W grudniowym wydaniu magazynu
Kerrang! ukazał się wywiad z Larsem, w którym podsumowuje on w dość ciekawy sposób rok 2009. Poniżej tłumaczenie:
Kerrang!: Cześć koleś, 2009 rok był dobry dla Ciebie?
Lars:
Tak, dzięki, że zapytałeś. Mieliśmy niewiarygodny rok i wygląda na to, że sprawy w MetŚwiecie [Metallicaland] mają się coraz lepiej. Nie wierzę w to tak do końca, ale 2009 rok to być może najlepszy rok w historii Metalliki. To, jak dobrze nam się wiedzie, ociera się o granice żałosności. Some Kind Of Monster to teraz bardzo odległe wspomnienia (śmiech).
Kerrang!: Co było najważniejsze w 2009 roku?
Lars: Jeśli chodzi o Metallikę to na pewno wprowadzenie do Rock and Roll Hall Of Fame, to było coś odjazdowego. W październiku zostaliśmy zaproszeni na galę 25-lecia Hall Of Fame i koncert w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Graliśmy z Ozzym, Lou Reedem i Rayem Daviesem dla publiczności, która niekoniecznie była zapoznana z nami. To było nie do uwierzenia [mindfuck].
Kerrang!: Jak to było zagrać na wprowadzeniu ponownie z Jasonem Newstedem?
Lars: Wspaniale było znowu go zobaczyć i dobrze się bawić wspólnie grając. Nie mogę się doczekać kolejnych okazji do wspólnego z nim zagrania.
Kerrang!: W ubiegłym roku ukazała się gra Guitar Hero: Metallica...
Lars: Zabawnie było pokazać dzieciom:
"spójrzcie, tatuś ma swoją własną grę video". One jednak pokonały mnie w niej, nie potrafię tam grac na perkusji bo gram je tak, jak na ja je gram. Zazwyczaj gram więc na basie - jest na tyle rytmicznych momentów, które mogę zagrać na średnim poziomie trudności. I jestem niezwykle dumny, gdy uda mi się ukończyć kawałek. Posiadanie własnej gry bardzo przydaje się, gdy próbujesz zagonić dzieciaki do odrabiania zadań domowych czy jedzenia warzyw.
Kerrang!: Jaka noc ubiegłego roku była najbardziej pamiętna?
Lars: Zagraliśmy 5 nocnych koncertów w Kopenhadze w lipcu, z przerwą na Finlandię, gdzie w sumie spędziliśmy najlepsze 3 tygodnie. I teraz fakty są takie: znam osobiście wszystkich, 5,2 miliona, Duńczyków i w zasadzie z każdym się napiłem. Na liście gości każdego dnia było więcej osób niż sprzedanych biletów - na mnie spadła odpowiedzialność, aby każdy po imprezie skontaktował się z wybranym oddziałem szpitalnym. Po wszystkim nie piłem przez dwa tygodnie, aby wypłukać z siebie alkohol. Człowieku, Duńczycy to dopiero piją, to szalone. Gdybym napił się z każdym to byłbym spłukany, ale z byciem duńskim członkiem Metalliki wiążą się pewne obowiązki.
Kerrang!: Jak wygląda typowa Gwiazdka w rodzinie Ulrichów?
Lars: Mamy bardzo silne duńskie wpływy w rodzinie, więc oczywiście obchodzimy Wigilię. Mamy soczystą kaczkę lub gęś, a na deser grod [Rice Porridge - budyń z ryżu, tradycyjna wigilijna potrawa duńska, przyp. ToMek]. Po kolacji jest czas prezentów. Gdy dorastałem w Danii to zanim można było otworzyć prezenty należało trzymać się za ręce, śpiewać i wykonać tradycyjny skandynawski taniec wokół choinki. Ale to jedyna tradycja, której u nas w domu nie kontynuujemy, jest cholernie żałosna.
Kerrang!: Byłeś grzecznym chłopcem ubiegłego roku?
Lars: Zawsze jestem grzeczny, wbrew temu co się o mnie myśli.
Kerrang!: Widziałes kiedykolwiek Elfa Nisse?
Lars: Czy ty czasem nie googlowałeś hasła "Boże Narodzenie w Danii"? Jeśli tak to bardzo dobrze odrobiłeś zadanie domowe. Nisse jest częścią Świąt Bożego Narodzenia. Żyje na strychu a w grudniu staje się częścią obchodów.
Kerrang!: Czy w Metallice dajecie sobie prezenty?
Lars: Nie. Nigdy tego nie robiliśmy. Każdy dostaje ciastem na swoje urodziny, ale nie jesteśmy raczej wielkimi miłośnikami obdarowywania się nawzajem w Metallice.
Kerrang!: Jak taki wysłannik piekieł jak ty świętuje Nowy Rok?
Lars: Sylwester jest dla amatorów, wszyscy to wiedzą. Każdy profesjonalista zostaje w domu. Ja wolę zostać w domu z rodziną, co się rozumie samo przez się.
ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet