Amazon wrzucił do sieci próbkę The View z albumu Lulu – poniżej.
Singiel z całym kawałkiem ma sie ukazać 27-go września. Poniżej również artykuł Micka Walla dla
Rockaaa.com na temat tego, na co wszyscy narzekamy – czyli trzymania nas w niepewności o tym czym będzie ten album, i powolnego porcjowania nowych informacji o nim. Artykuł Walla przetłumaczył po raz kolejny
Konrad „neg” Frączek,
Dziękuję!
Według informacji na stronach Universal Music Polska, polska premiera albumu ma mieć miejsce 28-go października, czyli tradycyjnie w piątek... zobaczymy jak będzie. Przykładowe ceny w przedsprzedaży Empik:
CD - 60,49 zł
CD - 287,99 zł
Deluxe Edition - 341,99 zł
Płyta Analogowa - 349,99 zł
I want you on the floor
And in a coffin, you’re soul-shaking
I wanna have you doubting every meaning you’ve amassed like a fortune.
All thrown away
For worship someone who actively despises you
For worship someone who actively despises you
I am the root
I am the progress
Dziś Mike Wall udaje się w stronę „dymu” by usłyszeć graną mu w tajnym bunkrze płytę Loutalliki – nie skarży się – tak po prostu wyglądają agonalne dni wewnątrz biznesu muzycznego.
Wyjeżdżam dziś do Londynu w celu przesłuchania nowego albumu Loutalliki. Tak jest, wyjeżdżam do Londynu by siedzieć w piwnicznej izbie jakiegoś anonimowego hotelu wraz z garstką innych wybrańców z mediów, po to, by przesłuchać album Loutalliki. Jak nas poinformowano w międzyczasie nasze torby i plecaki zostaną umieszczone w „tajnym pomieszczeniu”. Otrzymaliśmy także biografie i teksty. Raany, dzięki.
Po tym będę zobowiązany napisać recenzję dla magazynu Classic Rock. Pomyślałbyś, że to niezbyt wystarczająca forma, aby ktokolwiek mógł napisać cokolwiek wartościowego o wydawnictwie. I miałbyś rację. Tak naprawdę to najgorsza z możliwych form. Bo gwarantuję Wam, że za tydzień nie będę pamiętał nic wartościowego o czym warto byłoby napisać. Ale spieszę się wyjaśnić, że na nic się nie skarżę. Nikt nie przystawia mi pistoletu do głowy. Sam chciałbym usłyszeć - na razie choćby tylko przelotnie - co sam myślę o tym, co może być jednym z albumów roku.
Tym, co chciałbym tu skomentować jest symbol jawnie absurdalnej sytuacji absolutnego pochrzanienia w zwapniałym tzw. „współczesnym” biznesie muzycznym. Nie obwiniam Metalliki. Wiedzą, że w chwili, gdy album jest w rękach mediów to momentalnie będzie także w sieci i wiemy jak to bywało z nimi w przeszłości. Czuję to samo w stosunku do kopii moich książek, co do kopiowania których ludzie czują się niemal zmuszeni i rozpowszechniają je między sobą za darmo. Tak samo czułbyś się pracując cały tydzień , nie otrzymując za to wynagrodzenia. Nie obwiniam także maszyny PR. Robią tylko to, co każe im robić wytwórnia i robią to najlepiej jak mogą.
Obwiniam nas wszystkich, że urodziliśmy się w złym czasie i miejscu. Gdybyśmy byli nastolatkami w połowie lat sześćdziesiątych cały ten syf byłby niepotrzebny. Pięćdziesiąt lat później, gdy stałoby się to już normą większość z nas byłaby już martwa i miała to w dupie.
Gdybyśmy byli nastolatkami dekadę do przodu licząc od chwili obecnej, to także nie miałoby miejsca, ponieważ nie byłoby żadnych drukowanych mediów, którymi można by zawracać sobie głowę. Muzyka byłaby dostępna w czasie rzeczywistym, w tym samym czasie, na całym świecie. W rzeczywistości nie byłoby żadnych „tajnych” wydarzeń jak w przypadku albumów Metalliki, ponieważ przesyłaliby oni ścieżki na bieżąco i wszyscy wiedzielibyśmy co robili z Lou w studiu podczas kompletacji ich „roboczych nagrań” jak sami je określili.
Jednakże póki co żyjemy tak jak teraz: w dniach agonii coraz bardziej żałosnej branży muzycznej – nie ma już darmowych podróży, nie ma już drinków, nie ma już żadnej pieprzonej zabawy – i znajdujemy się co rusz w coraz bardziej bezmyślnie głupich sytuacjach, w których Magnaci oldskulowego biznesu muzycznego głowią się w jakiż to sposób mogą nam jeszcze sprzedać swoje błyszczące krążki plastiku.
A więc „Giń! Giń! Giń!” jak mawia poeta.