W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James o swojej rodzinie dla Pacific Sun
dodane 01.03.2011 01:50:48 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 5942
Kilka dni temu James udzielił wywiadu niezwykle szczerego wywiadu dla witryny Pacific Sun, na temat swoich relacji z ojcem, oraz swojej roli ojca. Wywiad ten jest wstępem do spotkania, jakie odbędzie się w najbliższy czwartek, 3-go marca, w The Rafael Theater w San Rafael, podczas specjalnego pokazu filmu, pt. "Absent" Justina Hunta, w którym samego siebie "zagrał" James Hetfeld. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zapis z tego spotkania ma być jednym z dodatków do wydania tego filmu na DVD. Bilety podobno rozeszły się jak świeże bułeczki. Link do wywiadu zamieściliśmy kilka dni temu, a sam wywiad przetłumaczył dla nas Paweł K., któremu za tę pracę należą się gorące podziękowania - świetna robota!!! Zdjęcia nadesłała James'Girl.






James Hetfield wciąż odczuwa rany pozostawione przez odejście jego ojca - i leczy je będąc najlepszym heavy metalowym ojcem, jakim tylko może być.



Wydymali Cię, Twoją mamę i tatę, mogli tego nie chcieć, ale zrobili to - wypełnili Cię winami, który oni mieli, oraz dodali coś ekstra, tylko dla Ciebie - poeta Philip Larkin, "This Be The Verse" ("Taki sobie wierszyk")


James Hetfield miał 13 lat gdy jego ojciec opuścił rodzinę. Virgil Hetfield był kierowcą ciężarówki i członkiem Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki - ale był także osobą nieradzącą sobie, albo niechcącą sobie poradzić z presją i odpowiedzialnością z posiadania żony i dzieci. W 1976 zostawił przyszłego frontmana Metalliki - razem z matką Jamesa oraz młodszą siostrą - żeby kierował swoją dorosłością bez ojca. Niedługo po tym u matki Jamesa - Cynthii - zdiagnozowano raka i zgodnie z doktryną Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki i zaufała modlitwie jako jedynym lekarstwem na jej chorobę. Umarła w 1979, a James zaczął żyć razem z jego starszym przyrodnim bratem. Bez rodziców szukał pociechy w alkoholu - i znalazł ukojenie w terapii pierwszego odzewu heavy metalu lat siedemdziesiątych, ucząc się świata od Aerosmith i Motorhead bardziej niż od ojca. Miał szesnaście lat.

Dzisiaj James Hetfield lideruje jednej z rock'n'rollowych kapel, które odniosły najwięcej sukcesów. W dekadzie rekonwalescencji od nadużywania substancji żyje komfortowo w pięknej posiadłości w Marinwood z jego żoną, Franceską - i pozostaje głosem tysięcy odrzuconych młodych ludzi na całym świecie. Ale jego najważniejszą pracą, powie Ci, że jest również najtrudniejszą - jest bycie ojcem.

"To nie jest proste" - Hetfield niedawno powiedział The Pacific Sun, powtarzając o uczuciach kogokolwiek, kto ma dzieci. "I rozumiem trudności, które miał mój ojciec. Ale ja nigdy nie opuszczę rodziny, nieważne jak ciężko by było". Nawet po ponad 30 latach zawiodły próby pojednania - Virfil umarł w 1996 - jego odejście z rodziny pozostawiło rany, których sukces i czas nie mogły uleczyć.





W nowym dokumencie Absent (Nieobecny) - studiowanie tematu zniszczenia wykonanego przez opuszczenie rodziny przez ojca - Hetfield dołącza do dwudziestu kilku ulicznych prostytutek i okrutnych bokserów za pieniądze dzielących się swoimi przeżyciami, co to znaczy dorastać w domach bez ojca. (Trzeciego marca w Centrum Filmowym Rafael, Hetfield i Hunt będą prezentować Absent i odpowiadać na pytania podczas seansu).

"To co boli najmocniej - i gdy spojrzę na to z powrotem to staję się naprawdę wściekły" - Hetfield mówi w filmie - "to to, że mój ojciec odszedł bez powiedzenia "żegnaj". Zostawił notatkę... zostawił notatkę i to nie wystarczało dla mnie".


Hetfield spędził dużą część jego muzycznej kariery na pisaniu kilku słów własnej zemsty na rodzicach - jak zwrotka z napisanego w 1988 roku "Dyers Eve":


Droga Matko

Drogi Ojcze

Ukryty w Waszym świecie, który dla mnie stworzyliście

Duszę się

Krwawię

Rozdarte rany we mnie, które nigdy się nie zagoją
Nieśmiertelna złość, którą czuję do Was

Żyjąc poza piekłem, które zawsze znaliście


Przeprowadziliśmy wywiad z łagodnie mówiąc head bangerem o jego nieobecnym ojcu, życiu w Marin i unikalnym wyzwaniu bycia dobrym ojcem równocześnie z liderowaniem największej heavy metalowej kapeli na świecie.









Jak dziewięciokrotny zwycięzca Grammy znajduje się w dokumencie kina studyjnego o rodzicielstwie?
James:
Myślę, że [reżyser] Justin [Hunt] generalnie szukał kogoś, kto ma jakieś nazwisko i dobrą historię - najlepiej kogoś interesującego - i w jakiś sposób przyszedł do mnie. Skontaktował się ze mną przez fan klub Metalliki i to się zaczęło od tego. W dodatku miałem możliwość zobaczyć część jego wcześniej pracy - zrobił kilka różnych rzeczy, ale tym razem zdecydował, że [brak ojców] jest ważnym tematem i jest to coś, co musi być powiedziane.

Co było trudne w otwarciu się i opowiedzeniu o Twoim ojcu przed kamerą?
James:
Myślałem, że to będzie łatwe - zawsze łatwo się o tym mówi. Miałem dziesięć lat na odnowienie siebie i czuję się całkiem komfortowo mówiąc tylko historię o moim dorastaniu. Przeszedłem długą drogą od tamtego czasu i teraz jest tu więcej treści, nie stając się czymś w stylu to jestem ja. Wciąż, każdym razem kiedy o tym mówisz - szczególnie w strefie zwiększonej wrażliwości jak przed kamerą - to zawsze powoduje w Tobie zamieszanie większe niż myślisz. I to jest dobre.

Twoja historia ma jednak więcej znaczenia niż brak ojca. Wielu widzów filmu będzie miało podobnie ukazane co mówisz o byciu wychowywanym w domu wyznawców Stowarzyszenia Nauki Chrześcijańskiej - to jest jedna z tych religii, o których większość ludzi słyszała, ale kilku tylko rozumie, że to precyzuje doktrynę tylko-Bóg-leczy-ciało.
James:
Religia sama w sobie może lekko sprowadzić się ze ścieżki. Może zagubić część duchową i zostać przy tym na zakazach i nakazach i zasadach wokół religii - zamiast otwartości i miłości i odkrywaniu wyższej siły dawanej nam. I [Stowarzyszenie Nauki Chrześcijańskiej] jest oczywiście jedną z religii, które dla mnie jako dziecka, nie posiadały większego sensu.



W filmie mówisz o "nauce jak kochać rodzinę" - nie będąc nigdy uczonym tej miłości jako dziecko. To brzmi przeciwnie.
James:
To naprawdę się sprowadza - naprawdę we wszystkim - to sprowadza się do postawy. Jak Ty do tego podchodzisz? Na początku moja chęć do rozdzielenia tych dwóch rzeczy była wspaniała - tu jest mój świat i tu jest mój [rodzinny] świat. I byłem rozdzielony pomiędzy dwa światy. Ale zorientowałem się, że one muszą żyć razem. Muszą współpracować, muszą rozmawiać ze sobą, muszą komunikować swoje uczucia między sobą i tą drogą będą mogły współegzystować.

Jest to trudne, żeby być "dzisiejszym" ojcem, będąc frontmanem Metalliki?
James:
Z czasem stawało się to łatwiejsze, ale jest to ekstremalna kariera. Moje dzieci skarżą się często, że mnie nie ma, a potem wybuchają emocjami gdy jestem w domu cały czas. Więc jest to zupełnie inne od standardowej pracy od 9 do 17. Jestem bardzo szczęśliwy - mogę wziąć moje dzieci w trasę. Wyciągnąć je ze szkoły, bo w wakacje wyjeżdżamy i dużo podróżujemy po świecie. Ale to jest też część, kiedy właściwie nie ma wiele czasu na przebywanie z dziećmi.



Ile lat ma Twoje potomstwo?
James:
Mam dwie córki i syna, teraz mają 9, 11 i 13 lat.

Są blisko wieku w którym zaczną być w kapelach.
James:
Być w kapelach czy lubić muzykę? Myślę, że tu chodzi o część tego i tego. Dziewczyny przeszły z Hanny Montany do szerszej rozumianego światu popu. I mój chłopak, on po prostu kocha rock, on chce tylko AC/DC cały czas, albo Ramones. To są jego ulubione kapele. Zrozumiałem, że im mniej ich naciskam, tym więcej czerpią z tego radości. Chcę, by to było naturalne, tak jak było dla mnie gdy byłem dzieckiem. Posiadanie instrumentów muzycznych, tak samo jak narzędzi do malowania albo młotków i innych rzeczy którymi się interesują - i nigdy nie wiesz skąd to się bierze. Posiadanie miejsca, gdzie oni mogą się zaszyć i rysować albo szyć albo robić innego typu ręczne rzeczy. Myślę, że to są ważne umiejętności, by posiadać - włącznie z czytaniem, pisaniem i tego typu sprawami - ale sztuka jest czymś, czego raczej brakuje w szkołach i kocham, gdy to jest dostępne dla nich.

Co z Twoimi dziećmi słuchającymi Twojej muzyki - są już w wieku, powiedzmy, kiedy pozwalasz im słuchać "Enter Sandman", ale są jeszcze zbyt młode dla Kill 'Em All?
James:
[Śmieje się] Punkt widzenia z którego muszę patrzeć to ten, w którym jestem artystą. Tutaj jest moje wyrażenie siebie - ale to może być nie odpowiednie do wieku teraz. I to jest w porządku. Ale nie jest złe.

Pytają się Ciebie o czym są utwory?
James:
Często są oczywiste rzeczy które widzą albo słyszą i ich po prostu nie rozumieją. To też jest w porządku. Może później będą zadawać pytania - dzieci mają swój własny system wartościowania co jest ciekawe, a co nie. Wciąż, gdy oglądamy film i jakaś para zacznie się całować, to oni zaczynają - łeeeeeee! I niedługo to się zmieni dla nich. Mają dużo odpowiednich dla wieku filtrów wewnątrz siebie. Ale najwyraźniej jako rodzice jesteśmy tymi, którzy prowadzą ich i w jakiś sposób wiemy kiedy jest odpowiedni czas, a kiedy nie. Kill 'Em All? Wiesz.. to jest bardziej humorystyczne. Kiedy oni słyszą coś takiego w radiu, mówią coś w stylu, "Tato... to Ty? Śpiewasz jak krzycząca dziewczyna!"

Od czasu do czasu słyszę od innych rodziców ze szkoły Twoich dzieci, że widzieli Cię gdy podwoziłeś i odbierałeś je, a także na szkolnych przedstawieniach - i zawsze wyglądali naprawdę zdziwieni, że to robisz. Czujesz, że mniej się od Ciebie oczekuje jako od rodzica, tylko dlatego, że śpiewałeś "Creeping Death"?
James:
[Śmieje się] Tak, stereotypy są stereotypami. Nie jest moją misją, żeby je łamać, ale by być najlepszym jak tylko mogę dla mojej rodziny. Jednak nie lubię tego, że byli zaskoczeni.

Może lepszą drogą do zrobienia tego było by zrobienie na nich wrażenia.
James:
Wiesz, jest część mnie, która kocha bycie rozpoznawalnym, ale z drugiej strony jest ktoś, kto myśli "To jest świetne, że tu jesteś dla Twoich dzieci!". Ale myślisz "co do diabła?", przecież one oczekują od Ciebie, że to zrobisz. Widzę także kilkoro innych rodziców, którzy przesadzają. Są tutaj przez cały czas - nie opuszczają szkoły. I to, myślę, że jest.. może nie złe, ale trochę duszące w porównaniu do realnego świata. Lubię być gdzieś pośrodku - co jest bardzo trudne dla mnie by znaleźć ten środek [śmieje się].

Mogłeś żyć gdziekolwiek chciałeś - co sprawiło, że Marin jest dobrym wyborem dla Ciebie i Twojej rodziny?
James:
Zazwyczaj mówię, że pogoda, ale nie tak bardzo ostatnimi dniami. Rzeczy tutaj są proste. Mogę być incognito, mogę iść gdzie tylko chcę i nikt nie musi mi przeszkadzać. Nie ma tutaj kłótni, dzięki czemu jestem trochę mniej złośliwy.

Co masz na myśli mówiąc to?
James:
Nie wiem... politycznie. [Waha się] Nie chcę wkręcać się w politykę, ponieważ naprawdę jej nienawidzę. Ale sądzę, że chodzi mi o ideały, o to jak powinno wszystko wyglądać. Jest dużo ludzi, którzy forsują porządek i, wiesz, to przyczynia się do tego, że robię to co mogę najlepiej jak potrafię. Marin daje mi dużo lirycznego "pokarmu".

Więc "Bleeding Me" jest tak naprawdę o Marin?
James:
Lubię także to, że ludzie mają tendencję do bycia troszkę bardziej otwartymi. Jednak pod tym wszystkim czym są, są trochę przestraszeni, jak my wszyscy, zmianą. Lubię widoki, sposób w jaki Bay Area jest usytuowane. Po prostu znajduję piękno i wspaniałość tego otoczenia. Jesteśmy rodziną, która uwielbia odkrywanie i podróżowanie, kochamy jeżdżenie do nowych miejsc, ale zawsze jest fajnie wrócić do domu.

Absent opowiada o tym jak dzieci z domów bez ojców dorastają, by samymi zostać rodzicami, wolą raczej podejście bycia rodzicem przez stwierdzanie krzywdzących "postanowień" - takich jak "Ja nigdy tego nie zrobię". Albo "Ja zawsze to będę robił". Zdarzyło Ci się kiedyś robić takie postanowienia?
James:
Jasne, oczywiście. To powoduje wiele uraz i niewybaczalnych spraw - te wszystkie nie tak fajne rzeczy. "Zawsze" i "nigdy" to są czarno-białe słowa, które nie stosują się do realnego świata. Dobrze jest mieć wahania, ale to jest naprawdę przekazywane przez pewien rodzaj wstydu, który otrzymałeś od rodziców - a to nie musi się wydarzyć. Główną rzeczą jest rozpoczęcie od nowa i pozwolenie Twoim dzieciom być kim są. Mają swoją własną ścieżkę, mają swoją własną wyższą siłę, która się nimi opiekuje - my jesteśmy tylko strażnikami. Jesteśmy "by tu być" i by czuły się bezpiecznie i by były kochane - proste rzeczy w życiu. Pozwólmy im odkrywać i łapać ich świat.



Film cytuje statystyki mówiące o tym, że dzieci z domów bez ojców 20 razy częściej kończą w więzieniu. Kiedy Metallica grała w San Quentin w 2003, spojrzałeś na tą widownię i pomyślałeś - to mogłem być ja?

James:
Tak. To jest smutne, że oni nie mogą zobaczyć swojego powołania. Jestem wdzięczny, że mogłem chociaż trochę zobaczyć jak tam jest, i za to, że zobaczyłem co liczy się dla mnie, a czym jest muzyka. Te słowa mówiły do mnie - gdy to czułem nie mogłem mówić. I my jako kapela mieliśmy przyjemność, sądzę, że nawet błogosławieństwo, że mogliśmy przybyć do San Quentin, jak i do innych miejsc jak Symfonia San Francisco - i grać muzykę na obu końcach spektrum. Naprawdę zobaczysz tę nieobecność [absent] na obu końcach - nawet, jeśli psychicznie albo mentalnie nie jesteś tam.

Marin staje się znane z rodziców "mentalnie nie będących tutaj"- niektórzy eksperci od dzieci odnoszą to jako miejsce wysokiej ilości samobójstw nastolatków.
James:
Niektórzy ojcowie są naprawdę pracoholikami, zagubionymi w swojej pracy i właściwie nie przeciwstawiają się temu, że głowa rodziny musi iść i robić to, czego się niej oczekuje - i przez to niekoniecznie mogą się łączyć z rodziną. Stają się tylko dostarczycielami chleba. I wypadają przez to również z dużej części życia

To jest ciekawe jak film umiejscawia ojcostwo w historycznym kontekście. Rewolucja Przemysłowa zmieniła Ameryką z rolnej społeczności do przemysłowej - i nagle ojcowie zaczęli opuszczać domy od 9 do 17 i wracać do domu i chodzić spać, przestając być częścią rodziny.
James:
Mój syn zadał mi raz pytanie, które naprawdę zakręciło moją głową. Spytał mnie: "Tato, czy my naprawdę musimy pracować? Kto wymyślił pracę?".

Co mu odpowiedziałeś?
James:
Nie wiem co mu odpowiedziałem. Tylko myślałem - wow. Ale film dotyka troszkę amerykańskiej kultury, tego, jak praca od 9 do 17 stała się bardzo ważna w roli ojca. W znaczeniu lepszym lub gorszym.

Gdyby Twój ojciec żył dzisiaj, co byś mu powiedział, czego się nauczyłeś o ojcostwie?
James:
Myślę, że bym powiedział, że to nie jest proste. I rozumiem kilka trudności, które on miał. Ale ja nigdy nie zostawię rodziny, nieważne jak ciężko by się sprawy miały. Nieważne jak dużą urazę bym miał - albo jak duże załamanie bym miał z partnerką, lub z całą rodziną. Opuszczenie dla mnie jest koroną cierniową. I nikomu nie życzę tego, wiedząc jak bardzo mnie to bolało.

Kiedy Twój syn dojdzie do momentu, w którym może zostanie ojcem, jaką dasz mu radę?
James:
To, co mogę powiedzieć to to, żeby robił wszystko najlepiej jak może. To wszystko. Nawet jeśli to nie jest wystarczająco dobre dla syna, możesz spać spokojnie wiedząc, że zrobiłeś co było w Twojej mocy. Mam nadzieję, że mój ojciec mógł dojść do tego wniosku, zanim umarł. Łatwiejszym dla mnie zrozumienie jego trudu, kiedy zobaczyłem, skąd pochodził.

Wybaczyłeś swemu ojcu?
James:
Tak, to miało swoje miejsce, naprawdę. Wierzę, że on zrobił co mógł i miał wiele rzeczy na głowie tak samo jak jego własne kłopoty. Kilka z nich przeszło na mnie i walczę - idę na wojnę, jestem wojownikiem - by spróbować i nie przegrać tak samo.






Paweł K.
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 15
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak