W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
5 powodów, dla których fani Metalliki nie powinni obawiać się Lulu
dodane 12.10.2011 11:02:23 przez: ToMek
wyświetleń: 3243
Zanim jeszcze mogliśmy usłyszeć singiel The View z Lulu, witryna LA Weekly przedstawiła 5 powodów, dla których fani Metalliki nie powinni obawiać się tej kolaboracji. Materiał przygotował Konrad „neg” Frączek, zapraszamy do dyskuji.

Informacyjnie - dziś o 23:00 temat Metalliki i Lou Reeda pojawi się w programie Tracks w TV Arte (Francja i Niemcy).

W lutym gitarzysta Metalliki Kirk Hammett oznajmił tajemniczo magazynowi Rolling Stone, że zespół pracuje nad czymś co „nie jest do końca stuprocentowym nagraniem Metalliki”. I rzeczywiście. Okazało się, że zespół pracował nad pełnowymiarowym albumem z Lou Reedem. Tylko współpraca z Ke$hą mogłaby być bardziej zaskakująca. Efekt wspólnej pracy - Lulu, ujrzy światło dzienne 1-go listopada, a swą inspirację czerpie – muzycznie i tekstowo – ze wczesnych dwudziestowiecznych sztuk autorstwa niemieckiego pisarza ekspresjonistycznego Franka Wedekinda. Jak można się było spodziewać, album spotkał się z niepokojem i zainteresowaniem metalowej społeczności.

Do tej pory, światła dziennego nie ujrzał żaden fragment muzyki z tego dzieła i dopóki tak jest wszyscy w West Coast Sound postanowiliśmy zgodnie zachować ostrożny optymizm. Nawet jeśli album jest zły, może mieć w sobie „niezamierzone” dobre strony. W tym duchu oferujemy Wam pięć powodów, dla których nie powinniście obawiać się partnerstwa Metalliki i Lou Reeda.



5. Lulu pozwoli Metallice na wydobycie z jej systemu muzyki “eksperymentalnej”
Przez prawie 30 lat Metallica jest szeroko krytykowana przez zatwardziałych miłośników metalu, którzy twierdzą, że nie są już tym samym zespołem od wydania ich klasycznego albumu z 1986 roku Master Of Puppets (lub Kill’em All, wybierz sam). Mamy nadzieję, że Lulu będzie tym, co w ich systemie nazywa się eksperymentalnymi skłonnościami. Idąc tym tropem, kiedy przyjdzie czas by wrócili do studia w celu nagrania stricte Metallikowego albumu, będą gotowi na pójście w kompletnie innym kierunku, tworząc totalnie niesamowity chory, thrashowy majstersztyk zdolny podążyć śladami Master Of Puppets, na który to czekają hardkorowi fani.

4. Będą na tyle zainspirowani, by spędzić więcej czasu w studiu nagraniowym.

Od czasu koncertowania po całym świecie, związanym z sukcesem Czarnego albumu z roku 1991, średni czas między nowymi albumami Metalliki to od 5 do 6 lat. (ReLoad się nie liczy, ponieważ zawierał odrzuty z sesji Load). Fakt, że są w studio, robiąc cokolwiek zaledwie trzy lata po wydaniu Death Magnetic jest więc zdumiewający. Jednym z zarzutów po roku 1991 jest to, że albumy Metalliki cierpiały z powodu zbytniego przekombinowania i mikro-zarządzania każdą piosenką, które to pozbawiają spontaniczności. Powrót do harmonogramu, w którym nowy album pojawia się co dwa, trzy lata daje zespołowi szansę na wykorzystanie w pełni jego chwilowego potencjału.

3. Lulu nie może być gorsza od St. Anger
Wydany w 2003 roku St. Anger posiadał budżet liczony w milionach, jego ukończenie zajęło dwa lata i niemalże doprowadziło do rozpadu zespołu. Parę miesięcy przed jego wydaniem, Lars Ulrich opowiadał jak świetnie było „zagrać naprawdę, naprawdę szybki materiał po tylu latach” i wymienił nazwy świeżych zespołów metalowych takich jak Meshuggah, a wszystko to po to by odzyskać wiarygodność, którą zespół utracił w latach dziewięćdziesiątych. Następnie pojawił się album i był cholernie badziewny. St. Anger brzmiał jakby został nagrany podczas przerwy w łazience i zawierał tekstowe głupoty, przy których „Don’t Tread On Me” (poprzedni tekstowy dołek z wydanego w 1991 roku „Czarnego Albumu”) wypada jak Iliada. Jeśli Lulu nie będzie tak zła jak to, będziemy uważać to za postęp.

2. Może w końcu usłyszymy kreatywne wstawki Kirka Hammetta i Roberta Trujillo.

Od odejścia Cliffa Burtona, James Hetfield i Lars Ulrich trzymali lejce Metalliki w żelaznym uścisku, kontrolując tym samym znaczną większość procesu kompozytorskiego i tekstowego. Ale Lulu udowadnia, że duet nie żąda już 100% kontroli kreatywności. W prasowej konferencji ogłaszającej współpracę z Reedem, James zdawał cieszyć się pomysłem „zdjęcia z niego obowiązku pisania tekstów i śpiewania”. Może więc James i Lars pozwolą Kirkowi i Robertowi na podzielenie się pomysłami przy kolejnym albumie Metalliki. I jeśli to wszystko zaprocentuje James i Lars będą może bardziej otwarci na jeszcze bardziej szalone pomysły.

1. Kto wie? Może współpraca z Davem Mustainem będzie następna?
Promocja jest przełamana przystankiem trasy „Wielkiej czwórki”, która to zawiera Metallikę, Slayera, Megadeth i Anthrax. Koncert odbędzie się na stadionie Jankesów. Ponowna współpraca z Jamesem i Larsem jest oczywistą pozycją na Mustainowej „liście rzeczy do zrobienia”. (Wspomina o tym tu i tam). Oczywiście przed współpracą z Lou Reedem, moglibyśmy to uznać za mrzonkę w stylu Stevena Adlera. Ale skoro Lars i James zdają się być zadowoleni z pracy jaką wykonali na Lulu, może zapomną o przeszłości i w końcu sfinalizują projekt MetalliDethu (MegaTalliki?)



Konrad „neg” Frączek
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 53
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
1 2
1 2
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak