W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lars o Lou Reedzie, dla The Guardian
dodane 30.10.2013 19:05:45 przez: ToMek
wyświetleń: 6106
Dla magazynu The Guardian dość obszernie na temat Lou Reeda wypowiedział się właśnie Lars, poniżej tłumaczenie:


Powiedziano nam jakiś miesiąc temu, gdy mieliśmy zagrać w Nowym Jorku w Apollo, że Lou przyjdzie na koncert i na imprezę po nim. Nie przyszedł, bo stan zdrowie się pogorszył, wiedziałem więc, że sprawy nie mają się dobrze, ale nie wiedziałem, że jest tak poważnie. Byłem więc w połowie zszkowany, w połowie przybity – zszokowany tym, że odszedł tak szybko i przybity stratą.

Większość ludzi w świecie rock’n’rolla znają Lou Reeda i jego reputację. Przelotnie poznałem go, towarzysko, jakąś dekadę temu, był wtedy bardzo serdeczny. Cztery lata temu, gdy wspólnie graliśmy koncert na Rock'n'Roll Hall of Fame, zaprosiliśmy Lou do zagrania z nami, bo byliśmy gospodarzami jednego z segmentów tej imprezy. Słyszeliśmy o jego reputacji parzenia na innych z góry, bez filtra, o tym, że mówi co myśli. Powiedziano nam, że może być gburowaty. Byliśmy w pokoju prób gdzieś w środkowym Manhattanie – wszedł, był dość gburowaty, zwięzły, taki jakiego można było oczekiwać. Zaczęliśmy się podłączać i grać co nieco, kiedy zaczął narzekać, że jesteśmy głośni i że wszystko gramy źle. Każda rzecz, jaką robiliśmy, była źle. Nie chodziło o nasze podejście do muzyki, sama nasza obecność była zła. Od dnia narodzin nasza obecność była czymś złym. Oczywiście przesadzam, aby uzyskać tu lepszy efekt.

W ciągu jakiejś godziny pogadałem z nim nieco i chyba pocieszyłem, że nic złego się nie stanie. Olśniło mnie, że kiedy mówiłem komuś o Lou, to wielu ludzi z jego generacji było przez lata źle traktowanych przez ludzi, którzy korzystali z tego co oni robili, w tym czy innym biznesie, więc wielu ludzi w jego wieku sama siebie strzeże. Więc gdy zgraja muzyków w wieku 40-kilku lat witała go z otwartymi ramionami i zapraszała, aby wspólnie pojammować, to po prostu podejrzewał, że coś się za tym kryje. Rozumiem to i nie winię go za to.



Skończyło się na tym, że zaczęliśmy gadać w kącie, dość szybko i dość fajnie. Zdaliśmy sobie sprawę, że wiele nas łączy. Zaufał nam, był jednak osobą strzegącą samego siebie, nieufną. Po kilku spędzonych z nim latach, byciu tu i tam razem, od wywiadów po wspólne koncerty, zdałem sobie sprawę, że gdy tylko ktoś nowy pojawiał się na jego radarze, to najpierw go powierzchownie oceniał, a dopiero potem pozwalał sobie na bycie otwartym. Spotkałem pół tuzina ludzi z jego generacji i jeśli by z nimi dość długo pogadać, to opowiedzą Ci jak zostali wyruchani przez innego człowieka, system, biznes, złe umowy, wszystko razem i każde z osobna.

Obaj byliśmy outsiderami, nigdy nie uważaliśmy, że wygodnie jest chodzić tymi samymi ścieżkami co inni. Metallica zawsze była autonomiczna, a Lou Reed jest ojcem chrzestnym bycia outsiderem, bycia autonomicznym, maszerowaniem do dźwięków własnego bębenka, robienia każdego kolejnego projektu innym niż wcześniejsze i poczucie, że nie ma się wobec nikogo żadnej odpowiedzialności. W tym było nasze pokrewieństwo. Daliśmy mu coś, czego nigdy nie miał albo może czego nie zbyt doświadczył, a co w jego ustach miało określenie „energia”, „ciężar”, „rozmiar”i czym by to nie było, zaczęło się, gdy zaczęliśmy razem grać. Był bardzo otwarty na to, co mu dawaliśmy. Rzecz jasna on również dał nam tę niesamowitą cząstkę swoje pracy, już napisanej, Lulu, opowiadającej o jej eskapadach i seksualnych osiągnięciach. Daliśmy coś sobie nawzajem i dzieliliśmy wspólnie bark możliwość wpasowania się w siebie ze swoim otoczeniem.



Jann Wenner wymyślił świętowanie Rock'n'Roll Hall of Fame, byli tam U2 i Springsteen, jako gospodarze swoich segmentów, poproszono i nas o to, a my poprosiliśmy, aby on zagrał z nami. Wyszło bardzo dobrze i wydaje mi się, że czuł się z nami komfortowo. Gdy opuszczaliśmy Madison Square Garden, w drodze do parkingu, popatrzył na mnie, a półtorej roku po Madison Square Garden nagrywaliśmy wspólnie album. Cała ta eskapada Lulu i wszystko co ostatecznie stało się naszą płytą on miął w głowie od kilku dekad: historię tej postaci i relacji z wieloma mężczyznami w jej życiu.

Puściłem wczoraj w samochodzie ten album moim dzieciom i brzmiał dużo bardziej istotnie i intensywnie niż kiedykolwiek wcześniej. Brzmiał niesamowicie mocno, bardzo żywo i impulsywnie. Przywołał tę niesamowitą liryczną historię. Nie znam się na tym kto jets najlepszym czy numerem 1, ale on był najbardziej utalentowanym poetą ostatnich 4 dekad w świecie rock'n'roll. Przyniósł ze sobą do nas tę historią, nad którą spędził masę czasu, ale równocześnie przyniósł niesamowicie impulsywną energię do naszego studia, w którym prosił, aby całość nagrywać na miejscu.

Nad niczym nie myśleliśmy, nad niczym specjalnie nie pracowaliśmy, nic nie było wycinane czy analizowane. Po prostu zaczęliśmy grać, Lou zaczął pół-śpiew, pół-recytację tych przepięknych poematów, po czym wyszliśmy ze studia i płyta się ukazała. Nauczyło mnie to innego podejścia do studia, bardziej robienia niż myślenia o tym co robię. Nagraliśmy cały album w 3 tygodnie. W 3 tygodnie dla normalnego albumu Metalliki nie zapadają nawet decyzje w którym rogu studia postawimy perkusję. Wszystko było bardzo impulsywne, nie było za wiele analitycznego myślenia.



Hard rockowa społeczność jest dość niemiła, jestem więc dość gruboskórny. Więc gdy hard rockowa społeczność rzuciła się na ten album, nie byłem zaskoczony. Wielu ludzi mówiło: „Oh, Lou Reed nie śpiewa.” Yeah, bez kurwy. Co w takim razie według was robił przez ostatnie 40 lat? Oczekiwaliście, że będzie brzmiał jak Robert Plant? On taki nie jest. jeśli chodzi o hard rockową społeczność to nie byłem zbytnio zaskoczony. Byłem jednak zaskoczony, że kilku bardziej intelektualnych pisarzy również było dość niemiła.

Ale po dwóch latach wielu ludzi się obraca. Howard Stern poświęcił cały epizod swojego programu mówiąc o tym, jak bardzo się mylił jeśli chodzi o Lulu i dlaczego Junior Dad do jego ulubiony kawałek ostatniego roku, mimo, że wyszedł on dwa lata temu. Za 25 lat miliony ludzi będzie mówiło, że ma ten album od momentu, jak się ukazał, albo że pokochali go jak tylko się ukazał, co oczywiście nie będzie prawdą. Wydaje mi się, że dobrze znosi on próbę czasu – gdy puszczałem go wczoraj to brzmiał kurewsko zajebiście. W pewnym stopniu fajniej jest, że ludzie go nie doceniają, bo to sprawia, że jest bardziej nasz, że to nasz projekt, nasz album, nigdy nie nagrany dla mas i że masy go nie kupują. To sprawia, że jest tym cenniejszy dla tych, którzy się w niego wplątali.

Zawsze będę pamiętał jego kruchość. W pewien sposób czuję, że jestem połączony z jego kruchością i że się z nią identyfikuje. On był bardzo otwarty, mówił: „Lars, kocham Cię” i wysyłam mi serca SMSami. To było takie piękne. To, że nie patrzył przez filtr będzie tym, co najbardziej zapamiętam, to i jego kruchość i to, że nigdy nie poznałem nikogo innego, kto nie ważne co by mówił, to mówił prawdę. Nigdy nie czułem, że mówi coś przemyślanego w głowie, zawsze czułem, że wypływa to z innej części ciała. Gdy ludzie mówią, wypływa to z mózgu. Nie wiem skąd brały się jego słowa, ale na pewno z innego miejsca. Emocjonalnie, fizycznie, jakkolwiek – to naprawdę do mnie przemawiało. Chciałem mu dać siłę, i myślę, że Metallica dała mu siłę. Jego istnienie było tak piękne, jak tylko wewnętrzny strażnik gdzieś uleciał, że to było wręcz dziecinne.”

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 19
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
pablok
02.11.2013 21:26:17
O  IP: 89.66.11.138
Jasne, bez oczywistości nie da się żyć, grunt żeby nie było ich w nadmiarze.) I by za często nie przechodziły w banał. Nie, nie będziemy blokować, możemy bez problemu słuchać jednego jak i drugiego typka, i to jest najważniejsze.)
Yeah_
02.11.2013 01:23:40
O  IP: 91.227.77.225
Hetfield pretensjonalny? Toż to swojski chłop jest, dojrzały już – po prostu Papa Het. : ) Jeśli chodzi o oczywistość, która być może pojawia się czasami w wypowiedziach, to towarzyszy ona również Larsowi, Kirkowi, Robertowi, Zośce, Staszkowi i innym Władkom, nam też. Dobrze, że nie drażni Cię to aż tak bardzo. Właściwie, to nie powinno w ogóle drażnić. Dlaczego? Ano, dlatego, że oczywistość towarzyszy nam w życiu codziennym. Często zapomina się o tym, zatem warto czasem przypomnieć to i owo mówiąc coś oczywistego, banalnego. Jeśli nie jest to nagminne, ani nie jest wypowiadane z miną pyszałka, to nie widzę w tym nic drażniącego. Widzę za to, że twardo obstajesz za Larsem, ja jednak wolę wypowiedzi Jamesa, zarówno jego krótkie riposty, jak i obszerne przemówienia. Plusem naszych rozbieżności w tym temacie jest to, że nie będziemy blokować sobie wzajemnie łącza podczas odsłuchiwania wywiadów. ; )
pablok
01.11.2013 19:28:55
O  IP: 89.66.11.138
Yeah: tak, zgodzę się. Dodam jeszcze że Urlich ma bardzo ciekawe porównania, a Hetfielda stać na taką puentę że wszyscy wkoło milkną.:) Mam też wrażenie że dobór słów u Larsa jest ciekawszy i jednak operuje większą ich liczbą. Ale James nadrobił te zaległości.:) I jeśli mam być szczery wolę Hetfielda krótkostrzałowca niż Hetfielda prowadzącego wywody. Otworzył się, nie dusi niczego w sobie? Git. Łapię się jednak czasem na takiej myśli, że to co mówi jest dość, hmm, pretensjonalne, dość oczywiste. Ale gość jest w porządku, więc aż tak mnie to nie drażni.)
HadeS 14
01.11.2013 18:41:47
O  IP: 37.109.49.91
W Teleexpressie też wspomnieli o śmierci Lou
James'Boj
01.11.2013 10:31:23
O  IP: 89.69.240.35
w tvn24 przypomnieli o śmierci Lou i Lulu
Yeah_
31.10.2013 23:14:28
O  IP: 91.227.77.225
Pablok, nie twierdzę, że Lars nie trafia w sedno sprawy w swoich długich wywodach, twierdzę, że jest gadułą. Dobrze, że rozpisałeś się i uzupełniłeś swoją wcześniejszą dwuzdaniową wypowiedź, bo jednak oszczędne w słowach podsumowanie podkreślające, że Lars jest bardziej elokwentny, a James przez lata niewiele mówił jest niepełnym obrazem tego drugiego.

Porównując Larsa z Jamesem przytoczyłeś prastare wypowiedzi. Tak, krótkie strzały słowne Hetfielda z dawnych lat są mi znane i nie neguję tego, bo młody Hetfield był wtedy zamknięty, a przez to oszczędny w słowach i nie mógł konkurować z gadulstwem Larsa. Zresztą, dziś też nie konkuruje, pomimo tego, że jego wypowiedzi są już o wiele dłuższe, niż te, które można było usłyszeć na początku kariery. Zauważyłeś jednak, że James zmienił się i pozwalał sobie przez ostatnich 20 lat na długie wywody. Ten fakt, powinien zostać podkreślony zważywszy na to, jak wielka nastąpiła w nim przemiana. Otworzył się na ludzi, a jego wypowiedzi nabrały rozmachu, dlatego lubię go słuchać. Nie będę sprzeczał się, który z nich jest bardziej elokwentny. Wiem jedno, Ulrich jest gadułą – może gadać, gadać i gadać. Tak, jest też wnikliwy - czasem, aż do przesady. Pamiętam wypowiedź, w której przyznał, że jeśli już zainteresuje się czymś, to musi wiedzieć o tym wszystko. Za przykład posłużyły stare zabytkowe krzesła. Musiał wiedzieć o nich wszystko, musiał znać każdy drobny szczególik. Tak samo wyglądała sprawa z Blackmorem. Lars śledził go, wyczekiwał pod hotelami. Jak widać, wnikliwość Ulricha nie zna granic. Być może jest w tym metoda, wszak to jego wnikliwość w muzyczny świat metalu spowodowała, że zapragnął zostać.....
E tam, tę historię każdy zna. : )
Dario
31.10.2013 19:55:21
O  IP: 83.28.142.103
musi bronić dziadka,nie ma wyjścia.Lars FILOZOF:)
Luke
31.10.2013 13:52:51
O  IP: 77.198.156.159
Beda dumac nad kazdym pojedynczym dzwiekiem ech ... im starsi tym ostrozniejsi
Deathfan
31.10.2013 09:18:46
O  IP: 89.72.137.134
wow.. Lars.. nie wierze, takie konkretne slowa od ciebie? Ja wrzucilem Lulu do auta jakies 2-3 tygodnie przed smiercia Lou i faktycznie plyta sie 'zgadza'. Wiadomo mozna nie lubic melo(?)recytacji ale plyta brzmi, ma klimat, troche psychodeliczny, awangardowy, troszke XIX/XX wieczny ale jest spoko. A co do nagrywania plyty w 3 tygodnie... Panowie moze jakis 'tribute'? W sensie X plyte nagrac rowniez nie myslac o tym przez 3 msc jak powycinac i poskladac riffy? Tylko grac, grac i jeszcze raz grac i stworzyc MUZYKE jak dawniej, a nie posklejac riffy na kompie i potem meczyc sie z tekstem jak go dopasowac do 'chaotycznego metalu' w stylu copy/paste z 10 roznych rzeczy..
Veel
31.10.2013 08:17:57
O  IP: 77.253.159.44
" W 3 tygodnie dla normalnego albumu Metalliki nie zapadają nawet decyzje w którym rogu studia postawimy perkusję. Wszystko było bardzo impulsywne, nie było za wiele analitycznego myślenia."

Hehe, Lars wykpil sam siebie. To ciekawe.


pablok
31.10.2013 02:19:44
O  IP: 5.184.39.190
Przypomniał mi się taki tekst Urlicha: Rzeczy nie oczywiste dla większości, pojawiające się w naszej muzyce, dla nas samych są rzeczą całkowicie naturalną, dzięki nimi utrzymujemy się, jako muzycy, na powierzchni. W mordę, Urlich w pigułce.)
pablok
31.10.2013 02:14:48
O  IP: 5.184.39.190
Yeah_: oj, nie zgodzę się, Urlich często trafia w sedno, mówiąc albo o przemyśle muzycznym czy samej Metallice. Potrafi niezwykle celnie podsumować pewne zjawiska albo ludzi którzy idą za Metalliką lub nie. Mówi dużo ale mówi sensownie. Ale jasne, czasem coś tam pitoli.:) Hetfield jest taki bardziej, hmm, prosty, dosadny, może nie tak wnikliwy. Ale to też się zmienia, przez ostatnich 20 lat, pozwala sobie na niemalże urlichowskie wywody, o wiele bardziej się otworzył- kiedyś, czytając, słuchając jego wypowiedzi, co chwila człowiek się natykał na teksty pt.: kogo obchodzą długie włosy, kogo obchodzą autografy, dobre gówno i tyle, itp., podczas gdy Lars częstował nas długa mową o 'godnym starzeniu się Metalliki'. I tak było przez całe lata. Co do żartów... Urlich z tym swoim gadaniem był doskonałym celem dla dryblasa, 'krótkostrzałowca' Hetfielda.:) Różne prezencje, różne charyzmy, obie równie niezwykłe.

Dość często w przeszłości można było usłyszeć Hetfielda mówiącego o płytach Metaliki: to dla mnie po prostu zbiór niezłych kawałków, nagraliśmy kawał niezłego gówna! Urlich: 'Co jest po Dyers Eve? Ściana! Dalej nie da się pójść. Ale można zrobić nagle woltę, zmienić kierunek i znaleźć coś o wiele bardziej interesującego, nie tak oczywistego'. Nic dodać, nic ująć, Lars.:)
Yeah_
31.10.2013 00:24:35
O  IP: 91.227.77.225
Lars jest przede wszystkim gadułą. Tak, jest to pewien rodzaj elokwencji - w ironicznym ujęciu. Powyższa wypowiedź akurat jest ciekawa, bo kryje się za nią ciekawa historia, ale Lars nie zawsze mówi ciekawie, oj nie zawsze. Na pewno jest kontrowersyjny przez to, co mu ślina na język przyniesie, a i żartu sobie nie oszczędzi. Jeśli chodzi o Jamesa, to może i nie jest takim gadułą, jak Lars, ale za to mówi konkretnie, bardzo ciekawie, a jego żarciki są częstokroć trafniejsze. Osobiście wolę słuchać Jamesa, choć nie pogardzę wypowiedziami Ulricha, czy innego członka Metalliki. : )
ToMek
31.10.2013 00:22:15
O  IP: 79.185.178.49
dotłumaczyłem do końca
pablok
30.10.2013 23:40:03
O  IP: 5.184.39.190
Ja myślę że Lars jest bardziej elokwentny od James'a.) europejskie wychowanie, gość z nowoczesnej rodziny. Zawsze mówił bardzo ciekawie, James za to przez lata niewiele mówił ale to też było wymowne.:)
Luke
30.10.2013 22:15:55
O  IP: 77.198.156.159
No I co, Lou pokazal im jak w trzy tygodnie nagrac plyte a nie jebac sie za przeproszeniem z ustawieniem bebnow
leaf
30.10.2013 22:02:15
O  IP: 91.214.3.78
no w mordę!
nie spodziewałem się takiej głębi i uczuciowości po Larsie
bardziej mi to do Jamesa pasuje
Adamas
30.10.2013 21:34:06
O  IP: 192.162.151.197
Fajnie napisane.
ToMek
30.10.2013 19:07:00
O  IP: 79.185.178.49
W końcu jest coś od Metalliki, chyba są zaszyci gdzies gdzie nie ma do nich dostepu skoro tak długo to trwało.
za to mamy obszerną wypowiedż, na tyle długą, ze drugą czesc dotłumacze wieczorem, chyba ze ktoś mnie wyręczy i wrzuci tłumaczenie w komentarze
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak