W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Guitar World - Master Of Puppets cz.1
dodane 08.05.2006 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2717
20 lat temu Metallica wydała "Master Of Puppets" - o tej rocznicy informowaliśmy już wielokrotnie. Jak doskonale wiemy najwięcej miejsca temu albumowi poświeciły ostatnio magazyn Kerrang! - którego inicjatywa doprowadziła do ukazania się albumu "ReMastered" zawierającego utwory Metalliki grane przez inne nieco młodsze zespoły, oraz magazyn Guitar World , który zamieścił specjalny artykuł dotyczący wspomnianego albumu, a także przeprowadził ekskluzywny wywiad z Larsem Ulrichem i Kirkiem Hammettem okraszony sesją zdjęciową gitarzysty przeprowadzoną przez jednego z najsławniejszych fotografów muzycznych - Rossa Halfina. W magazynie Guitar World znaleźć można było również wskazówki Kirka dotyczące poprawności grania tytułowego utworu. Poniżej prezentujemy pierwszą z czterech części tłumaczenia wspomnianego artykułu z Guitar World przygotowane przez Kasię Król, której z tego miejsca w imieniu redakcji Fan Klubu Overkill.pl pragnę serdecznie podziękować.



Guitar World Styczeń 2006r.
Tom 27 Numer 1



Tekst: Mick Wall
Zdjęcia: Ross Halfin
Nadesłał: Marmetal
Tłumaczenie: Kasia Król



Arcydzieło




We wczesnych latach 80-tych Metallica była uważana przez swoich rówieśników za młodych, głośnych mózgojebów [dickhaed], w tanich dżinsach. Po wydaniu w 1986 roku epickiego albumu "Master Of Puppets", okrzyknięto ich geniuszami - młodymi, głośnymi mózgojebowymi geniuszami.



Kirk Hammett cofa się myślami w czasie, wzdycha i mówi głosem cichym i trzęsącym się jak kościelna świeca: "Naprawdę czułem, że "Master Of Puppets" będzie albumem, który wyznaczy czym jest skład - James, Lars, Cliff i ja. 99% tego albumu zostało wymyślone przez naszą czwórkę. Przez ponad 3 lata naszej znajomości zdążyliśmy poznać potencjały i temperamenty muzyczne każdego z nas i to rozkwitało w coś z czym trzeba było się liczyć. Każdy stworzony przez nas utwór był świetny. Mimo to, ani przez chwilę nie myśleliśmy, że za 20 lat będziemy o tym rozmawiać."



Kirk miał powody, aby tak właśnie sądzić. W czasach wydania Mastera w marcu 1986 roku, Metallica była poza marginesem dominującego nurtu rocka. Dee Snider z Twisted Sister, wygłosił powszechną opinię, że członkowie zespołu byli "miłą grupą dzieciaków" i że nigdy nie uda im się odnieść sukcesu. Metallica, w skład której wchodzili Hammett, gitarzysta i wokalista James Hetfield, perkusista Lars Ulrich oraz basista Cliff Burton była zespołem, który podobał się thrashowcom, mającym obsesję na własnym punkcie. Śmieszna wydawała się wtedy myśl, że Metallica będzie tak znaczącą grupą jak Iron Maiden czy Judas Priest.



"Master Of Puppets" zmienił ten sposób myślenia. Wypuszczenie tego albumu spowodowało, że zarówno Metallica jak i rockowa scena przeszły wewnętrzną przemianę. Czy krytycy zrozumieli album, czy też nie - a większość nie zrozumiała - nie przeszkodziło Metallice na wiele miesięcy zająć niezaprzeczalne miejsce na amerykańskiej scenie rockowej.




Oczywiście fani grupy już wcześniej czuli, że coś ważnego i znaczącego się wydarzy. Tak jak krople wody uderzają przypadkowo na ziemię, tak odkryli oni Metallikę w 1983 roku za sprawą jej pierwszego albumu nazwanego nieroztropnie "Kill 'Em All" i zakochali się w jednoznacznych, thrashowych klasykach, takich jak komiczny, a zarazem poważny "The Four Horsemen" czy "Whiplash". Następny album "Ride The Lightning" z 1984 roku, spowodował, że byli oni pod dalszym i jeszcze większym urokiem grupy, z oszałamiającą skalą jej utworów i dynamicznymi aranżacjami prezentującymi thrashowy i akustyczny, pseudoklasyczny rock. Żaden utwór nie uosabia bardziej tych cech jak zamykający album instrumentalny "The Call Of Ktulu" i poruszająca ballada "Fade To Black".



Na Masterze Metallica dokonała śmiałych posunięć. Różnorodne muzyczne elementy, które tak bardzo zaskoczyły na poprzedniej płycie były jednolicie wprowadzone na całej długości nowego albumu, dając brzmieniu Metalliki znacznie większą moc, prezencję. Tematyką utworów jest moc i strach, są tam także religijne i militarne postacie, monstra, wątli, słabowici ludzie trawieni przez uzależnienia i wściekłość. "Master Of Puppets" nie różnił się aż tak bardzo od "Ride The Lightning", poza wytwornością jego mocy, która nie mogła zostać zignorowana, niezauważona.



Dla najzagorzalszych fanów Metalliki była to zarówno dobra jak i zła wiadomość. Chociaż nowy album był ostrzejszy i wytworniej wyprodukowany, lamentowali oni, że Metallica nie tylko zaczęła odchodzić od swoich thrashowych korzeni, ale także od obrzeży rocka zmierzając ku komercji. Ulrich, główny rzecznik zespołu, powiedział mi kiedyś: "Metallica nigdy nie była wyłącznie thrashowym zespołem. Zgadzam się, że mieliśmy wiele wspólnego z tym co działo się na ówczesnej scenie rockowej. Byliśmy pierwszą kapelą, która brzmiała zgodnie z tym. Ale nigdy nie myśleliśmy o sobie jako o thrashowej grupie. Byliśmy amerykańskim zespołem, na który wpływ miał brytyjski i europejski metal. Członkowie zespołu zawsze wypowiadali się w ten sposób w wywiadach. To wszystko dlatego, że przed Masterem nie byliśmy traktowani poważnie."



Nietrudno stwierdzić dlaczego Metallica przed Masterem była tak otwarcie lekceważona. Nie przypominali wcale ani Priestów, ani Iron Maiden, nie tworzyli także nowego stylu. Jako wykonawcy i piszący teksty byli ponad swoimi thrashowymi kumplami z Bay Arena, byli kolesiami w tanich dżinsach, śpiewający "drżące" utwory jak "For Whom The Bell Tolls" czy "Seek And Destroy". Z paroma wyjątkami materiał na ich płytach był śmieszny jak muzyka ze spaghetti westernów, która poprzedzała ich występy. Nikt oprócz Burtona nie zakładał, że ich postawa będzie wpływać na postrzeganie grupy przez społeczeństwo. Zdjęcia zespołu z tamtych czasów są po prostu głupie: na jednym z nich Ulrich wywija płonącymi pałeczkami, robiąc przy tym minę wyrażającą cierpienie, na innym grupa pozuje przy ogromnej butelce wódki z namalowanym na niej napisem "Alcoholica".




Jedynie na koncertach można było zobaczyć ślady potencjału Metalliki. Ich powściągliwy wygląd i przyspieszająca muzyka wyraźnie nie pasowały do powszechnego rockowego stylu wczesnych lat 80-tych: długich włosów i podkolorowanych oczu jak u Mötley Crüe czy Ratt. Metallica ukształtowała swoją reputację właśnie podczas tras koncertowych.



Szokiem dla wszystkich było podpisanie, w połowie trasy promującej "Ride The Lightning", kontraktu z Elektrą na 8 albumów. Później, gdy zarząd zespołu Q-Prime przejął Metallikę, każdy wiedział, że wkrótce coś się wydarzy. Ale nikt nie zdawał sobie sprawy co. Oczywiście nie było żadnego sensu pytać ich o to, gdy odwiedziłem zespół w Kopenhadze, podczas prac nad Masterem w grudniu 1985 roku. Metallica nagrywała album w Sweet Silence Studio od sierpnia, a większość ciężkiej pracy była już skończona. Szwedzki producent Flemming Rasmussen, który pracował także nad Ridem, prowadził sesje nagraniową. Przez studio przewinęło się mnóstwo osób: technicy, przyjaciele, przyjaciele przyjaciół. Trudno było powiedzieć, kto właściwie był w zespole, wszyscy wyglądali i zachowywali się podobnie. Nikt z zespołu nie zachowywał się jak gwiazda.



Grupa zatrzymała się w SAS Hotel w Kopenhadze. Hammett i Burton zajęli jeden pokój, Ulrich i Hetfield drugi. "Czuliśmy się tak jakbyśmy byli panami świata"- wspomina Hammett - "Mieliśmy niemal wszystkie utwory napisane na długo zanim przyjechaliśmy do Danii. Tylko 2 utwory nie były jeszcze skończone: "Orion" i "The Thing That Should Not Be"." Hammett do dzisiejszego dnia ma robocze wersje, które odtwarzał na środku pokoju w El Cerrito. "Mieliśmy razem niezły ubaw, a utwory jakby same się pisały."



Nawet jeśli proces nagrywania płyty sam w sobie jest bardzo trudny ja podczas mojej wizyty tego nie zauważyłem. Odtwarzane, jak dotąd nie zmiksowane kawałki brzmiały zdumiewająco dobrze, czego można się było spodziewać po pracy w profesjonalnym studiu. Nagle brzmieli jak zespół, który będzie w przyszłości podpisywał wielomilionowe kontrakty. Później tej samej nocy, kiedy byliśmy w jednej z kopenhadzkich restauracji , miałem nadzieję, że dowiem się czegoś więcej o zmianie zespołu. Lars stwierdził, że doszli do tego sami. Starał się pomniejszać fakt, że Elektra włożyła w nich sporo pieniędzy, twierdząc, że korzystny kurs dewizowy pozwoli na spędzenie miesięcy na pracy nad nową płytą. Kopenhaga została wybrana na miejsce nagrania płyty, mówił Lars, ponieważ Rasmussen lubił to miasto. Inni podejrzewali, że urodzony w Danii Ulrich lubił je również. Później wyszło na jaw, że pozostali trudno znosili przejmująco zimne duńskie zimy z krótkimi, ciemnymi dniami. Burton miał trudności z graniem w takich warunkach i na krótko powrócił do San Francisco.




Słuchając słów Ulricha nie trudno było odnieść wrażenie, że grupa chciała, aby wreszcie traktowano ją poważnie. "Zawsze mieliśmy poważne podejście do tego co robiliśmy" - powiedział kiedyś - "zwłaszcza w studiu. W dniach wolnych nie obylibyśmy się bez paru tych" - wskazuje na piwo - "ale pracując nad albumem musisz mieć trzeźwy umysł". Była to wyraźna zmiana, parę lat wcześniej byli postrzegani jako pijacy.



Sprzedaż płyt była dla nich bardzo ważną sprawą, ale jeszcze bardziej chcieli zyskać szacunek fanów i krytyków. Starali się cały czas sięgać do swoich muzycznych korzeni, poszerzając jednocześnie swoje brzmienie. Na ten temat wypowiedział się również Burton: "Zaczęliśmy robić wtedy naprawdę świetne rzeczy. Można usłyszeć postęp od czasów ostatniego albumu".



To była prawda. Utwory, które miały stać się Masterem cechowało przechodzenie od szybkiego do wolnego tempa, podkreślały to riffy. Black Sabbath w okresie swojego rozkwitu byłby gotowy nawet zabić dla takich riffów. Kiedy utwór zaczyna nabierać mocy, wszystko nagle się spowalnia. Wydaje się to przeczyć intuicji, a nawet być jawnie bezskuteczne. Ulrich rozważa ten punkt widzenia, a potem odpowiada: "Nie wiem czy kiedykolwiek się nad tym zastanawialiśmy. Wydaje mi się, że robiliśmy to co nam się podobało." Wiele lat później producent Bob Rock poruszył ten sam problem z Ulrichem i Hetfieldem, gdy po raz pierwszy usłyszał dema mające stać się później "Black Albumem". "Myślałem wtedy, że to było świetne, znak dla tych wszystkich, który myśleli, że jesteśmy komercyjni." - mówi Ulrich - "Teraz zdaje sobie sprawę, że wtedy nie umieliśmy grać w ten sposób. Dopiero, kiedy zaczęliśmy współpracować z Bobem Rockiem nauczyliśmy się grać riffy tak jak AC/DC czy Stonesi. To jest trudne, ale jak bardzo nie przekonasz się, póki sam nie spróbujesz."



Po naszych rozmowach w Kopenhadze pozostało pytanie: W jaki sposób nowy album zostanie przyjęty przez thrashowców? Jak Metallica może marzyć dzięki nowej płycie o powiększeniu grona swoich fanów, jeśli nie został wydany singiel, co nie było dyskutowane z Elektrą, ani z nikim innym. Na odpowiedzi trzeba było jeszcze poczekać. Miały zostać ujawnione lada dzień.




W kolejnych częściach m.in.:
Master Of Puppets - kawałek po kawałku,
Hammett o Master Of Puppets,
Metallica w trasie z Ozziem,
śmierć Cliffa Burtona,
inni o Master Of Puppets

Serdeczne podziękowanie dla Kasi Król za przetłumaczenie artykułu !!!

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak