W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Recenzja 72 Seasons w Metal Hammer
dodane 04.04.2023 07:50:28 przez: Dudrix
wyświetleń: 4858
Na stronie magazynu Metal Hammera ukazała się recenzja najnowszego albumu zespołu.



72 SEASONS: rzadko kiedy James Hetfield obnażył się tak bardzo


Ocena: 3,5/5

Warto poświęcić chwilę przygotowania przed posłuchaniem 72 Seasons, nowego albumu największego metalowego zespołu wszechczasów, aby nie paść ofiarą odruchowej reakcji. Hardkorowi fani Metalliki od dawna chcieli usłyszeć powrót do brzmienia pierwszych czterech płyt i wykrzyczeć swoje podekscytowanie z dachów. Zamiast tego ich rozczarowanie doprowadziło do niesprawiedliwej krytyki zespołu, zwłaszcza jego po wydaniu St. Anger.

Tak, Metallica miała pewne zachwiania, takie jak zmasakrowanie przez krytyków Lulu z 2011 roku. Otrzymaliśmy też momenty prawdziwego pokazu klasy - Moth Into Flame z Hardwired... To Self-Destruct z 2016 roku, który teraz zasługuje na status klasyka zespołu. Ale przez większość tego tysiąclecia byli po prostu solidnym metalowym zespołem – tak właśnie docieramy do 72 Seasons. Nawet słuchanie w zaciszu biura wytwórni płytowej jest jasne, że byłoby to znacznie mniej satysfakcjonujące, gdyby nie James Hetfield, niewątpliwy zawodnik meczu. Zawsze dostarczał emocjonalnego zaciągnięcia Metallice, ale rzadko, jeśli w ogóle, obnażał się tak jak tutaj.

Tytuł albumu odnosi się do pierwszych 18 lat życia człowieka, a James na tej płycie zagłębił się w swoją traumę z dzieciństwa głębiej niż kiedykolwiek wcześniej. „Zgubił się na nikczemnych ulicach, ale jest czyimś małym chłopcem, całą miłość, której potrzebuje młody, zniszczyli bezmyślni starsi”, śpiewa w Chasing Light. Naprawdę poruszające jest słuchanie, jak konfrontuje się i zmaga z tym okresem swojego życia z taką szczerością.



Warczący, wrzeszczący mistrz heavy metalu, James Hetfield, wciąż jest sobą, szczególnie w hołdzie dla Motörhead, Lux Æterna – utworze, który nadaje albumowi bardzo potrzebnego rakietowego przyspieszenia. Ale Jamesa jest o wiele więcej na 72 Seasons - nucąc z bólu, szczekając z żalem, śpiewając z wyzywaniem i ukazując dynamikę, z którym muzyka stworzona przez Metallikę nie może się równać, utrzymując podobny ton i tempo przez cały 77-minutowy czas trwania.

Zespół wciąż potrafi wbijać we śnie swój charakterystyczny, masywny, miażdżący, stadionowy metal i robi to tutaj przy wielu okazjach – You Must Burn!, Screaming Suicide i Shadows Follow prawdopodobnie zainspirują miliony headbangerów.

Trudnym jest dla zespołów z takim przebiegiem stworzyć swój najlepszy album. To, że Metallica wciąż znalazła coś nowego do powiedzenia zasługuje na szacunek. Być może nie dali z siebie wszystkiego, ale dali nam to, na co realistycznie mogliśmy liczyć.

źródło: Metal Hammer


Dudrix


Waszym zdaniem
komentarzy: 4
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
BME
07.04.2023 14:03:22
O  IP: 89.229.191.35
Nie interesują mnie żadne recki, tylko moje własne zdanie :)
Beholder78
04.04.2023 23:21:15
O  IP: 176.221.120.85
3,5 z Metal Hammera to jest nadzieja, że są jakieś niezłe kawałki, bo z tych czterech to ewentualnie tytułowy jeszcze jakoś daje radę, chociaż mam wrażenie, że jakby wokół intra i samych szybszych partii zbudowali cały numer to byłby jeden z większych killerów w dyskografii a tak jest tylko dobry według mnie, mam nadzieję na chociaż 5 zajebistych, w sumie z Hardwired w samochodzie też słucham tylko Atlas, Dream, Halo, Here comes, Spit out i czasami Mount i Conf, jeśli tak będzie to jestem dobrej myśli
the_Rock
04.04.2023 11:50:09
O  IP: 165.225.206.188
Czyli solidnie, ale bez szału :) Przynajmniej brzmieniowo (patrz perkusja na Stanger i wokale na LULU) i mastering'owo (DM) będzie to zdatne do słuchania bez irytacji :)
Piccol
04.04.2023 09:00:18
O  IP: 31.61.180.29
Hm… Recenzje przed wydaniem płyty są zawsze raczej pisane w pozytywnym tonie, więc te oceny podzieliłabym na pół i wychodzi nam, że jednak cztery single zwiastują jaka jest całość. Ale no nic, jeszcze kilka dni, niedługo sami ocenimy.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak