W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Raz dwa trzy, wylatujesz dzisiaj ty!
dodane 20.11.2018 20:32:24 przez: Elvis-Król
wyświetleń: 2655
Pierwszy basista zespołu Metallica Ron McGovney w rozmowie z Chrisem Jericho mówi jak wyglądała sytuacja w grupie, kiedy na horyzoncie pojawił sie Cliff Burton!



To było gdzieś na jesień w 1982 roku. Zespół Trauma występował w klubie Troubadour, a Brian Slagel z Metal Blade rzucił propozycję abyśmy ich zobaczyli i tak też zrobiliśmy. Wszyscy we trzech oglądaliśmy ten koncert, gdy w swoim czasie Cliff zaczął grać swoje solo. James i Lars od razu się zauroczyli, zerkałem na nich lecz oni już tylko patrzyli na Burtona.



Wtedy właśnie pomyślałem że to jest ten facet i to on mnie zastąpi, czułem to. On naprawdę był niesamowity i nigdy nie będę tak dobry jak on. Widząc ich reakcję doskonale zdawałem sobie sprawę co będzie dalej. Graliśmy jeszcze parę koncertów, a oni nigdy nie przekazali mi wprost że chcą mnie wymienić. Nie wiedziałem ile jeszcze mam czasu, ale za to wiedziałem kto będzie na moim miejscu. Pamiętam występ w San Francisco i Cliff przyszedł nas posłuchać.



Widziałem go moknącego na deszczu i zaproponowałem czy chciałby się przejechać. Był cały mokry i odmówił co mnie zaskoczyło. Chciałem go zawieźć gdzie tylko by sobie zażyczył. Moja rola basisty w grupie była tymczasowa. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale jednak przed nami było sporo koncertów i cały czas się uczyłem nowych utworów. Potem lądujesz w San Francisco i widzisz gościa, który swoją grą pokazuje tobie że wszystko robisz źle. Moje umiejętności nie były tak wysokie. Tak naprawdę chciałem być mechanikiem od motocykli. Chciałem bez przerwy jeździć na dwóch kołach po pustyni, takie miałem marzenia. Wyobrażałem sobie, że podróżuję wśród wydm piasku wolny od wszystkich ludzi.



To był mój cel, chciałem jeździć i być jak najdalej stąd. Nie chciałem walczyć i kłócić się, nic z tych spraw bo to było jak związek. Nigdy nie marzyłem o byciu gwiazdą rocka, nie to było moim celem. Po prostu pomagałem Jamesowi i lubiłem maksymalnie imprezować będąc odzianym w skórę. Tego właśnie chciałem, lecz gdy miałem okazję wystąpić w kilku klubach Hollywood czułem niesamowite uczucie. Było to spowodowane tym, że grały tam także inne wielkie kapele. O śmierci Cliffa usłyszałem chyba w rockowej stacji KNAC.



Nie była to precyzyjna informacja, bo tylko poinformowali o śmierci członka zespołu Metallica. Przez wiele godzin nie było doprecyzowane o kogo chodzi, a ja rozmyślałem który z nich. Potem pojawiła się kolejna informacja, że to Clff Burton i wszystkie szczegóły dotyczące wypadku. Ciężko było w to uwierzyć, bo podczas trasy grali w Long Beach Arena i byłem za kulisami. Był tam sam Cliff z którym rozmawiałem, spożywałem chińszczyznę i że zobaczymy się później. Nie miałem pojęcia że widzimy się ostatni raz. Był fajnym normalnym gościem, odwiedził mnie kiedyś w moim domu i szanował mnie, oraz docenił mój wkład w zespół. To było bardzo miłe z jego strony.



Pamiętam 1984 rok i występ w Palladium, bo nie zostałem wpuszczony za kulisy. Chciałem z nimi pogadać, ale nie pozwolono mi się do nich dostać. Lecz zobaczył mnie Cliff i powiedział żeby mnie nie zatrzymywali. Menadżer zespołu był zdziwiony pytając czemu tak uczynił, a on odparł że to przecież pierwszy basista zespołu. Burton nigdy na nikogo nie narzekał w zespole. Słyszałem pewne rzeczy od Jasona, ale od Cliffa nigdy. Jason przekazał mi, że James jest na mnie wkurwiony. Ja nie wiedziałem dlaczego, bo nawet się nie widzieliśmy. Dużo mi opowiadał o sytuacjach w zespole. Nie było to w porządku, że był tak traktowany, nie wiem też czy zdawał sobie sprawę że był w podobnej sytuacji co ja.



Zwłaszcza że jego rola w zespole była na zasadzie gry na basie, natomiast reszta zajmuje się tworzeniem muzyki. Co do Roberta Trujillo, to spotkałem go pierwszy raz podczas Rock n Roll Hall of Fame. Jest bardzo miłym gościem, potem spotkaliśmy się w Atlancie. Zawsze jest dla mnie bardzo serdeczny i nazywa mnie Metallica Mark 1.




Elvis-Król

Waszym zdaniem
komentarzy: 6
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
NIKT
21.11.2018 17:11:17
O  IP: 81.190.119.81
Oni w tamtych czasach się wymieniali "odzieżą koncertową" i ozdóbkami, bo nie opływali nawet w ciuchy;) W którejś z książek chyba jest taka wzmianka na temat tych "ekstrawaganckich" ciuszków:D
xyz
21.11.2018 16:05:50
O  IP: 93.105.35.212
koynrad
21.11.2018 14:12:01
O  IP: 31.179.70.28
James w tygrysiej koszulce do pępka obroży i rękawiczkach w panterkę.. a myślałem że zawsze byli anty do glam metalu hehe no nieźle szok
MaciekP
21.11.2018 13:51:51
O  IP: 83.168.110.42
Fajnie przeczytać parę słów od Rona. :)
the_Rock
21.11.2018 08:45:13
O  IP: 165.225.81.9
Skromny facet. Bez przerośniętego ego jak Dave.. Byćmoże umrze bardziej zadowolony z siebie niż rudy, który osiągnął ogromny syukces, a wciąż użala się nad przeszłością.
przemk_94
21.11.2018 01:21:06
O  IP: 89.64.57.248
Strasznie chaotyczny ten wywiad, sporo niedopowiedzeń :(
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak