W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Pierwsza recenzja albumu 72 SEASONS - SPOILERY!
dodane 30.03.2023 19:26:28 przez: Dudrix
wyświetleń: 6469
W najnowszym numerze brytyjskiego magazynu Classic Rock ukazała się recenzja nadchodzącego albumu Metalliki - 72 Seasons. Ostrzegamy przed SPOILERAMI, które zawiera recenzja, więc jeśli ktoś lubi być zaskoczony nie zalecamy dalszego czytania i poczekania do dnia premiery.

72 SEASONS – RECENZJA


Wydanie nowego albumu przez Metallikę to w dzisiejszych dniach wielkie wydarzenie. Wiążą się z tym przewidywania oraz oczekiwania od wymagającej bazy fanów, niektórzy z nich wydają się rozkoszować możliwością bycia rozczarowanym.

11. album zespołu nie rozczaruje nikogo, poza zajadłymi fanami. 72 Seasons zdaje się podążać ścieżką wytyczoną przez zawiłego Death Magnetic z 2008 oraz Hardwired… z 2016: nowoczesny metal pokryty tytanem napędzany nieustępliwym zamiarem bycia lepszym, głośniejszym i ostrzejszym niż ktokolwiek inny.




Gwiezdny singiel Lux Æterna został powitany niczym dawno zaginiony syn przez wiernych. Z turbodoładowanym, oldschoolowym thrashem i tekstami nawiązującymi do NWOBHM („Lightning the nation” w rzeczy samej) sprawia wrażenie odniesienia do debiutanckiego albumu zespołu z 1983 Kill ‘Em All, sugerując, że zespół na 72 Seasons udaje się w nostalgiczną podróż do swojej własnej przeszłości.

W rzeczywistości, jest zupełnie inaczej. 72 Seasons jest o wiele gęstszy niż wskazywał na to Lux Æterna. To głęboki album, który trwa praktycznie przez każdą sekundę swojego 77-minutowego czasu trwania. Poszarpany utwór tytułowy, który otwiera album, przyspiesza od samego początku, James Hetfield tutaj strzela z karabinu zwięzłymi, żywymi tekstami: „Wrath of man / Leaching through / Split in two”. Wściekłe Suicide Follows i Screaming Suicide przeczą wiekowi zespołu (Hetfield i Ulrich kończą w tym roku 60 lat; Kirk Hammett przekroczył już tę magiczną barierę), podczas gdy You Must Burn! wjeżdża z niszczycielską siłą, wyjeżdżając na masywny groove, który brzmi jak napakowany Sad But True.





Intensywność pogłębiają teksty Hetfielda. Wokalista w ostatnim czasie miał swój udział w osobistych zawirowaniach i tutaj jest odkorkowaną butelką zamieszania. Jego teksty nigdy nie były do końca szczęśliwe, tutaj są są udręczone i ponure. „So tight / This crown of barbed wire”, warczy w Crown Of Barbed Wire.

72 Seasons nie słucha się łatwo, wymaga zaangażowania. Brak tutaj ballad, nawet ograniczone są wielkie melodie, choć uderzają ze zdwojoną siłą gdy już się pojawią. Na samym końcu albumu, który trwa już ponad godzinę – powolna, stłumiona, 11-minutowa Inamorata. Jak się okazuje – Inamorata to jeden z najlepszych utworów na albumie (kończy się potrzebną tekstowo szczeliną światła).




Dni, gdy Metallica podnosiła poprzeczkę każdym wydawnictwem już dawno przeminęły. To zadanie należy teraz do innych. Jedynym zmartwieniem zespołu to zrobienie jak najlepszego albumu niezależnie od tego co dzieje się dookoła nich. W tym przypadku, 72 Seasons jest spektakularnym sukcesem.



źródło: Classic Rock Magazine - May 2023



Dudrix

Waszym zdaniem
komentarzy: 4
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Marios
03.04.2023 00:25:32
O  IP: 77.255.225.156
Jaram się tekściarskim konceptem tej płyty na maxa. Od emocjonalnej czarnej dziury w otwieraczu, przez myśl, żeby skończyć mękę trwania w Screaming Suicide z iskrą nadziei na końcu kawałka; potem sinusoida euforycznego stanu w Lux, później zjazd i melancholijny/chandryczny nastrój w Darkness Son, a wieńczy całość piękny, optymistyczny finał w postaci Inamorata - ciekawe, czy rzeczywiście o tym, że warto kochać życie... Mega mnie ciekawi, o czym James śpiewa w zamykaczu, w czym znalazł cel po odwykowo-pandemiczno-rodzinno-scenicznych wydarzeniach, jakie go dopadły w ciągu ostatnich trzech lat, bo spadło mu na kark dość sporo trudnego.

Szykuje się coś o wiele bardziej spójnego tekstowo niż ostatnia taka próba w Death Magnetic. Oni naprawdę pozazdrościli Lou Reedowi całej otoczki "Lulu": najpierw do Hardwiered zajumali białe tło okładki i rozbicie albumu na dwa krążki, a teraz Het serio przysiadł nad konceptem tekstów.
outlaw
02.04.2023 00:23:16
O  IP: 185.235.206.22
Na Hardwired też miało nie być ballady, ale jeżeli Halo on Fire nią nie jest, to One też nie jest.
MaciekP
31.03.2023 18:34:17
O  IP: 45.144.113.21
Mi nie przeszkadza koncepcja H2, jednak żałuję braku ballad(y) bo lubię posłuchać Jamesa jak śpiewa bez chrypy. No ale może gdzieś tam w środku coś będzie:)
Na ten moment podobaly mi się kawałki 1,2 no i ten ostatni. Trzeci jakoś średnio.
No to czekamy ma resztę.
the_Rock
31.03.2023 08:39:05
O  IP: 165.225.206.192
Czyli, tak jak przewidywałem HTSD 2 bez ballad. Muzyczka na dłuższą trasę
autem albo na siłkę. Fajnie, że cokolwiek nowego wydają, ale te emocje, które mi kiedyś towarzyszyły przy poznawaniu ich muzyki już nie wrócą.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak