W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Brian Lew o początkach sceny thrash metalowej zapisanej w Murder in the Front Row, cz.1
dodane 31.12.2011 08:53:57 przez: ToMek
wyświetleń: 2015
Na zakończenie roku prezentujemy kolejny obszerny wywiad z jednym z autorów książki/albumu ze zdjęciami Murder in the Front Row, Brian Lew. Poniżej pierwsza część tego wywiadu, przeprowadzonego przez witrynę hardrockchick.com , a przetłumaczony przez JarmenKella – pozdrawiam!




Spotkałam Briana Lew dzięki metalowej scenie, kiedy mieszkałam w San Francisco. Przez lata stałam się zapaloną czytelniczką jego blogu ümlaut. Co więcej, zawsze interesowało mnie czytanie jego spostrzeżeń odnośnie koncertów, na których zdarzało mi się być, kochałam czytać jego osobiste historie w odniesieniu do oryginalnej metalowej sceny Bay Area. Jako żądna koncertów i pisarka, zawsze pragnęłam być świadkiem jak coś się rozwija, być częścią czegoś w jakiś mały sposób. Zrezygnowałam z tego, ponieważ wiem, że takie coś już nigdy się nie powtórzy, więc będę żyć pośrednio przez jego posty, zielona z zazdrości, tak jak większość z jego czytelników.

Jak zrodził się pomysł z książką? Czy z czasem zmieniło się to w cel, aby to jakoś wydać?
Przez ostanie lata myślałem o zrobieniu książki i zacząłem rozmawiać o tym z różnymi osobami. Stało się to bardziej poważne, gdy Bazillion Points wydało Only Death Is Real napisaną przez Thomasa Gabriela Fischera. On jest jednym z moich metalowych bohaterów i książka była tak bardzo sztuką jak i książką o metalu, co mi się spodobało. Jak na ironię, w tym samym czasie Harald skontaktował się z Bazillion Points… i później Ian Christe z Bazillion skontaktował się ze mną i zapytał czy będę zainteresowany współpracą z Haraldem nad książką; byłem zaskoczony kiedy Ian powiedział mi, że czyta mój blog przez lata i stąd mnie zna. Zabawne jak niektóre rzeczy szybko i łatwo się ze sobą zgrywają. Harald i ja znaliśmy się od czasów, gdy byliśmy nastolatkami, ale nie byliśmy w bliskich stosunkach przez ostatnich kilka lat. Jest ciągle w trasie z D.R.I. i wydaje mi się, że ostatni raz widziałem go przed tym projektem w Ohio 2010 na Scion Rock Fest kiedy D.R.I. grało na głównej scenie. Kiedy projekt się rozpoczął, fajnie było zdać sobie sprawę, że po tylu latach nadal nadajemy na tej samej fali. Zdecydowaliśmy, że od początku nie chcemy przedstawić się jako „rzeczników” oryginalnej metalowej sceny Bay Area. Było wiele osób zaangażowanych w to i każdy ma swoją własną historię; jest to święty czas dla wielu osób i chcieliśmy to uszanować. Zamiast tego, chcieliśmy, aby książka była wehikułem czasu składającym się głównie ze zdjęć, gdziekolwiek byś nie otworzył książki i zobaczył zdjęć, poczujesz jakbyś był w starych czasach ze zdjęciami, które rozmawiają. Ograniczyliśmy tekst do minimum; jeżeli tam byłeś… będziesz wiedział… jeżeli tam nie byłeś, zdjęcia dadzą tobie przelotne spojrzenie wstecz na czasy, w których wpływowa metalowa scena była ciągle mała i lokalna.

Co sprawiło, że dokumentowałeś wszystko to co się wtedy działo? W dzisiejszych czasach ludzie są zmuszeni dzielić się rzeczami jak np. zdjęcia na Facebooku, czy zbierałeś to tylko do użytku prywatnego?
Robienie zdjęć zaczęło się jako hobby, ale gdy raz zaangażowałem się w podziemny magazyn dla fanów metalu zacząłem brać aparat na koncerty. Traktowałem to jako zabawę. Byłem po prostu dzieciakiem i głównie robiłem zdjęcia przyjaciołom, którzy grali w zespołach. Byłem we właściwym miejscu o właściwym czasie, bo niektóre z tych zespołów to Exodus… Slayer… Megadeth… i Metallica.

Czy było ciężko fotografować te wszystkie koncerty i imprezy? Poza koncertami, na których miałeś super widok, wydaję się to ciężkie targać ze sobą cały czas aparat (porównując do współczesnego Iphone’a), no i robienie komuś zdjęć mogło być „niezbyt fajne”.
Ludzie z aparatami na koncertach to była rzadkość, więc to nie był problem; film i obróbka były drogie, więc tylko mała grupa dzieciaków robiła regularne zdjęcia na trasach. Nie kłóciliśmy się o to na imprezach lub gdziekolwiek, ponieważ wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Nie było podziału pomiędzy zespoły a resztę… wszyscy byliśmy wielkim gangiem. Nie pamiętam, abym na koncertach miał jakiś super widok; byliśmy nastolatkami, więc akcja w tłumie była zabawna. Pierwsze koncerty nie były aż tak poza kontrolą w porównaniu do koncertów w Ruthie’s Inn, które zaczęły się później, gdzie head walking i skakanie ze sceny stały się normą. Nie było szans stanąć przed samą sceną z aparatem, ponieważ było tam zbyt brutalnie.



Jak przebiegał twój proces dokumentacji tego wszystkiego? Zawsze byłam pod wrażeniem jak organizujesz zdjęcia i jak systematycznie zatrzymujesz ślad każdego koncertu.
Miałem „ślepe” szczęście z tą dokumentacją. Przez lata negatywy leżały w pudełku po butach i to zadziwiające, że się nie zagubiły ani nie zniszczyły jak przenosiłem je przez lata… ale jak stałem się starszy i zacząłem dostawać prośby o użycie moich starych zdjęć od zespołów i magazynów, stałem się bardziej zorganizowany. Tak daleko jak sięgały historie, mój blog przekształcił się w mój własny sposób udokumentowania wspomnień takich jak je zapamiętałem lub ludzi przypominających mi o tym co się stało.

Czy było coś co się zgubiło, czego nie uchwyciłeś lub coś co się nie nadawało, a naprawdę chciałeś, aby znalazło się w książce?
Było kilka zdjęć, których nie mogliśmy użyć, ponieważ nie mogliśmy znaleźć oryginalnych negatywów… ale ja i Harald napstrykalismy tyle tych zdjęć, że łatwo mogliśmy wybrać zdjęcia zastępcze.. Bazillion Points chciało do książki tylko zdjęcia najwyższej jakości, więc jak nie mogliśmy znaleźć negatywu od wydrukowanego zdjęcia to po prostu ich nie używaliśmy, ponieważ jest to tak bardzo książka ze zdjęciami jak i książka o metalu.

Czy zdawałeś sobie sprawę, że jesteś częścią czegoś wyjątkowego, kiedy byłeś pośrodku tych wydarzeń czy zdałeś sobie z tego sprawę później? Opowiedz o momencie kiedy to zrozumiałeś.
Kiedy ludzie patrzą na tę książkę powinni pamiętać, że ogromna większość z nas, wliczając zespoły to po prostu były dzieci. Na początku ciężko było spotkać kogoś, kto miał więcej niż 20 lat. Nie było szans, aby się dowiedzieć jak bardzo wpływowe lub ważne staną się te zespoły. Oprócz Metalliki, która się tu przeprowadzała, niewiele osób wiedziało, że Slayer i Megadeth spędzali na początku dużo czasu w Bay Area… Slayer ciągle mówi w wywiadach o swoich pierwszych koncertach w Bay Area i o tym, jak ważne dla zespołu to były czasy… ale byliśmy tylko dziećmi i dobrze się bawiliśmy w tamtych czasach… zarówno my jak i zespoły! Jeden moment, w którym zdałem sobie sprawę, że jest to coś większego to to, gdy Metallica grała koncert na wielkim Day On The Green w Oakland Stadium w sierpniu 1985. Byli czwarci na plakacie, gdzie gwiazdą wieczoru był Scorpions grający naprzeciw 50,000-cznej publice; stadion był tylko 20 minut drogi od domu z 2-oma sypialniami w EL Cerrito, gdzie zespół jammował w garażu. Całkowicie roznieśli tę wielką scenę i było zadziwiające jakie mieli tam jebnięcie. Przeciągnęli publikę na swoją stronę i pamiętam tępego hipisa Billiego Grahama, menadżera, który zapowiadał kolejny zespół na chwilę po tym jak zagrali mówiąc „Hmn… to było interesujące…”. Sześć lat później Metallica była gwiazdą wieczoru na tej samej scenie, na Oakland Stadium.



JarmenKell
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 9
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak