W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
“Szorstki, momentami nieprzyjemny, ale nigdy nudny, czyli ponowna ocena albumu “Lulu” Lou Reeda i Metalliki
dodane 27.12.2015 06:08:46 przez: DanielZywy
wyświetleń: 5886
Ostatnio na naszej stronie pojawił się artykuł napisany w obronie albumu "St. Anger". Dziś prezentujemy przemyślenia, dotyczące obrzucanej błotem płyty "Lulu", które znalazły się na ultimate-guitar.com. Zapraszamy do lektury, w sam raz na niedzielę.


Nie tak dawno James Hetfield w taki sposob wyraził się na temat szeroko krytykowanej współpracy zespołu z Lou Reedem:

„Album ”Lulu” nie został zaakceptowany w taki sposób, w jaki my go przyjęliśmy. Jestem naprawdę dumny, że go nagraliśmy. To była zabawa, to była przygoda.”

„Zabawa” oraz „przygoda” nie są określeniami, których bym użył opisując ten album. „Nieprzenikniony” to właściwie słowo, które przyszło mi na myśl. Słuchanie „Lulu” po raz pierwszy było szorstkim, trudnym doświadczeniem. Pomimo bycia wielkim fanem Metalliki, jak również doceniając twórczość Lou Reeda, nie mogłem zmusić się do powtórnego przesłuchania tej płyty.

Po otrzymaniu bodźca w postaci szczerego docenienia albumu przez Papę Heta, postanowiłem ponownie zanurzyć się w otchłani. Najbardziej kontrowersyjna płyta Metalliki (i nie jest to „St. Anger”) powtórnie zagościła w moim odtwarzaczu. Niech bogowie maja litość nade mna...

77 minut później...

A wiec, to było doświadczenie. Niezupełnie przyjemne, ale przetrwałem. I pomimo faktu, iż wciąż nie mogę powiedzieć, że podoba mi sie „Lulu”, tym razem bardziej ten album doceniam. Za moment przejdę do tej kwestii, ale najpierw jeden negatywny aspekt, ktore trzeba zasygnalizować.



Współpraca pomiędzy Lou Reedem a Metalliką po prostu nie działa...

Nie jestem pierwszą osobą, która to powiedziała, ale to będzie się to tutaj powtarzało. „Lulu” nie brzmi jak dwa współpracujące ze sobą podmioty. To brzmienie Lou Reeda znajdującego się w jednym kącie oraz Metalliki grającej w drugim. Mamy tu dwóch artystów, których podejście do tworzenia muzyki jest zupełnie inne – Lou Reed to pełen sprzeczności, eksperymentujący art rockowy ambitny poeta, natomiast Metallica to mistrzowie precyzji, bazujący na thrashowych riffach – podejscia, w których trudno doszukać się jakiegoś realnego wypośrodkowania.

Metallica może być najsławniejszym heavy metalowym zespołem na świecie, ale nie oznacza to, że są odpowiedni do wspierania Lou Reeda. Jest to często bardzo wyraźne podczas słuchania trwającego prawie półtorej godziny albumu. Podczas gdy zdarzają się momenty, gdzie udaje im sie znaleźć wspólny środek w większości możliwy do przetrawienia, jak „Junior Dad”, „Iced Honey” oraz, pomimo zainteresowań meblowymi ucieleśnieniami, „The View” – podstawowy rozdźwięk pomiędzy dwoma frakcjami powstrzymuje „Lulu” od stania się naprawdę przyjemnym doświadczeniem słuchowym.



Nieprzyjemny, jednak, pomimo to, interesujący...

Teraz im więcej o tym myślę, nie jestem pewien, czy „Lulu” miało być albumem rozrywkowym. Nie w sensie „Czarnego Albumu” Metalliki czy „Transformer” Lou Reeda. Podstawowym zadaniem tej płyty (na podstawie sztuki „Lulu” Franka Wedekinda, opowiada historię emanującej seksem niemieckiej tancerki, która popada w biedę i zostaje prostytutką) nie jest właściwie znalezienie się wśród heavy metalowych hymnow czy popularnych cwaniackich rockowych kawałków rodem z Nowego Jorku.



To, co mogę powiedzieć w obronie „Lulu” to, pomimo, iż często szorstka, a momentami naprawdę nieprzyjemna do słuchania, nigdy nie jest nudna. Pewne aspekty tej płyty są dziwnie przykuwające uwagę, jeśli nie rozrywkowe, zmuszające do myślenia, jeśli nie w pełni satysfakcjonujace. Nigdy nie nazwałbyś tego albumu świetnym, ale nie jest on pozbawiony wartości i cieszę się, że osoby, biorące w tym udział spróbowały dać temu szanse.



I nalezą im się brawa za to, że mieli odwagę wystawić swoje jaja na pierwszej linii frontu

Musicie oddać to Metallice i Lou Reedowi, że a) mieli jaja, żeby poeksperymentowac oraz b) mieli odwagę podzielić się wynikami tego ekperymentu z opinią publiczną. To jest ryzyko, którego większość artystów odpowiednich gatunków nigdy by nie podjęła.

Kiedy zespoły osiągają pewien wiek – zazwyczaj 50 lat i więcej – najłatwiej jest im spocząć na laurach. Akceptują fakt, że swoje twórcze dni mają już za sobą, daje się dostrzec wykonawców, którzy są przeszczęśliwi jeżdżąc w trasy i odgrywając swoje najpopularniejsze kawałki, puste szablonowe kopie utworów ze świecących tryumfy albumow i odbierając wynagrodzenie finansowe.

Należy przyznać, że Lou Reed nigdy nie był jedną z takich osób. Zbyt pretensjonalny, zbyt konfrontacyjny, unikał nagrywania hitów i bawił się ze swoją publicznością do końca. Natomiast, jeśli chodzi o Metallikę, która sporą większość ostatnich 20 lat spędziła jako wypełniająca stadiony, zadowalająca publikę heavy metalowa niszczycielska siła, był to prawdziwy krok w nieznane. Był to eksperyment, którego podjęli się nie z przyczyn komercyjnych (biorąc pod uwagę, że album sprzedał się w gównianej liczbie egzemplarzy od momentu wydania w 2011 roku), ale powodem było poszerzanie muzycznych horyzontów obu artystów. Sztuka dla sztuki jest rzadką rzeczą w obecnych czasach i uważam, że zarówno Lou jak i chłopakom z Metalliki nalezą się wielkie brawa za dążenie do tego celu.



Nie jestem pewien czy „Lulu” kiedykolwiek mogłoby zaistnieć, ale jedynym sposobem, żeby sie tego dowiedziec, było wejść do studia i to nagrać. Ten album nigdy nie będzie regularnie pojawiał się w moim odtwarzaczu, jednak trzecie przesluchanie pewnego dnia może nie okazać sie czymś dziwnym jak uważałem na początku.

Świetna płyta? Z pewnością nie. Ale interesująca? Zdecydowanie. Na nowo odkryłem szacunek dla Metalliki oraz Lou Reeda za podjęcie tego kroku.

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 18
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Predator lecz mów mi Andrzej
29.12.2015 18:11:37
O  IP: 82.143.187.35
Bo a7 dziś jest znów kimś innym, niestety nie przyznał się kim, ale jak widać kimś kim jeszcze nie był ;P ale oczywiste, że razem z Egonem jesteśmy tutaj za to prześladowani, mimo naocznych dowodów
xyz
29.12.2015 16:41:45
O  IP: 93.105.36.201
a7xsz
Co za ewolucja. Już nie przeszkadza Ci, że Lemmy pił i brał narkotyk? Gdy zmarł Lou Reed nie miałeś dla niego litości. Został nazwany przez Ciebie ćpunem i alkoholikiem. Nie oszczędzałeś go po śmierci. Tak mi się przypomniało, bo Reed i Lemmy już nie żyją, a Twoja reakcja na śmierć Kilmistera jest skrajnie inna niż na odejście Reeda.
Predator lecz mów mi Andrzej
29.12.2015 15:23:37
O  IP: 82.143.187.35
Dasz radę a7, kilka kielonów piccolo i wejdzie jak w masło ;)
a7xsz
29.12.2015 12:39:01
O  IP: 212.160.172.83
Spokojnie, ludzie na co dzień pracę przecież mają.

Ja sobie zrobię weekend z Lemmym.

A co do wcześniejszego (Lulu), zobaczymy. Mam pewne obawy, że spodoba mi się gra/wokal Mety, za to wszystko "popsuje mi" wokal Lou Reeda, co dziwne, bo przecież to jego projekt i Meta jest "gościnną dostawką" .. Ale, zobaczymy. przed przesłuchaniem zeruję myśli, czysty umysł.
Predator lecz mów mi Andrzej
29.12.2015 11:40:12
O  IP: 82.143.187.35
Overkill za to się obija i nawet słowa tutaj o tym nie ma
Predator lecz mów mi Andrzej
29.12.2015 11:33:46
O  IP: 82.143.187.35
Na początku myślałem, że to jakaś plota, ale już wszędzie o tym piszą. Lemmy odszedł, prawie że na scenie, tak jak chciał
a7xsz
29.12.2015 06:28:33
O  IP: 37.47.101.109
Lemmy is dead.
Wypijcie wszyscy przy okazji zdrowie mistrza i ikony.
Słuchajcie jego muzyki.
Predator lecz mów mi Andrzej
28.12.2015 18:48:42
O  IP: 82.143.187.35
a7 ja dałem radę przesłuchać całe Lulu za jednym razem pisząc pracę. Nie jest to jakimś wielkim wyczynem, pytanie czy mi się podobało? Odpowiedź brzmi nie, ścieżka dźwiękowa mimo wszystko była niezła, kiedy Het wchodził z wokalem również było nieźle, ale niestety typ wokalny jaki zastosował Lou na tym albumie jest dla mnie nie do przetrawienia, według mnie psuje to cały efekt. Lubię tam pewne momenty, ale nie jest to album, który by regularnie u mnie gościł i nie wiem czy kiedykolwiek będzie gościł w odtwarzaczu, chyba tylko wtedy gdy ktoś zechce to usłyszeć i sprawdzić czy mu podejdzie ;)
linchpin
28.12.2015 16:23:12
O  IP: 141.0.13.123
Zespół próbuje grać, James podśpiewuje, a starszy Pan mamrocze do mikrofonu. No proszę Was... Szkoda tylko tych paru fajnych riffów.
a7xsz
28.12.2015 11:29:13
O  IP: 212.160.172.85
Obejrzałem TTN 3D.

Teraz moje postanowienie świąteczno - noworoczne:
- to przesłuchać od początku do końca LULU.

Bardzo złe są opnie, niezachęcające nic a nic. Jak i ten artykuł powyżej.
Ale przekonam się sam. Obym wytrwał.
Predator lecz mów mi Andrzej
27.12.2015 23:51:59
O  IP: 82.143.187.35
Marios obstawiam, że nie liczył i być może miał jakąś wersję, która miała błąd w druku podająca 77 minut? Chyba każdy pamięta zielone RTL, a może po prostu ma bezczelnego pirata ;P
Marios
27.12.2015 21:16:27
O  IP: 89.151.18.192
Hmmm... 77 minut później...

Ciekawi mnie, które dziesięć minut odpuścił piszący? Smyki w "Junior Dad", czy całe "Little Dog"?
Predator lecz mów mi Andrzej
27.12.2015 20:18:53
O  IP: 82.143.187.35
Ja bym chciał, by ku mojej uciesze James śpiewał częściej, że jest stołem czy taboretem. Niestety mnie i wielu innym fanom, którzy na to czekają nie chce sprawić tej przyjemności ;(
xyz
27.12.2015 20:00:06
O  IP: 93.105.36.201
Dobry tekst - wyważony, bez nadmiernych emocji. Nie wiem dlaczego Metallica zdecydowała się na współpracę z Lou Reedem, ale jeżeli James jest z tego dumny, to należy to uszanować. Gdyby Reed żył, to może miałby okazję zagrać z Metallicą utwory z LULU.
Predator lecz mów mi Andrzej
27.12.2015 12:44:08
O  IP: 82.143.187.35
Jeszcze tak inaczej o Lulu, ciekawe czemu chłopaki nie grają od czasu do czasu chociaż jednego kawałka na koncercie? :(
Predator lecz mów mi Andrzej
27.12.2015 11:22:55
O  IP: 82.143.187.35
Przynajmniej są bębny zamiast garnków i bez pierdzenia Heta w tle jak to było w przypadku DM ;P
RafałekM
27.12.2015 08:40:05
O  IP: 77.253.205.81
Bardzo dobra płyta, po serii porażek, które zapączątkowało wydanie potworka zatytuowanego S&M i zakończyło, jak dotąd, zjadanie własnego ogona oraz popadane w autoparodię na Death Magnetic, ten album był jak powiew świeżego powietrza. Brudny, wulgarny, brzydki, naprawdę odważny, taki jakie lubię :)
DanielZywy
27.12.2015 06:12:48
O  IP: 58.170.92.55
Slowo na niedziele, a pozniej... Lulu ;)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak