W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Koncerty w Indiach - relacja Alexa - Delhi
dodane 03.11.2011 00:25:09 przez: ToMek
wyświetleń: 3040
Cześć Overkille! Czuję się kiepsko, wyłazi ze mnie jedzenie, picie i powietrze indyjskie, ale chcę Wam dać recenzję możliwie jak najszybciej. Odpuszczę szczegóły, typu „wysrałem się o 8.00 rano”,” wypiłem szklankę wody”, ”jadłem tu i tu, to i to”, bo to nieistotne, a skupię się tylko na temacie koncertów w Delhi i Bangalore.|

DELHI




Przyjechałem w dniu koncertu pod obiekt ciut wcześniej, żeby odebrać bilet. Kwestia dystrybucji biletów budziła kontrowersje, bo miały być rozesłane (zapłaciliśmy za to). Przy stoisku/biurze było kilka rzędów barierek i spory tłum ludzi. Ustawiłem się w rzędzie za ok. 10 osobami i czekałem ponad godzinę na swoją kolej. Sam odbiór zajął kilka minut. Podobno system im się chrzanił i dlatego szło to tak wolno. Ok., pieprzyć to, bilet w ręku. Wzdłuż jednej ściany/płotu zrobiono 3 wejścia. Przy pierwszym, najbliżej sceny był duży tłum, powędrowałem do drugiego. Tam stało może kilkanaście osób, w tym Osku, chłopak z Finlandii, który skontaktował się ze mną kilka miesięcy temu, kiedy dowiedział się, że też jadę do Indii (mam nadzieję, że mi wybaczy; na bannerze miałem napisane „AleX & MetallicA 20 YEARS TOGETHER 1991 – 2011 a Osku ma 19 lat… ) . Po jakimś czasie dołączył drugi kompan, Orlett z Meksyku. To nie koniec przybyłych narodowości, byli ludzie z USA, Turcji, Algierii, Iraku, Iranu, Norwegii [J] i z wielu jeszcze krajów. Czas zleciał nam na rozmowach, oczywiście głównie wokół Mety. Oprócz tego jedliśmy, piliśmy, robiliśmy fotki. Ludzi cały czas przybywało. Atmosfera przy wszystkich trzech wejściach była świetna: śpiewy, skandowania, owacje itd., itp. Swoją grupę też trochę rozkręcałem. Mnóstwo ludzi chciało ze mną zdjęcia, lub pstryknąć tatuaż/e .Niezliczona ilość osób i zdjęć. Niektórzy mówili, że jestem podobny do Jamesa… Zabawne, ja?!



Jakoś tak koło 16.00 zaczęło robić się gęsto od ochroniarzy przy naszym wejściu, i to zwiastowało otwarcie bram. Wszedłem jako pierwszy i jak zacząłem biec pod scenę, to zastanowił mnie brak drugiego rzędu barierek, oddzielających strefę pod scenę (a taki rodzaj biletu kupiłem, płacąc wyższą cenę). Kiedy dobiegłem na miejsce, to miałem jakiegoś kolesia po prawej, a Orletta, po lewej. Osku znalazł się kilka metrów od nas, też przy barierce. Staliśmy w rogu, prawie na wprost środka sceny. Pomiędzy dwoma sektorami był zrobiony specjalny korytarz, gdzie szły kable. Przywitałem się z kilkoma osobami z ekipy technicznej (głównie z moim ulubionym kamerzystą, kto widział filmiki, to wie, dlaczego go lubię) i z kazano wszystkim usiąść, mówiono, że to dla bezpieczeństwa. Kiedy przyjrzałem się barierkom, czyli syfowi składającemu się z kołków wbitych w ziemię, barierek, rur i sznurków, powiedziałem do Orletta, że dla mnie wygląda to fatalnie i niebezpiecznie. Ludzi cały czas przybywało. W końcu stanęliśmy na swoich pozycjach, a coraz większy napór tłumu świadczył, że weszło już sporo osób.



Było chyba po 17.00, kiedy po kolejnym naporze barierki puściły. Przede mną pieprznęła jakaś rura od barierki, sama barierka się wygięła trochę do przodu, a z metr w lewo i dalej barierki poleciały na ziemię i spory tłum upadł. To wszystko trwało ułamek sekundy i wyglądało nierealnie (przypomnę Wam o podobnej sytuacji na jakimś festiwalu, gdzie grał Pearl Jam i tam w podobny sposób runęły barierki; było mnóstwo rannych i zabitych). Niemal natychmiast zaczęliśmy się drzeć, żeby ludzie odsunęli się do tyłu. Przybiegło na pomoc mnóstwo osób z ekipy technicznej, jak i miejscowi, pomagający przy koncercie. Wszyscy, w tym Osku, powstali (chłopak miał przerażoną minę, nie dziwię się…), ekipa postawiła barierki z powrotem do pionu i zaczęto znosić sprzęt: kolejne rury, młoty, kołki, sznury i próbowano to gówno naprawić.



Zadzwoniłem do Didymosa, mówiąc mu „na gorąco”, co się stało. Podkreśliłem, że, według mnie, jest po koncercie. Cały czas ze sceny krzyczano, żeby tłum się odsunął, bo mają tu problem i chcą go rozwiązać. Nie powiedziano wprost, że runęły barierki, żeby tłum z dalszej odległości miał świadomość, co się stało. Na telebimach pojawiły się napisy, o bezpieczeństwie i o tym, żeby się odsunąć. To, co stworzono za pomocą sprzętu, wprawiło mnie w zdumienie. Wtedy też powiedziałem do chłopaków wokół, że ten koncert się nie odbędzie. Na scenę włazili różni ludzie, żeby zobaczyć efekt „akcji ratowniczej”. W końcu, zaczęto sprzątać sprzęt pierwszego supportu, co spotkało się z gwizdami. Kilka dupereli zostało na scenie. Wyszło kilku gości i jeden ogłosił, że Meta ma konferencję w pobliskim hotelu, że wie o sytuacji, i że podjęto decyzję o przełożeniu koncertu na następny dzień na 16.00. Reakcja była jedna: gwizdy, skandowania jakichś ostrych w znaczeniu słów (dziś mi ktoś przetłumaczył), leciały jakieś przedmioty. Koleś cały czas nawijał coś o spokoju, wsparciu dla zespołu, o 30-tej rocznicy, o pierwszym razie w Indiach, ale już nikt go nie słuchał.



Po naszej lewej stronie ludzie zaczęli najpierw bujać barierkami w przód i w tył. Oczywiste było, że wskoczą na scenę i będzie rozróba. Przeskoczyłem barierkę ( Orlett krzyczał, żebym tam nie szedł, bo wezmą mnie za kogoś z ekipy) i podbiegłem do ludzi krzycząc, żeby tego nie robili tego, że demolka niczego nie zmieni, że to nie wina Mety. Kilka osób mnie posłuchało, ale też kilka coś do mnie krzyczało, byli wściekli, byli w amoku. Nie pomogły tłumaczenia, że też jestem fanem, że też przyjechałem z daleka, że też straciłem kasę… Odsunąłem się w stronę sceny, bo wyłamali barierki do środka i zaczął się kompletny chaos. Kilka osób już wdarło się na scenę i poleciał pierwszy sprzęt. Poleciały piece, jakieś statywy. Zobaczyłem na scenie kilku technicznych, wskoczyłem na górę i krzyknąłem, żeby spieprzali, bo będzie zadyma. Cały czas leciały przedmioty: butelki, a nawet kamienie. Poszedłem wzdłuż sceny i tam, po głośnikach, zszedłem na dół. Powiedziałem Orlettowi: znajdź Osku i spierdalajcie stąd natychmiast. Potem z dalszej odległości obserwowałem, co się dzieje.



Zadzwoniłem znów do Didymosa, mówiąc mu o wydarzeniach, które właśnie mają miejsce. Ktoś podpalił na scenie jakiś materiał, ludzie wdarli się za kratki/bramką, która jest za perkusją Larsa, wytargali jakieś statywy będące z boku sceny, ktoś napieprzał statywem od czegoś w bęben od perkusji, cały czas zrzucali, co popadło pod ręce. Nawet element podłogi wytargali zrzucili na ziemię. Na scenę wbiegł jakiś duży koleś z obsługi z rurą w ręku i porozganiał kilku rozrabiaków. Bardzo mnie rozczarowała reakcja tłumu, który krzyczał i bił brawo na widok wszystkiego, co spadło ze sceny. Ogólnie dla mnie był to widok przykry. W głowie miałem świetną atmosferę sprzed koncertu, a tu taki syf i demolka. Zastanawiałem się, gdzie są służby porządkowe i czemu nikt nic nie robi, żeby powstrzymać ten chaos.



Zareagowano dopiero sporo później. Mam też jedno spostrzeżenie: nie ucierpiał żaden sprzęt Mety, a przecież chłopaki wleźli nawet gdzieś z tyłu, co nasuwa jedno – obsługa zgarnęła wszystko wcześniej i wiedziała, że z koncertu dupa. Jakoś przed 19.00 wyszedłem z obiektu i miałem dylemat: skoro Meta ma zagrać jutro o 16.00, a ja mam lot do Bangalore ok. 10.00, to… Uruchomiłem Didymosa, Meniosa, Pluta i Erika (Club Scandinavia, gość mający kontakt z Jeffem i pracujący przy meet&greet), żeby raz – sprawdzili mi loty, dwa – dali znać, jak pojawi się oficjalna informacja, czy faktycznie zagrają. Byłem odcięty od świata, bo postanowiłem nie brać komputera ze sobą. Bałem się ewentualnej kradzieży. Skorzystałem z kompa w recepcji, ale pisanie maila do ToMka szło mozolnie i długo, bo maszyna, klawiatura, Internet chodziły do dupy. Pobliska kafejka internetowa była już zamknięta. Pozostało czekać na smsy. W nocy Erik odpisał mi, że trwają rozmowy na temat zwrotu pełnych kwot za bilety i, że według niego, koncert będzie odwołany. Po jakimś czasie przyszła garść wiadomości o tej jednej treści: koncert odwołany. To mi wystarczyło, żeby spokojnie zacząć myśleć o drugim koncercie. Nie żałuję tak bardzo straconego koncertu, bo uważam, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Wolę wrócić cało z odwołanego koncertu, niż w kawałkach z zaliczonego. Niestety, chłopaki, którzy zniszczyli sprzęt i scenę, do końca się ze mną nie zgodzili.

Alex
metlca91@hotmail.com
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 5
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak