W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James dla Hot Press o Thin Lizzy
dodane 05.03.2011 04:41:49 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2193
Najnowszy irlandzki magazyn, numer specjalny, Hot Press poświęcony jest w całości 25 rocznicy śmierci wokalisty i basisty Thin Lizzy - Philowi Lynottowi. Numer pojawi ł się w sprzedaży 24 lutego. W środku znajduje się kilkanaście wywiadów z muzykami, którzy z Philem współpracowali lub na których miał on dość duży wpływ, m.in. Slash, Joe Elliott (Def Leppard) i James Hetfield. Poniżej pełny wywiad, jaki magazynowi udzielił James. Pozdrowienia dla Krisa, za nadesłanie magazynu!






Muszę wysłać Ci zdjęcie, jest zajebiste. [Tu w HQ] mamy 'Korytarz Inspiracji', gdzie wiszą okładki wszystkich płyt, które miały na nas wpływ. Mam podpisaną przez Thin Lizzy, wydaje mi się, że były takie trzy, ja mam jedną z '78, tę ze światłami [Live and Dangerous]. To główny kawałek naszych inspiracji i nie chodzi mi o światło. Ostatni raz, gdy było tam światło to wtedy, gdy Phil był na scenie. Nie chcemy tego rozświetlać [śmiech].


Spotkałem go w zasadzie raz w Londynie, na koncercie w Grand Slam. Po koncercie zszedł ze sceny, wskoczył za bar i sam obsłużył się tym, czym chciał [śmiech]. Cliff i ja pomyśleliśmy: 'Co za zajebisty koleś?! Nie musi nawet pytać, nikt też go o nic nie pyta.' Byliśmy bardzo zawstydzeni, ale podeszliśmy do niego i zapytaliśmy: "Uwielbiamy Twój materiał'. Był bardzo otwarty, zobaczył, że jesteśmy zdenerwowani i starał się, abyśmy czyli się komfortowo. Rozmawialiśmy o początkowych latach, jego tekstach, jego stylu pisania. Wtedy, bez zastanawiania się, wyciągnął swój drugi tomik poezji z plecaka i rozdał jeden Cliffowi, jeden mi. Rzecz jasna byliśmy pod takim wrażenie, że odeszliśmy! Wtedy Cliff zwrócił się do mnie i powiedział: 'Ty głupku - powinniśmy poprosić go o autograf' [śmiech]. Wydaje mi się, że nie było to jednak dla niego ważne. Nie zaoferował się, po prostu je nam wręczył.

[Na Jailbreak] jest kilka piosenek, które puszczamy na naszych trasach, i które inspirują nas i naszą publiczność. To takie puszczane z taśm kawałki, które wszystkich nakręcają. Zawsze jest to zarówno 'A Long Way To The Top' AC/DC albo 'The Boys Are Back In Town' [Thin Lizzy]. Ten kawałek naprawdę mnie nakręca. Identyfikuje się z nim tak wielu grup ludzi: zespołów, gangów motocklowych, załogi koncertowej albo ludzi, którzy po prostu dobrze spędzają czas razem.

[Live and Dangerous] to bardzo mocna i totalnie ROCKOWA płyta. Wyglądali wtedy jak prawdziwe gwiazdy rocka. Wydaje mi się, że Robertson jest bardzo niedocenianym gitarzystą. Scott Gorham zaadoptował się do tak wielu innych graczy, od Sykesa, Moore'a Midge Ure i Snowy White. On był tym jednym stałym przez cały ten czas. Oryginalny skład z Ericem Bellem uważam za magiczny. Było w nich coś zajebistego, a to pozwalało Ericowi Bellowi szaleć. [Wspólne zagranie z nim Whiskey in The Jar w lipcu 1999 w Dublinie] było niewiarygodne. Zagraliśmy tak wspaniały jam, to był świetny czas. Nie znam jednak całej historii, jaka stała za odejście Erica. Nie skupialiśmy się na tym, chcieliśmy zagrać prawidłowo ten kawałek.




Chcieliśmy nagrać jakiś cover Lizzy i... ten [Whiskey in The Jar] po prostu sam wyskoczył z kapelusza. Ale to coś więcej niż tylko kawałek Thin Lizzy, to również głos całej Irlandii. Jesteście bardzo dumnymi ludźmi, więc kiedy obcy grają Irlandzki kawałek, to może to być nieco trudne. Możecie albo zaakceptować, albo zignorować. Wydaje się, że trafiliśmy dobrze w akordy i zrobiliśmy dobrą robotę [śmiech]. Zrobiliśmy raz błąd koncertując w Irlandii i nie grając tego kawałka, tyle się wtedy nasłuchaliśmy [śmiech]. Ludzie mówili: 'Koncert był wspaniały, ale nie zagrali 'Whiskey...'!!' Zdecydowanie dostaliśmy wtedy lekcję.

Są chwile, że jedyne o czym myślę grając ten kawałek to Phil. Mieliśmy ten zaszczyt, że Philomena była na kilku naszych koncertach, jest ona wspaniałą osobą i zawsze dla mnie uprzejmą. Nawet teraz, gdy siedzę za moim biurkiem, to jest tu mała statua Phila, miniaturka z Dublina. Czy byłem na jego grobie? Nie. Jestem typem osoby... nie wiem, może to moja religia, ale wierzę, że to pomocne dla ludzi, bardzo oczyszczające i bardzo poruszające, ale nie dla mnie. Wiem, że tej osoby tam nie ma. Wiem, że dusza jest wszędzie tam, gdzie chcę aby była. Mam wrażenie, że jeśli tylko pomyślę o kimś kto odszedł, to on to czuje, nawet jeśli tylko powiem jego imię. Więc odwiedzanie grobów nie jest dla mnie czymś ważnym. Nawet moich rodziców, oni żyją we mnie i tak mi się to podoba.

[Gdy Phil zmarł] to była to jedna z tych tak smutnych chwil. Zastanawiasz się: 'Dlaczego Bóg zabiera tak kreatywną osobę?'. Uważam jednak, że jest w tym wszystkim jakiś cel, te wszystkie borykania się o których pisał: narkotykami, picie, etniczność, wszystkie te rzeczy, teraz jak odszedł one przemawiają jeszcze głośniej. Dla mnie, przejście przez borykanie się z alkoholem i ogólnie uzależnieniami, cofnięcie się i słuchanie jego tekstów, jest jak: 'Wow, wiem teraz o czym on mówił.' Uwielbiam je."




Uwielbiam to w Lizzy. Wydaje mi się, że to znak wielkości zespołu, gdy jesteś w stanie włączyć jakikolwiek z jego albumów i w każdej chwili Twojego życia znaczy on dla ciebie coś innego. Zawsze chciałem scoverować 'Honesty Is No Excuse', który jest jednym z ich pierwszych kawałków, a który- przynajmniej w Stanach - nie zna zbyt wielu ludzi. Cliff Burton był wielkim fanem pierwszych płyt Lizzy, pierwszego albumu, a szczególnie Shades of a Blue Orphanage. One pokazują inne strony Phila niż te, które znamy. Widziałem mnóstwo z nim wywiadów i mógłby to być bardzo łagodny koleś. Wiele zespołów, które zaczęły grać ciężej, cięższe rockowe zespoły, miały swoje wczesne funky, prawie hippy czasy, kiedy jammowali i eksperymentowali. UFO i Scorpions, ich pierwsze albumy też były małymi porażkami.


Powiedziałbym, że jeśli chodzi o metal, to wpływ na mnie miał Black Sabbath. Ale jeśli chodzi bardziej o muzykalność, to Thin Lizzy. Sposób tworzenia kawałków, teksty, podwójne gitary i niewiarygodnie zajebista perkusja. To takie wyjątkowe, tak naprawdę nie wiem i nie jestem pewny, jak zostały napisane i jak oni się zeszli. To po prostu magia, a nie chcesz przecież wiedzieć, na czym polega magia [śmiech].

[Czy jak on chciałbym karierę solową?] Uwielbiam zespoły, uwielbiam uczucia w zespołach. Gdy ktoś odchodzi, aby zrobić solowy materiał, to ignoruję to. Nie chce nadszarpywać zespołu. Nie mamy zapędów, aby robić solowe projekty. Wiem, że jako artysta nie możesz nie robić czegoś, co potrzeba, ale jeśli nie możesz grać w swoim zespole, to ja tego nie łapię. Jeśli mam jakiś kawałek, to jest to Metallica. Jestem częścią Metalliki. Wydaje mi się, że jeśli się nie dogadujecie, to jest to coś innego, i wtedy ma to sens, aby ruszać naprzód. Ale dla mnie materiał solowy nadszarpuje zespół. Obecnie jest wiele zespołów, które muszą to robić, aby przetrwać, muzyczny biznes jest obecnie ciężki. Są muzycy, którzy grają w czterech czy pięciu zespołach aby przetrwać.

UWIELBIAM bliźniacze gitary [Thin Lizzy]. Nie jestem wymiataczem solówek, uwielbiam rytm, uwielbiam perkusję i uwielbiam melodię w śpiewaniu. Nasz wybór, aby grać na harmoniczne gitary jest całkowicie pod wpływem Lizzy. Nie wiedziałem za dużo o harmonii gdy zaczynaliśmy. Cliff to wniósł, harmonię, teorię muzyki, tego typu rzeczy. Thin Lizzy był zdecydowanie materiałem na dwie harmoniczne gitary.

Dla mnie [Black Rose] to najbardziej gęsty album. Jest tak mocny jeśli chodzi o jego produkcję i sposób pisania utworów. Od Phila nauczyłem się bardzo wiele. Był wyjątkowy i pewny siebie. Wystarczyło, że powiedział parę słów, a tłum go słuchał. Był prawdziwym liderem. Miał tę wyjątkową jakość, tę charyzmę, ten magnetyzm przyciągający uwagę, ale był tez jednym z nas. Był dobry w kierowaniu masami. Był jak generał, który potrafi kierować bez bycia przytłoczonym, inspirował zaufanie, ufało mu się, wiedział, co chce robić a ty wiedziałeś, że powinieneś iść za nim. To sprawiło, że był wielkim frontmanem."




ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet

Waszym zdaniem
komentarzy: 8
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak