W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lulu - recenzja by tmusial96
dodane 23.10.2011 02:12:42 przez: ToMek
wyświetleń: 5311
Użytkownik tmusial96 postanowił podzielić się z nami swoja recenzją Lulu. Jak kilka godzin temu napisał: „Zobaczyłem, że na Overkillu nie ma jeszcze żadnej recenzji po "wydaniu" Lulu. Zrobiłem sam własną recenzje tego albumu. Jest to fanowska recenzja by me.” – no to jedziemy. Przy okazji zachęcam do podsyłania swoich recenzji, jeśli tylko nie boicie się zderzyć z czytelnikami :)

Lou Reed & Metallica
Lulu



Wstęp

W maju 2011 przeczytałem o projekcie, który nie będzie w „100 procentach dziełem Metalliki”. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to było Garage, Inc. II. W czerwcu 2011 zostało ujawnione, że nagrywają krążek z gwiazdą rocka, Lou Reedem. Moja pierwsza myśl to: „WTF?! Twórcy thrash metalu i Lou Reed. Ale co tam, nowa płyta… w końcu”. Przez kolejne tygodnie czytałem informacje na temat tegoż projektu. Utwory, teksty, czasy utworów, dosłownie wszystko co było z tym związane. Ciągle czytałem na forach i stronach posty typu: „O Boże, to nie wypali. Porażka roku”. Postanowiłem być nastawiony pozytywnie. Może jednak to będzie coś, arcydzieło. Z dnia na dzień byłem coraz bardziej nakręcony tą płytą. W końcu nadszedł dzień, gdy został opublikowany singiel z tej płyty, a chodzi o utwór The View.


The View

26 września. W Internecie pojawia się singiel z nadchodzącej płyty Lou Reed & Metalliki. Po wysłuchaniu go miałem bardzo mieszane uczucia. Było słuchać, że to Metallica i było słuchać, że to Lou Reed, ale zadałem sobie pytanie czy tego właśnie oczekiwałem. Jeśli chodzi o sam utwór to jest on całkiem przyjemny w słuchaniu. Metallica gra w miarę solidne riffy, choć powtarzają się. Riffy te nadają utworowi taki tajemniczy nastrój. Wydawało by się, że wszystko jest idealnie, lecz do tej melodii wchodzi wokal Lou Reeda, lecz zadajmy sobie pytanie czy jest to wokal czy też recytowanie. W tym mamrotaniu słów Reeda wszyscy czekają na moment kiedy usłyszymy w końcu głos Jamesa. I jest. W tej piosence śpiewa najwięcej z całego albumu, śpiewa refren. Wykonuje go znakomicie. Słowa są bardzo pokręcone: „I am the view. I am the table” (Jestem widokiem. Jestem stołem). Do dzisiaj sam w ogóle nie wiem jak to dobrze przetłumaczyć. Jeśli chodzi o solo jest ono w miarę dobre. Może nie jakieś rewelacyjne, ale szybkie i dobre.
Ocena utworu: 6/10


Brandenburg Gate

Pierwszym utworem na Lulu jest kawałek zatytułowany Brandenburg Gate. Jest on najkrótszym utworem na płycie (trwa tylko 4 minuty i 21 sekund). Rozpoczyna się grą na gitarze akustycznej. W tej piosence wyraźnie słuchać, że Reed próbuje śpiewać i powiem, że nawet nieźle mu to wyszło. Ale szczerze mówiąc naprawdę nie rozumiem jego tekstów: „I would cut my legs and tits off When I think of Boris Karloff and Kinski In the dark of the moon” (Uciąłbym sobie nogi i cycki, gdybym pomyślał o Borisie Karloffie i Kinskim w ciemności księżyca). Po akustycznym wstępie utwór robi się szybszy i lepszy. James wprawdzie nie wiele śpiewa, ale śpiewa prawie po każdej linijce Reeda tekst „Small town girl”. Muzycznie jest ok. Wprawdzie ten sam riff powtarza się przez całą piosenkę i nie ma solówki gitarowej, ale nieźle jest. Utwór ten można uznać za całkiem niezły. Do tego utworu będę w miarę często powracał. Można go uznać za hard rockowy.
Ocena utworu: 6,5/10


Pumping Blood

Pora (moim zdaniem) na najlepszy utwór na tym albumie. Trwa on 7 minut i 24 sekundy. Chodzi o kawałek Pumping Blood. Od samego początku byłem najbardziej nastawiony na ten kawałek i się na nim nie zawiodłem. Rozpoczyna się ona na skrzypcach, następnie słuchać stopę basową perkusji, po czym wkracza ostry, metalowy riff gitarowy. Potem Reed zaczyna recytować tekst. Na początku powtarza słowa „Pump it blood”, co nie za bardzo przypadło mi do gustu. Przez pierwsze 4 ‘zwrotki’ Lou recytuje słowa w rytm dość mocnego riffu, ale nie jakiegoś porażającego. Od słów „If I pump blood in the sunshine And you wear a leather box with azaleas” zaczyna się mój ulubiony moment. Zaczyna się spokojny riff. Jest to cisza przed burzą :) Z każdą chwilą utwór jest coraz lepszy. Nabiera szybkości, rytmu. Pod koniec piosenka przeradza się w speed metal. W tej piosence również nie zauważyłem żadnej większej solówki gitarowej. Ogólnie utwór daje rade.
Ocena utworu: 7/10


Mistress Dread

Utwór rozpoczyna się od wolnej melodii granej na… no właśnie sam nie wiem na czym, klawisze? Instrument ten towarzyszy nam przez całą piosenkę w rytm szybkich riffów niczym na albumie Ride The Lightning (bardzo mi ten riff przypomina Fight Fire With Fire). Muzycznie utwór jest ok, nawet bardzo ok, ale potem wtrąca się Lou Reed, który mamrocze swoje teksty zupełnie nie pasujące do muzyki. Tutaj jest jedna, wielka porażka. Gdy usłyszałem ten początek po prostu chciałem, aby to była najlepsza piosenka na albumie, ale to było dalekie od moich oczekiwań. Jak już powiedziałem - muzycznie super. I to kolejny utwór, w którym brakuje jakiejkolwiek solówki gitarowej… jak i wokalu Jamesa :(
Ocena utworu: 6/10


Iced Honey

Pora na Mrożony Miód (Iced Honey). Zaczyna się od liczenia Reeda (one, two, three, four), a potem słyszymy w miarę przyjemny dla ucha riff gitarowy, który się powtarza… a Reed dalej recytuje swoje wiersze. W tym kawałku usłyszymy głos Hetfielda, ale bardzo mało. Ograniczy się to jedynie do powtarzania słów „Uuuuu Iced Honey”. Pod koniec utworu śpiewa dość sporo James razem z Reedem te same słowa, a wypadło to całkiem nieźle. Solo gitarowe – kto się spodziewał?
Ocena kawałka: 4,5/10


Cheat On Me

Kolejny kawałek, który zaczyna się tym samym instrumentem co Mistress Dread. Instrument ten rozpoczyna kawałek Cheat On Me. Jest to najdłuższa piosenka na CD1. Instrument ten rozpoczyna kawałek i jego sama melodia trwa 3 minuty poczym Reed zaczyna swoją kolejną… piosenkę? Podczas tej recytacji słyszymy jakieś krótkie zagrania gitarą. James – w tej piosence ogranicza się do słów „Why do I cheat on me” co bardzo dobrze mu wypadło. Piosenka szybkości nie ma, mało gitar, głownie perkusja i ten instrument :D. Ok. 6 minuty gitary zaczynają grać po czym znowu zanikają. Utwór można powiedzieć, że się rozkręca dopiero pod koniec, ale jest już praktycznie za późno. Kto zgadnie czy jest solo?
Ocena utworu: 5/10


Średnia ocena Lulu CD1: 5,8/10


Frustration

Frustration (8:33) zaczyna się nadal nie znanym mi instrumentem (tak PS. Jak ktoś wie co to niech da mi znać). Trwa ten wstęp 1 minutę, a następnie słyszymy heavy metalowy riff gitarowy, po czym ze swoim „wokalem” wkracza Lou Reed. Powiem, że w tym kawałku bardzo podobają mi się riffy gitarowe, a Reed tylko średnio psuje utwór, gdyż tylko w pewnym procencie jego mamrotanie pasuje do tego. Teksty są… dziwne, nawet bardzo: „Spermless like a girl” (Pozbawiona spermy, jak dziewczyna). Piosenka jest szybka i wolna. Ogólnie to bym ją zaliczył do heavy metalu. Pod koniec znacznie przyspiesza… za późno. Solo – haha.
Ocena utworu: 5/10


Little Dog

Little Dog (8:01) jest piosenką, która można powiedzieć, że trwa wieczność i nic ciekawego się w niej nie dzieje. Zaczyna się od bardzo wolnego riffu akustycznego. Reed napisał tekst, który, uwaga… się rymuje? Tak, dokładnie. Jest to rymowanka o małym psie :D. W całej piosence (tak, przez całe 8 minut) jest grany ten sam akustyczny riff, a Reed mówi te swoje rymowanki. Szczerze mówiąc to omal nie zasnąłem przy tym, ale jeśli chodzi o sen to już wkrótce przeczytacie recenzje Junior Dad . Nudy, nudy, nudy.
Ocena utworu: 1/10 (no cóż, nie widzę w tej piosence nie urywającego jajca)


Dragon

Dragon (11:10) Utwór zaczyna się nadal nie znanym mi instrumentem. Ogólnie utwór jest dobry i zły. Zaczyna się bardzo nudno. Reed mówi słowa, muzyka jakaś tam leci. Ani to nie ma ładu, ani składu. Gdzieś około 3 minuty utwór nabiera rozpędu. Riff gitarowy przypomina mi jakiś utwór z Death Magnetic (nie mogę sobie obecnie przypomnieć jaki). Gdzieś około 5 minuty możemy usłyszeć… solo? Chyba to jest solo gitarowe, ale nie jestem pewien. Ale po 30 sekundach wracamy do Reeda. W ostatniej minucie utwór totalnie zwalnia i słyszymy tylko perkusje. Słabo, słabo.
Ocena utworu: 3/10


Junior Dad

Na samym początku słyszymy wiolonczele (chyba) oraz nucenie Reeda. Po jakiś 40 sekundach zaczyna się wolny riff gitarowy. Utwór nabiera trochę barw w ok. 3 minucie. Koło 5 minuty wiolonczela ponownie (a może skrzypce). Reed recytuje (zaskoczeni?). Od ósmej minuty słyszymy wciąż powtarzany ten sam riff gitarowy, a od 10 minuty… chyba nikt by nie zgadł, sama wiolonczela i skrzypce (chyba :D). I tak przez całe 10 minuty, bo nie zapomnijmy, że kawałek ten trwa całe 19 minut. Po pierwszym słuchaniu, sam w 15 minucie wyłączyłem ten utwór. Ale w końcu i tak wysłuchałem do końca. Utwór jest dobrą piosenką do snu.
Ocena utworu: 2/10 (za w miarę dobre riffy)


Średnia ocena Lulu CD2: 2,75/10


Zakończenie

Utworem Junior Dad kończę moją recenzje. Od samego początku wiedziałem, że ta płyta nie jest 100% Metallicą, ale jakoś nie przyjmowałem tego do wiadomości. Słyszałem tylko słowa: nowy album. Można powiedzieć, że właśnie przez to się tak zawiodłem. Jeśli miałbym podzielić ten album to zrobił bym to tak: 75% Lou Reed (oraz inne instrumenty) i 25% Metallica. Wszyscy mamy nadzieję, że album który Metallica obecnie pisze będzie powrotem do czasów MoP czy RTL… ale kto w to jeszcze wierzy. CD1- ocena: 5,8/10, CD2 – 2,75/10. Każdy powinien mi przyznać rację w CD2. Na CD1 jest w miarę dobrze, ale każdy ma odmienne zdanie. Jedni się zgodzą, inni nie. Są to moje odczucia na temat Lulu. Komentarz: rozczarowanie roku? A może średnia kolaboracja. Wszyscy wiedzieliśmy, że to nie będzie prawdziwa Metallica, ale na pewno każdy miał jakąś tam nadzieję. A no i jeszcze średnia ocena całego albumu… zaraz 5,8 + 2,75… dzielone przez dwa… 4,2? Tak, moja średnia ocena albumu to 4,2/10. Słabo panowie, słabo…




Recenzja by: tmusial tmusial96



Waszym zdaniem
komentarzy: 95
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
1 2
1 2
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak