W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James Hetfield: rozmowa o albumie 72 Seasons [So What!] VIDEO
dodane 22.04.2023 00:13:31 przez: Marios
wyświetleń: 4050
Na YouTube zespołu udostępniona została ponad 70-minutwa rozmowa z kolejnym gościem z Metalliki. Tym razem ze Steffanem Chirazim usiadł James Hetfield. Usiadł w styczniu tego roku, by omówić kilka(naście) najważniejszych spraw, które wydarzyły się w życiu Metalliki i samego Hetfielda na przestrzeni ostatnich trzech lat.







---



Pogadajmy o tym, jak łączyliście riffy w utwory na tę płytę. Pomówmy o roli Kirka i Roba w tym procesie, no i o twojej, bo otworzyłeś im te drzwi.

W pewnym sensie było dużo operacji na otwartym sercu przy tej płycie. Otworzyliśmy się. Byłem znacznie bardziej gotowy na to, by otworzyć swojej serce dla innych w tym zespole; otworzyć je tekstowo, emocjonalnie, twórczo. Naprawdę włączyłem się w to i robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby powiedzieć: Hej, podeślij swoje riffy, potrzebujemy ich. Przy tworzeniu utworów nie chcę już siedzieć tylko z Larsem; chcę aby wszyscy byli tego częścią, wiesz: Czy damy radę wszyscy się pojawić? Czy możemy wspólnie zająć się tym materiałem? Czy możemy być w studiu wszyscy razem? Czy możecie zabrać głos i powiedzieć, co wam pasuje, a co nie? Naprawdę chciałem, żeby poszło to w tym kierunku, a były w tym wyzwania. Myślę, że przez większość z niech przebrnęliśmy.

I znów: wszyscy mamy różne osobowości i czasami, jak postawisz przed kimś mikrofon i powiesz: Proszę bardzo, mów, co chcesz, to on może zdać sobie sprawę z tego, że być może nie chce tego robić i będzie lepiej, jeśli będzie grał to, co ty wymyśliłeś. Ja mam podobną drogę. Ktoś wpada na pomysł. Jestem dobry w te klocki i mam nadzieję, że wzniosę to poziom wyżej. To było trudne, ale istaniała taka możliwość. Było to dla wszystkich uwalniające. [Tworzenie] zajęło więcej czasu, bo było zaangażowanych oczywiście więcej osób. No i jest jeszcze Greg Fidelman – nasze zaufane zewnętrzne ucho, który też mógł dorzucić: Eeee, nie wiem, czy to było dobre. O, to było dobre! Zagraj to jeszcze raz! Tak więc proces pisania był sprawą o wiele bardziej otwartą i sprawiał dużo więcej radości, bo zaangażowała się w niego cała nasza czwórka; wiesz: Mamy riff, pograjmy go i zobaczmy, co z tego wyjdzie. Jest wiele różnych sposobów podejścia do pisania utworu. Wcześniej zdarzało się, że wspólnie się do tego zabieraliśmy: Ten riff z Manchesteru jest niesamowity, zobaczmy, co możemy z nim zrobić. Więc komponowanie zaczęło się od mniejszej ilości składników i było czterech szefów kuchni, zamiast tylko dwóch.

Powiedziałeś o otwarciu procesu… ta kwestia wydaje mi dla ludzi najbardziej intrygującym momentem… Ty i Lars byliście zamknięci w tym procesie [komponowania] przez dekady. Twoje zdanie już znam, ale jak trudno było przekonać Larsa i powiedzieć mu: Słuchaj, muszę się otworzyć, potrzebuję pomysłów od innych, nie chcę, żebyśmy rządzili tym tylko we dwóch… Jak trudno było mu przystać na twoją propozycję?

Myślę, że wszyscy boimy się zmian. Jest coś takiego, że: Czekaj, to działa, po prostu róbmy to w ten sposób, wiesz, ale jako artysta, jako twórczy gość, lubię takie wyzwania. Nie lubię wyzwań i zmian w życiu prywatnym, ale w studiu dobrze się czuję z czymś takim. Myślę, że Lars w końcu zrozumiał dlaczego i dokąd próbowałem pójść z tym procesem i nawet jeśli nie było pomysłów od innych, to ta biała przestrzeń na nich czekała, co było wspaniałe. Wiesz, zdarzały się chwile, kiedy cała nasza czwórka była w studiu, a Lars na mnie patrzył i pytał: To jaka ma być następna część? A ja po prostu milczałem. Zapytałem pozostałych: Co o tym myślicie, jak to czujecie? Było to coś nowego i uwalniającego. W rzeczywistości czułem się naprawdę wolny, żeby po prostu usiąść i pozwolić, żeby proces [komponowania] trwał dłużej; i jasne – zajęło to więcej czasu i dzięki temu mogliśmy przedrzeć się przez dziesięć pomysłów, które nie zadziałały, żeby dostać się do tego jednego. Ale… Ale jeśli nie szukasz złota, to nic nie znajdziesz. A te odszukane samorodki okazały się po prostu niesamowite.


---



Muszę zapytać, czy rytm utworu wpływa na pomysł tekstu?

Czasami tak, a czasami nie i to jest właśnie wyzwanie. Wiesz, szybkie śpiewanie nie pasuje do głębokich, intensywnych słów. Naprawdę nie wiem, jak wyjaśnić, w jaki sposób ten proces działa… Chcę powiedzieć, że myślę, iż pandemia, przebywanie w domu, zabieranie niektórych utworów właśnie do domu i majstrowanie przy nich w domowym studiu sprawiło, że poczułem się trochę bardziej otwarty i trochę swobodniej porównywałem różne patenty. Potem to wysyłałem, a ludzie mówili: Łał, nigdy wcześniej tak nie brzmiałeś albo: To, co zrobiłeś, brzmi świetnie, czy też: Nie podoba mi się to. I w porządku. Ale czułem się komfortowo we własnym pokoju, w swoim domu, zamiast: Dobra, czas wypróbować te teksty, i lądujesz w kabinie wokalnej.

Więc pracowałem, pracowałem i pracowałem nad wokalami i tekstami, nad nutami. Chodzi mi o to, że na tej płycie jest więcej śpiewania, niż kiedykolwiek. Są też te growlowe wstawki. Nie wiem, czułem się o wiele swobodniej z mikrofonem w domu. Jeśli o mnie chodzi, to traktuję wokal jak kolejny instrument. Jestem gitarzystą rytmicznym, kocham rytm, kocham perkusję, uwielbiam na niej grać. I wokale to kolejna część tej perkusji.

Koncepcja tekstów na 72 Seasons jest elementem bardzo intensywnym. Ile z tego jest lirycznym podsumowaniem twojego dzieciństwa, a ile w niej perspektywy bycia rodzicem?

Cóż, 72 pory roku jako koncept, wzięły się z czegoś innego. Tzn. miałem koncepcję – miały to być 72 pory smutku, ale ze słowa „smutek” zrezygnowałem, bo pierwsze osiemnaście lat życia, to nie tylko smutek. Zwykle jednak na smutku opieramy swe dorosłe życie – Muszę naprawić całe to gówno, które mnie spotkało, gdy byłem dzieckiem. Ale były w dzieciństwie też świetne momenty, więc zostało 72 pory roku – każdy ma własną wersję tego, co przeżył, czym dla niego były te 72 pory i co dla niego znaczą.

Jak się ma własne dzieci, to pomaga ci to zrozumieć własne dzieciństwo i to, przez co przeszli twoi rodzice, i najbardziej mówi to o twoich rodzicach. Wiesz, ja będąc rodzicem mówię: Dajcie spokój! Jestem tylko człowiekiem!. Ale kiedy byłeś dzieciakiem, patrzyłeś na swoich rodziców jak na bogów. Nie mogą zrobić nic złego, a cokolwiek powiedzą, to tak ma być. Później, kiedy dorastasz, stwierdzasz: Stary, przepraszam, że postawiłem was na piedestale i zrobiłem z was bogów, że obwiniałem was za to, czy za tamto, albo chciałem coś inaczej, ale byliście tylko ludźmi. Więc robisz co w twojej mocy, pracując podobnymi narzędziami, jak twoi rodzice.

I tak się dzieje z pokolenia na pokolenie, a ja jako rodzic naprawdę chciałbym zrobić to trochę lepiej, niż moi rodzice; chcę od siebie wymagać. Są rzeczy, które odziedziczyłem, są też takie, nad którymi muszę popracować i są takie, o których muszę całkowicie zapomnieć. Są i takie, które muszę odnaleźć. Każdy miał dzieciństwo, większość ludzi, których spotkałem, miała dzieciństwo – czy dobre, czy złe, o tym możemy decydować później. Nie możesz zmienić swojego dzieciństwa, ale możesz zmienić swoje wyobrażenie o nim i znaczenie, jakie ma teraz dla ciebie.

To kluczowa sprawa do poruszenia, bo nawet teraz 72 Seasons wydają mi się niemal mroczną medytacją w temacie twojego dzieciństwa. Ale mówisz, że wcale tak nie musi być. To w sumie i dobrze i źle. Jest ta strona pozytywna, ale i negatywna. Powiedziałeś, że w pewnym sensie może nawet wybaczyłeś rodzicom niektóre ich wykroczenia względem ciebie z minionych lat. To jest to co czujesz, że chciałeś powiedzieć?

Tak, zdecydowanie. Trzymanie się przeszłości mi nie służyło, ale zmiana postrzegania mojego dzieciństwa była pomocna. A to jest proces trwający całe życie, stary.


---



Pozwól, że zapytam cię o końcowe linijki Inamoraty: "Ona nie jest tą, dla której żyję / Ona nie jest tym, po co żyję". Musiałem sprawdzić, co oznacza „Inamorata”, a chodzi o ukochaną, o twoją partnerkę, z włoskiego innamorata, prawda?

Tak. Mam na myśli cały numer, wiesz, niedolę w roli kochanki, którą próbuję ukryć. Lubię ją w określonych momentach, ale nie chcę, żeby świat się o niej dowiedział. Nie chcę jej przedstawiać światu, bo to nie w porządku. Tak więc niedola jako kochanka ma pewien cel w moim życiu, ale nie chcę, by tak moje życie wyglądało i mam dość tego, że niedola moim życiem kieruje.









Marios
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 4
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
koynrad
23.04.2023 13:05:03
O  IP: 31.182.204.185
Marios, Marmetal, dziękuję!
Marmetal
23.04.2023 10:14:18
O  IP: 79.191.214.128
Marios
22.04.2023 21:55:40
O  IP: 84.10.167.220
koynrad
22.04.2023 21:49:34
O  IP: 31.182.204.185
Cześć, orientujecie się może gdzie znajdę materiał wideo przedpremierowy, który był wyświetlony w kinie do Inamoraty??? lub jakieś zdjęcia chodzi dobrej jakości? Chodzi mi konkretnie o ten fragment gdzie były cienie kobiety i mężczyzny na tym ciemnym tle..

Z całym szacunkiem dla aktualnego teledysku ale, to co było w kinie w gniotło mnie w fotel zwłaszcza ten fragment.. wszystko inne przy tym to marność

OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak