gówna oraz rzygów ponownie użytych. Na przykład gitara prowadząca w Last Resort zespołu Papa Roach jest żywcem wyjęta z tej zasranej piosenki Hallowed By Thy Name Iron Maiden.

JH: Limp Bizkit jest dla mnie czymś z filmu rysunkowego. Nie lubię jak facet wychodzi na scenę i tylko się wydziera. Weźmy takich Rage Against the Machine. To nie jest śpiewanie, to jakiś facecik, trochę chyba wkurwiony, informuje nas o swoim zdaniu. Natomiast Queens of Stone Age to coś wyjątkowego. Kapela Rocket From the Crypt też mi pasuje.




P: Czy Metallica pożegluje kiedyś w kierunku rap-metalu?

LU: Szanse na to, że James Hetfield weźmie się za rap oceniam na zero albo minus jeden.




P: Czy nie było by zabawne, gdyby Jason Newsted, basista, który właśnie od was odszedł, wypuścił płytę przez Napstera?

KH: To byłaby naprawdę krewska ironia losu.



Nadesłał: Beholder




ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet




Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak