W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James Hetfield: The Wolf At Metallica's Door - fragmenty
dodane 11.05.2010 16:19:48 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1350

Mark Eglinton, na łamach magazynu The Quietus opublikował fragment swojej biografii Jamesa Hetfielda - 'James Hetfield: The Wolf At Metallica's Door'. Zachęcamy do zapoznania się z początkami muzycznymi Jamesa:



Jako, że w swoich oczach aspirował do bycia gwiazdą rocka, codzienna praca nie była czymś, co pociągało Jamesa Hetfielda i co gorsze, jego matka wmawiała mu, że nikt nawet nie pomyśli o zatrudnieniu go, dopóki nie zetnie włosów. Ale z tego co mówił James, nie miało to szybko nastąpić: 'Długie włosy to część muzyki mamo. Sam wiesz, że jak zetnę włosy, to nie zostanę gwiazdą. Nie ma o tym mowy', przyznawał później James.

Długie włosy więc pozostały, a muzyka pozostała metodą ucieczki i wtedy właśnie James zaczął aktywnie poszukiwać kogoś, do kogo mógłby dołączyć, albo nawet lepiej, z kim mógłby założyć własną kapelę. Podobnie jak Ron McGovney, tak i inny kolega ze szkoły - Dave Marrs miał podobny smak na muzykę późnych lat 70-tych (początkowo nie wiadome to było dla pozostałych). Ostatecznie, co zresztą było nieuchronne, kierowali się ku sobie.

'Na samym początku Ron i ja byliśmy przyjaciółmi, każdy z nas znał Jamesa, ale nigdy nie byliśmy w tej samej paczce znajomych' powiedział Dave autorowi. 'Później, w dziesiątej klasie, miałem z nim lekcje bilogii i miałem na sobie koszulkę Kiss, on miał Aerosmith i tak staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Od tego momentu wszystko zaskoczyło.'

Tak więc, James, Ron i Dave nadawali na tych samych falach - w dużej mierze opartych o miłość do tej samej muzyki - i więź ta przetrwała kilka kolejnych lat. Ta paczka spędzała czas na tym co robili dzieciaki w takim wieku, co w Downey oznaczało włóczenie się po lokalnych mini polach golfowych, gdzie można było pograć w gry video, czy kręgielniach gdzie spędzali wolny czas na graniu w kręgle. Nic szczególnego, zwykłe życie nastolatków na przedmieściach Kalifornii.

Czasy szkolne trwały do późnych lat 70-tych, w Downey pozycja muzyki rockowej wznosiła się w hierarchii stylów muzycznych lubianych przez nastolatków. James spędzał większość czasu rozmyślając nad tym, jak tu stworzyć własną kapelę, nie miało to jednak uszczerbku na jego talentach w innych dziedzinach życia. 'Powiedziałbym, że był w zasadzie przeciętnym uczniem' - wspomina McGovney - 'Ćwiczenie gry na gitarze pochłaniało mu mnóstwo czasu! Już wtedy oczywistym było, że muzyka może być dla niego krokiem naprzód. Był jednak również najlepszy na lekcjach malarstwa, w czym prawdopodobnie zrobiłby również niezłą karierę' dodaje McGovney.

Wczesne talenty artystyczne pozwoliły udowodnić w późniejszych latach samemu sobie użyteczność, a hetfieldowska zdolność do tworzenia obrazów - czy to obrazów mogących być okładkami albumów, czy też tekstów piosenek - była wrodzoną wartości, jaką wniósł później do swoich kapel, szczególnie wyraźnie w Metallice.

Tak bardzo jak James chciał stworzyć zespół tak i desperacko aspirował, aby być siłą, która za tym stanie. Ekipa, która jako pierwsza umożliwiła mu granie rocka - nazwa po prostu Obsession - to tak naprawdę pomysł narodzony w głowie braci: Rona i Richa Veloza. Marrs zwięźle to opisuje: 'Byłem naprawdę dobrym kumplem z braćmi Veloz, a oni zamierzali coś ze swoją kapelą zrobić. Mieli również innego znajomego, Jima Arnolda. Powiedzieli: "potrzebujemy jeszcze jednego gitarzysty" i tak właśnie James dołączył do Obsession.'


Arnold sam już powiedział autorowi tej książki o swojej pierwszej wizycie w domu Jamesa: 'To co pamiętam najbardziej to to, że miał na ścianie swojej sypialni narysowany zarys postaci w rozmiarach 1:1. Byli to chyba, z tego co pamiętam, Steve Tyler i Joe Perry z Aerosmith, i chyba powiedział, że narysowała mu to jego mama. To było coś bardzo zajebistego!'.

Obsession składało się z Hetfielda grającego na gitarze, dwóch braci Rona i Richa Velozów, grających na basie i perkusji, i Jima Arnolda na gitarze prowadzącej. Ponieważ każdy zespół potrzebował kopiącej tyłki załogi, to byli z nimi też McGovney i Marrs, choć Marrs przyznaje, że jego rola jest być może nieco wyolbrzymiona: 'Bylismy bardziej jak przyjaciele niż ekipa'.

Chłopcy Veloz mieli garaż i właśnie to miejsce stało się głównym miejscem prób. Marrs i McGovney tworzyli w pewnym sensie ekipę, która zapewniła temu miejscu specjalne efekty oświetleniowe. Marrs pamięta szczegóły: 'Grali jak na imprezie w ogródkach przydomowych, byli rówieśnikami, którzy mieli swój zespół. Grali covery UFO, chyba "Communication Breakdown", i inne dobre jak ten kawałki. Pamiętam, że bracie Veloz mieli jakieś światła drogowe czy coś w tym stylu. Podwiesili je w garażu i mogliśmy wtedy grać w blasku świateł. Byliśmy piętnastoletnimi dzieciakami i w zasadzie nie wiedzieliśmy co tam robimy. To były dobre czasy.'

Jim Arnold mieszkał wtedy na końcu ulicy i on także ma kilka wspomnień z garażowych dni w Obsession: 'Zbudowaliśmy w garażu ścianę i jedną jej stronę zrobiliśmy dźwiękoszczelną, oklejając ją starymi kartonami i dywanami. James mieszkał kilka mil od nas, ale pożyczał samochód od mamy, aby przyjechać, albo my jechaliśmy po niego i zabieraliśmy go. W tym garażu spędziliśmy mnóstwo czasu - to była nasza impreza i sala ćwiczeń.'

Pomimo tego, że żadne nagranie tego zespołu nie istnieje, to uczciwie mówiąc Hetfield w Obsession i Hetfield jakiego teraz znamy, to dwa różne bieguny.

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet



Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak