W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Anthrax o Metallice i Wielkiej Czwórce
dodane 31.05.2011 00:48:38 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1571
Przed koncertem w Indio muzycy Wielkiej Czwórki udzielili sporo wywiadów, wtedy jednak skupiłem się na tym, co mówią w nich o zbliżającym się koncercie. Poniżej to, co powiedzieli wówczas o początkach thrash metalu w Bay Area, na początek muzycy Anthraxu:



Charlie Benante dla magazynu Rolling Stone:


Rollingstone: Jak opisałbyś wczesne lata thrashu?
Charlie: Zanim ten cały ruch się rozpoczął, metal był po prostu tradycyjnym metalem. Były wcześniej jakieś drobne przebłyski w pewnych częściach świata, ale nie było jeszcze takiego ruchu, jaki zrodził się wraz z tymi czterema kapelami w Stanach. Jeśli spojrzysz na nasze cztery kapele, to zauważysz, że mamy elementy zespołów, starszych od nas. Myśląc o Wielkiej Czwórce, o zespołach, które miały na nas wpływ, to zawsze oddaje szacunek Iron Maiden, Scorpions, Motörhead, Judas Priest - to są te kapele, które pomogły ukształtować to, co zrobiliśmy. Aż do wtedy metalowa muzyka miała określony wygląd i styl. Pojawiliśmy się i było to inne spojrzenie na to.

Wraz z rozwojem naszych zespołów, każdy zyskał swoja własną tożsamość. Gdy zaczęły się lata 80-te, to pop prostu się tym dobrze bawiliśmy. Nie braliśmy niczego na poważnie, jak by może robiły to inne kapele. Potem zaczęliśmy odkrywać różne nowe obszary muzyki, co w pewien sposób nam przeszkodziło, bo nie zostaliśmy przy tradycyjnym graniu. I chyba właśnie dlatego straciliśmy wtedy część naszych fanów.
Rollingstone: Słyszałem, że pomogliście Metallice podczas jej przyjazdu do Queens w Nowym Jorku w 1983 roku.
Charlie: Wydaje mi się, że wtedy zaczęła się ta więź między nami, bo byliśmy wtedy dobrymi kamratami. Mieszkali w naszej sali prób, Scott dał im mikrofalówkę i kilka innych rzeczy. Pamiętam, że wyszli, aby zagrać kilka koncertów, ale skradziono im sprzęt, chyba w Bostonie. Grali te koncerty, aby zdobyć kasę na wyjazd za granicę i nagranie tam Ride the Lightning. Pamiętam, że aby zagrać kilka koncertów użyli naszego sprzętu. Tak to wtedy było: 'czego tylko chcecie'.


Scott Ian dla magazynu LA Weekly:

LAWeekly: Jaki jest thrash?
Scott: Thrash jest mądry. Jest wiele inteligencji w tej muzyce, w tekstach, w biznesie całej naszej czwórki. Jest zgraja sprytnych kolesi. Być może nie wyglądamy na najmądrzejszych kolesi na świecie, ale w każdej z tych czterech kapel siedzą mądrzy ludzie - twórczy, profesjonalni. Wszyscy mamy silne wizje własnej przyszłości.
LAWeekly: Dlaczego trzy na cztery zespoły pochodzą z Południowej Kalifornii?
Scott: Mieli mnóstwo powodów, aby być wkurwionymi. My w Nowym Jorku nie mieliśmy hair metalu tak jak oni na początku lat 80-tych. My nie musieliśmy z nikim walczyć o koncerty, bo nie mieliśmy każdego klubu zajętego przez damskie kapele. Nie żeby u nas był tylko thrash, w Nowym Jorku nic się nie działo. Ale przynajmniej nie mieliśmy nikogo przeciwko sobie. Być może trzy zespoły powstały tutaj, bo było tu więcej do nienawidzenia.

LAWeekly: Nie było hair-metalu w Nowym Jorku?

Scott: Nie w takim stopniu jak w Kalifornii. Nie lubię jednak nazywać tego określeniem hair-metal, bo to nie ma z metalem nic wspólnego. To nawet nie glam, bo prawdziwy glam dla mnie do David Bowie i the New York Dolls. To co miało tu miejsce w latach 80-tych do faceci ubierający się jak kobiety, nie wiem jak to nazwać. Może to transwestytyzm?

LAWeekly: Jesteś zasoczony, że thrash zmienił się w coś największego, co zawdzięczamy tamtym czasom?
Scott: Żeby być całkowicie z tobą szczerym, tak. Nikt kto wchodził w nasze kapele nie myślał. Że czeka go 30-letnia kariera. Mijał rok za rokiem, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Ale w tym samym czasie każdy z nas ciągle pracował. Nawet gdy były wzloty i upadki, jak na rollercosterze, zawsze trzymaliśmy poziom, o ile nie byliśmy potężni. Robiliśmy wszystko, aby przetrwać. Teoretycznie zawsze mieliśmy publiczność, teraz jedynie jest ona nieco większa.

LAWeekly: Co w warstwie muzycznej Metalliki spodobało ci się, gdy spotkałeś ich po raz pierwszy w 1983 roku?
Scott: Byli jakby 10 razy lepszym Motorhead. To była ta najbardziej intensywna myśl. Nie było nic tak intensywnego jak wtedy Metallica.

LAWeekly: Byłeś świadkiem kilku dramatycznych chwil, kiedy zespół przyjechał do Nowego Jorku na nagranie swojej pierwszej płyty.
Scott: Wszystko wydaje się być takie piękne gdy teraz na to patrzę. W przeciwieństwie do wypadku Cliffa Burtona, nie ma jakiś negatywnych spraw, gdy myślę o dawnych czasach. Gdy byłem tam, nie było jedynie jakiś szaleństw, imprez, ciągłego picia piwa czy zbijaniu bąków całymi dniami. Zmuszaliśmy swoje tyłki do pracy i do ćwiczenia każdej nocy. Robiliśmy wszystko co mogliśmy, aby spróbować i zrobić to coś, patrząc pod różnym kątem i z różnymi możliwościami.
LAWeekly: Byłeś tam, gdy nagle został wywalony Dave Mustaine.
Scott: Antraxh skończył próby, wpadłem więc do nich, pogadaliśmy, popatrzyłem jak grają i poszedłem do domu. Przyszedłem następnego dnia, a w drzwiach stał Cliff, palący cygaro. Powiedziałem: 'Hej, jak leci Cliff?, na co on: 'Nie dobrze, wywaliliśmy dziś Dave'a. siedzi teraz w busie Greyhound w drodze powrotnej do Kalifornii.', a ja: 'ta, jasne'. poszedłem na górę, zobaczyłem Larsa i Jamesa, którzy mówili: 'To prawda, odesłaliśmy Dave'a do domu'. Odpowiedziałem: 'Kurwa mać! Co teraz zrobimy? Mamy koncerty za 2 tygodnie'. Mieliśmy zagrać razem kilka koncertów, odpowiedzieli: 'Mamy tego gościa, Kirka, z kapeli Exodus.' 'Kurwa mać. Co się stało?', a oni: 'Obudziliśmy go dziś rano zanim zdał sobie sprawę co się dzieje, i wsadziliśmy go do busa.' Poczułem, że ich plan polegał na tym, że wywalą go, zanim zda sobie sprawę, co się dzieje. Będzie już poza tym, i będzie miał kaca.



LAWeekly: Kiedy ponownie spotkałeś Mustaine'a?
Scott: Na naszej pierwszej trasie po Stanach, graliśmy w County Cub w Reseda w lecie '84, a Mustaine i Ellefson przyslzi na ten koncert. Dave miał demo Killing is My Business i był niezwykle podekscytowany puszczając mi je. Nie widzieliśmy się od czasu jego wylania z Metalliki końcem '83, było więc super ekscytująco moc go znowu zobaczyć. Pamiętam, że siedziałem w czyimś samochodzie na parkingu przed Country Club, a on puszczał mi demo tej płyty, i że mnie ono rozpieprzyło. Wywalili go z tego zespołu, a Metallica w lecie '84 nie była jeszcze wielkim zespołem, ale oni zdecydowanie byli poza tym, i działali. A on zaczął na nowo i można już było wtedy powiedzieć, że nie będzie miał żadnych problemów z rozpoczęciem na nowo. Miał już napisany zabójczy album.






ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 12
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak