W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Kirk i James o Black Albumie, cz. 1
dodane 23.08.2011 12:10:20 przez: ToMek
wyświetleń: 4060
Kirk Hammett i James Hetfield udzielili ostatnio niemal 25 minutowego wywiadu dla radiostacji ”In The studio”, przeprowadzonego z okazji 20-lecia ukazania się Black Albumu. Wywiad możecie przesłuchać na stronie inthestudio.net, dla tych, którym niekoniecznie chce się poświęcić 25 minut na przesłuchanie, prezentujemy poniżej szybkie streszczenie.

Kirk mówi, że muzyka brzmią bardzo dojrzale, odpowiedzialne, nie tak kartonowo, jak wiele innych zespołów w tamtym czasie. Nie śpiewali o szatanie, nie nosili kolców. Było wielkie zapotrzebowanie na nią i brano ich na poważnie, była to szczera muzyka. James dodaje, że to była czysta muzyka płynąca z serca, kombinacja szczerości, zdrowego podejścia i terapii, ludzie wierzyli, że wiemy co robimy. Dobre było to, że mogli robić, co chcieli, nie było gościa w studio, który by im powiedział, jak i co mają zmienić. Kirk dodaje, że wiele innych zespołów mówi mu, że tacy ludzie są na ich sesjach nagraniowych, co go totalnie rozwala.



Kirk wspomina o pierwszej trasie z Ozzym, o jej profesjonalności. Byli młodzi, mieli co nieco do udowodnienia i chcieli się pokazać właśnie tej publiczności, bo chcieli ją zdobyć. W dodatku otwieranie koncertów dla Ozziego, który był dla nich inspiracją, było czymś niezwykłym. Cliff był wniebowzięty, cały czas powtarzał jak wspaniałe to było. James dodaje, że Ozzy był dla nich bohaterem, a zobaczenia jak zachowuj się na trasie, że jest zwykłym kolesiem, było czymś zaskakującym. No i jeszcze fani, którzy nie sądzili, że może być coś mocniejszego niż Black Sabbath i Ozzy. James nauczył się co nieco o tym, jak występować na scenie – nie tylko machać głową i grać tak szybko jak tylko mogą, ale i rozmawiać z publicznością między kawałkami. Ozzy był showmanem, a i my, mając coraz więcej doświadczenia, staliśmy się road dog. James przyznaje, że na scenie mieli moc, a fani, którzy będąc na dużych halach zachowywali się jak w klubach, gdzie można było wszystko zniszczyć. Musiał ze sceny mówić, żeby przestali, po raz pierwszy mówił tłumowi, żeby przestał coś robić. Potem Metallica musiała zapłacić za te wyrwane krzesełka.

Wypadek, w którym zginął Cliff jest czymś, co tak naprawdę nie będzie jasne dlaczego. Wszyscy spali, być może kierowca też usnął, ale podobno był tam gdzieś lód na drodze. Busy w Europie są inne, mają na boku okno i wypadnięcie Cliffa przez nie było przyczyną śmierci. Była piąta rano, -20 stopni, James miał spać przy tym oknie, ale było mu tam za zimno, położył się więc na tyle. To było coś strasznego, gdy znaleźli Cliffa pod busem, najgorsza rzecz, jak im się przytrafiła. Pierwszą ich reakcją był wielki gniew, co się stało, dlaczego, gdzie jest kierowca... James odszedł i szukał tego lodu, wiele osób z załogi krzyczało, byli pełni bólu, było nieco złamań. W szpitalu wszyscy wciąż byli jednak w szoku po śmierci Cliffa. Zadzwonienie po wypadku do rodziny i przyjaciół w Stanach było bardzo trudne, bo przez pierwsze 24 godziny oni w to co się stało w ogóle nie wierzyli, Kirk starał się to w sobie zablokować. Po powrocie do domu musieli się jednak z tym zmierzyć, był pogrzeb, nie dali sobie jednak wystarczająco dużo czasu, aby wyjść z tej traumy, aby zakończyć żałobę. Po kilku tygodniach musieli zdecydować, co robią dalej. Peter Mensch przyszedł do nich i powiedział im, że zmierzyli się z tym poprzez muzykę, żeby to muzyka była dla nich terapią, żeby wskoczyli znowu na konia i jechali dalej. Nie wierzyli w to co mówi, przecież to był ich kumpel, który zginął. Życzeniem Cliffa byłoby jednak, żeby kontynuowali, taki już był. Nie chciałby widzieć ich zrezygnowanych.



Na ...And Justice wiedzieli, że potrzebują jakiegoś drogowskazu w którą stronę iść, rządził wtedy James i Lars, więc nie było basu na tym albumie. Potem, gdy pojechali w trasę z ...And Justice to kawałki okazały się zbyt długie, zbyt skomplikowane, było zbyt wiele riffów dla publiczności. Na Black album było całkiem przeciwnie, jeden riff, jedno solo i na tym oparte kawałki. Potrzebowali krótszych kawałów. Bob Rock próbował nimi sterować, ale James, który otrzymał przydomek doktor „Nie”, nie zgadzał się na większość z jego sugestii. Teraz są nieco bardziej otwarci na sugestie, a dopiero potem mówią, nie :) Ten album był dokładnie zaplanowany, wiedzieli co chcą na nim zagrać.



Cdn...

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 13
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak