Hate Train
Pociąg nienawiści
Nienawiść jest Pociągiem,
Który wciąż bezsensownie huczy mi w głowie.
A Nienawiść jest Sławą,
Przykutą do steru, aż do mego zgonu.
Furia jest Płomieniem
Jej dotyk wywołuje wrzenie mórz.
Furia jest Winą,
Będę żałował na wieki.
I zjawiam sie z ciemności
Ściskając pochodnię słodkiej Zemsty.
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Zjeżdżam w Smutek, wciąż stoję.
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Prosto w dół w Smutek, ale ciągle stoję.
Gniew jest Imieniem
Piętnuje cię cierpieniem.
A Gniew odbiera Wstyd
I uciska mnie przez cały czas.
I zjawiam się z ciemności
Ściskając pochodnię słodkiej Zemsty.
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Zjeżdżam w Smutek, wciąż stoję.
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Zanurzam się w Smutku, ale nadal stoję.
A Nienawiść jest Pociągiem,
Bestią zbudzona przez twój krzyk.
I Nienawiść jest Pociągiem,
Bestią, która nigdy sie nie spóźnia.
A ja zjawiam sie z ciemności
Ściskając pochodnię słodkiej Zemsty.
Trzaska płomień, gorzki koniec,
I znów pękają wrota piekieł.
Odchodzę utopić się w Smutku...
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Zjeżdżam w Smutek, wciąż stoję.
Zabrałaś mi jutro, mimo to stoję.
Zostawiłaś mnie tu ze Smutkiem, ja nadal stoję...
Just a Bullet Away
O jedną kulę stąd
Wszystkie drogi prowadzą do wstydu
Wszystko tonie w potępieniu
Wszystko odbija się tak samo
W polerowanym o północy rewolwerze
Cała nadzieja skrywana pod skórą
Jest cienka jak papier
Znów jestem przy drzwiach
I poleruję północą rewolwer
Nawet zapowiedź niebezpieczeństwa odeszła gdzieś przytłumiona
Gdy wpatruję się w lufę 45-ki
Wysysam lufę
Wysysam lufę
Wysysam ją aż się wyjałowi
Ponieważ wszystko odbija się tak samo
W polerowanym północą rewolwerze
Oczyszczające odkupienie
Nie da satysfakcji
Blizny się mnożą
W blasku rewolweru o północy
Skręcam w apokalipsę
Śmierć pod opuszkiem palca
Zimny metal dotyka ust
I błysk rewolweru o północy
Ponieważ skłamałaś!
Tylko odległość kuli...
Odległość kuli tylko dzieli mnie od opuszczenia cię
Tylko ta jedna kula
Zatrzyma głosy w mojej głowie
Znów pieszczę śmierć
Ona zostaje moją heroiną
Zakazanym lekarstwem
O północy wkłada mi w rękę lśniący rewolwer
Granica wieczności
Splata wszystkie twarze
O Boże... teraz widzę moją
W północnym blasku rewolweru
Nawet zapowiedź niebezpieczeństwa odeszła gdzieś przytłumiona
Gdy wpatruję się w lufę 45-ki
Wysysam lufę
Wysysam lufę
Wysysam...wysysam, aż się wyjałowi
Ponieważ wszystko odbija się tak samo
W polerowanym północą rewolwerze
Strącony w cierpienie
Strącony w cierpienie
Tylko odległość kuli...
Odległość kuli tylko dzieli mnie od zostawienia cię
Tylko jedna kula
Zatrzyma głosy w mojej głowie
Wszystkie drogi prowadzą do wstydu
Wszystko tonie w potępieniu
Wszystko odbija się tak samo
W polerowanym o północy rewolwerze
Cała nadzieja schowana pod skórą
Jest cienka jak papier
Znów jestem przy drzwiach
I poleruję północą rewolwer
Nawet zapowiedź niebezpieczeństwa odeszła gdzieś przytłumiona
Gdy wpatruję się w lufę 45
Wysysam lufę
Wysysam lufę
Wysysam...wysysam, aż się wyjałowi
Czy wszystko odbija się taki samo
W polerowanym o północy rewolwerze?
Bo skłamałaś!
Tak! Skłamałaś!
Tylko odległość kuli...
Odległość kuli tylko dzieli mnie od zostawienia cię
Tylko jedna kula
Zatrzyma głosy w mojej głowie
Hell and Back
Piekło i powrót
Tylko tam mogę pobiec, nigdzie indziej
Jest wstrętna, jednak daje mi ukojenie
Później wszyscy idą do domów
Ona jest tam zawsze dla mnie
Gdy słońce zmierza ku granicy piekła,
A księżyc wskrzesza noc
Będę chronić się w jej wnętrzu
Światło mi nie służy
Później wszyscy idą do domów
A ja zostaję sam z moim JA
Będę biegł prosto do piekła i z powrotem
Prosto do piekła i nazad
Kiedy oni wyłączają wszystkie światła
A ja pomiot nocy zostaję
Zawsze wracam do piekła i nazad
Prosto do piekła i z powrotem
Prosto w dół!
Osamotnione światło w oknie
Tęskni za jakimś towarzystwem
Tragiczna, pozbawiona serca i wypełniona nienawiścią
Ale tylko ona sie nie waha
A gdy noc zapada
Zapada srogo i wówczas to wszystko się zaczyna
Gdy ona zaczyna wołać
Czuję ciemność rosnącą w swoim wnętrzu
Później wszyscy idą do domów
A ja zostaję sam z moim JA
Będę biegł prosto do piekła i z powrotem
Prosto do piekła i nazad
Kiedy oni wyłączają wszystkie światła
A ja pomiot nocy zostaję
Zawsze wracam do piekła i nazad
Prosto do piekła i z powrotem
Prosto do piekła i nazad
Będę biegł prosto do piekła i z powrotem
Ja staję się dwojgiem
My stajemy się jednością
Wyuzdani… niedoścignieni… niecni... niespełnieni...
Ścieżka głęboko przekopana
Ścieżka mocno zdarta
Będę podążał moimi śladami do ciepła z piekieł
Piekielne ciepło!
Później wszyscy idą do domów
A ja zostaję sam z moim JA
Będę biegł prosto do piekła i z powrotem
Prosto do piekła i nazad
Prosto do piekła i z powrotem
Kiedy oni wyłączają wszystkie światła
A ja pomiot nocy zostaję
Zawsze wracam do piekła i z powrotem
wracam do piekła i nazad
Prosto do piekła i nazad
Prosto do piekła i z powrotem
Będę biegł prosto do piekła i z powrotem
Prosto w dół!
Rebel of Babylon
Buntownik z Babilonu
Buntowniku uchwyć silnie swą butelkę.
Szybko odpłyń.
Buntowniku tak trudno odejść?
Co cie zatrzymuje?
No! Bierz swój zatruty atrament,
Podpisz swój wyrok śmierci
Weź swą brudną łyżkę
I kop sobie grób...
Ryj swój grób!
Buntownik chwyta silnie swą butelkę,
Momentalnie odpływa…
Buntownik odkrywa, że trudno jest odejść…
Co cie zatrzymuje?
Bierze zatruty atrament,
Podpsuje swój wyrok śmierci
Później bierze zbrukaną łyżkę
I kopie swój grób.
Pozwól prześwietlić tę ciemność.
Niech ta ciemność się opromieni.
Niech to jasno rozbłyśnie.
Nie pozwól by to wypaliło się tej nocy.
Zabij mnie jeszcze raz!
Stygmaty...
Zabij mnie jeszcze raz!
Znamię męczennika...
Umrę młodo,
Będę żyć wiecznie.
Zabij mnie jeszcze raz.
Powstanę...
Buntownik z Babilonu.
Odstępca toczy bój,
Którego nikt nie wygra.
Żąda korony cierniowej,
Dziurawiącej ciało
Wdrapuje się na krzyż
I czeka na świt.
Sądzi, że będą o nim pamiętać,
Po jego zgonie.
Pozwól prześwietlić tę ciemność..
Niech ta ciemność się opromieni.
Niech to jasno rozbłyśnie.
Nie pozwól by to wypaliło się tej nocy.
Zabij mnie jeszcze raz!
Stygmaty...
Zabij mnie jeszcze raz!
Znamię męczennika...
Umrę młodo,
Będę żyć wiecznie.
Zabij mnie jeszcze raz.
Powstanę...
Buntownik z Babilonu.
Powstanę...
Powstanę...
Zmartwychwstanie
Buntownik toczy bój,
Którego nikt nie wygra.
Żąda korony cierniowej,
Dziurawiącej ciało.
Wdrapuje się na krzyż
I czeka na świt.
Traci przytomność.
Mit żyje nadal.
Pozwól prześwietlić tę ciemność..
Niech ta ciemność się opromieni.
Niech jasno rozbłyśnie.
Nie pozwól by to wypaliło się tej nocy.
Dziś w nocy.
Zabij mnie jeszcze raz!
Stygmaty...
Zabij mnie jeszcze raz!
Znamię męczennika...
Umrę młodo,
Będę żyć wiecznie.
Zabij mnie jeszcze raz.
Powstanę...
Buntownik z Babilonu.
Powstanę...
Powstanę…
Wskrzeszenie!