W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lars o Iron Maiden
dodane 23.11.2011 01:29:15 przez: ToMek
wyświetleń: 3130
W najnowszym magazynie Rhythm Lars opowiada o swojej miłości do Iron Maiden, a w szczególności do Nicko McBrain. Gaduła jak zawsze się rozgadał, a to co nie zmieściło się do magazynu opublikowano na internetowych stronach Rhythm:

Wracając do czasów EPki Garage Days – nie zaczęliście grać Run To The Hills?
Zawsze byliśmy blisko Anglików. W tamtych czasach nasi menadżerowie trasy, opiekunowie, nasza załoga, wszyscy byli Brytyjczykami, zawsze mieliśmy więc blisko siebie angielski sarkazm i cynizm, i nieco pokręconego poczucia humoru. Byliśmy niesamowitymi fanami Maidenów to jasne, i nie wydaje mi się, że Metallica byłaby dziś tam gdzie jest, gdyby nie Iron Maiden, nie tylko przez dzięki utorowaniu drogi, ale i dzięki zainspirowaniu mnie w 1981 roku do założenia kapeli. Siedzieliśmy w Los Angeles nagrywając te garażowe rzeczy i była to dość luźna sesja, jednego dnia zaczęliśmy grać Run To The Hills, które jest jednym z tych kawałków, na który nikt nigdy nie powinien się porywać.

"Czasami te harmonie mogłyby być nieco za trudne dla kilku gitarzystów i wydaje mi się, że kilkoro z nich waliło byki. Być może kilka osób uważało, że traktujemy to poważnie, ale to miał być tribute na naszych własnych pokręconych warunkach, dla Anglików za wcześniejsze lepsze pięć lat. Nie wydaje mi się, że podjęliśmy decyzję ze złej woli. Jakiś rok później, chyba tuż po skończeniu Justice byłem w Nowym Jorku gdzie masterowaliśmy album, a Maideni grali w Meadowlands w New Jersey, to był chyba lipiec 1988. Wyskoczyłem i poszedłem na ten gig. Oczywiście wtedy gdzie byś nie wyszedł, to ci polewano i było się naoliwionym jak to tylko możliwe. Stałem za Nicko, grali trasę Seventh Son Of A Seventh Son, patrzyłem na niego i imprezowałem. Wydaje mi się, że pierwszym bisem był właśnie Run To The Hills, a Nicko wcisnął mi niedwuznacznie pałeczki. Ja na to: ‘huh?’. Wpełzłem po schodach i pamiętam, jak Bruce mnie przedstawiał, a potem zacząłem grać Run To The Hills dla 20 tysięcy ludzi. Brzmiało to chyba tak jak tylko mogło jak wersja Metalliki. Cała ta przygoda była kompletnie porażka i nie wiem czy przebrnęliśmy przez pierwszą zwrotkę. Notka dla mnie, nigdy nie grać na perkusji gdy jest się pijanym. Daliśmy z siebie co mogliśmy, ale nie wydaje mi się, żebyśmy dotrwali do refrenu.

A byłeś w trasie z Maidenami?
Zagraliśmy kilka koncertów z nimi jakoś po tym. Kilka koncertów. Nadszedł sierpień 1988 i było kilka festiwali w Europie, gdzie graliśmy razem, na Półwyspie Iberyjskim, San Sebastian, Madryt, Barcelona. Graliśmy na arenach Hiszpanii, Iron Maiden, Metallica i Anthrax, co było całkiem fajne. Byłem największym fanem Maidenów. Kiedy tylko grali na zachodnim Wybrzeżu to imprezowałem z nimi. Raz pojechałem do Las Vegas, bo tam grali. Zawsze super miło mnie witali, byli otwarci, więc gdy graliśmy te koncerty w 1988 i była szansa imprezować, to było coś bardzo zajebistego.



Gadałeś kiedyś o perkusji z Nicko?
To nie jest raczej moja broszka. Raczej interesuje mnie jak ktoś funkcjonuje jako człowiek niż jak nastraja swoje werble, więc gdy jestem obok perkusisty, który mnie inspiruje bardziej interesuje mnie kim jest i co sprawia, że jest kim jest, to ważniejsze niż to jaki jest sekret jego brzmienia. Nie wydaje mi się, żebym był w bliższych stosunkach z wieloma innymi perkusistami, nie znaczy to dla mnie aż tak wiele, tego typu rzeczy. Ostatecznie sam mogę sobie nastroić werbel. Bycie obok ludzi kreatywnych inspiruje mnie i staram się zrozumieć czym są ich inspiracje. Jestem bardzo zainteresowany muzycznymi tradycjami i historią. Mogłbym siedzieć i gadać z Nicko o tym co robił z zespołem Trust, albo kiedy zrobił to czy tamto. Zawsze, gdy patrzę na jego zestaw perkusyjny, to jest przytłoczony i przerażony. Ma jeden z największych zestawów w rock'n'rollu – ja staram się nieco mnie rzucać na siebie uwagę - ale nigdy nie gadałem z nim o technicznych rzeczach dotyczących gry na perkusji.

Ty i Nicko jesteście bardzo ożywieni na scenie.
Zauważyłem to, tak. To uczucie, gdy wychodzisz na scenę przed 20 tysiącami ludzi przenosi Cię to na wyższy poziom. Nicko zawsze był wspaniały, oczywiście wciąż jest ponieważ taką ma osobowość i jest na niego zapotrzebowanie. Ludzie naprawdę czują, że on się przy tym bawi i było coś lekko w nim pokręconego, ale nie na poziomie Keitha Moona (The Who), nigdy nie przerażał. Zawsze bawił się tym, co robi. Ja też zawsze bawię się graniem. Ludzie mówią mi: „Dlaczego kiedy grasz to wystawiasz język?’, ale nie mam na to odpowiedzi, tak już jest. Jestem tym, który ma siedzieć i patrzyć na zdjęcia, wiem, że to wygląda dziwnie, ale tak już jest. To zmienia mnie lekko w gremlina. Nie ma jakiegoś kosmicznego przesłania czy robienia tego z premedytacją.

Co dalej z Metalliką?
Mamy przed sobą koncerty na nasze 30-lecie, w San Francisco w grudniu, mamy perfekcyjnie skończymy ten rok. Zagraliśmy kilka koncertów, wybywaliśmy z domu na weekendowe sprawy, graliśmy z Lou Reedem co było czymś absolutnie fantastycznym, a potem mamy to wieczne wracanie do pisania utworów i nagrywania kolejnego albumu.

Minęło już 30 lat, prawda?
Tak, minęło. Ja i James poznaliśmy się w maju 1981 roku i zdecydowaliśmy się spróbować w październiku ’81, więc teraz świętujemy nasze 30-lecie z serią koncertów w naszym rodzinnym mieście. To przerażające no nie?



ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 23
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak