W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Zakamarki historii: Lars i jego The Music Company
dodane 10.05.2018 16:27:19 przez: Marios
wyświetleń: 2609
Pasje chłopaków z Metalliki były i nadal są bardzo różne. Myśląc o Larsie, pierwsze, co mam przed oczami, to oczywiście zamiłowanie do kupowania i sprzedawania obrazów malarstwa z nurtu neoekspresjonizmu.






Stricte muzyczne projekty pana perkusisty? Współpraca z Mercyful Fate oraz pomoc w aranżacjach na album Death and Progress idoli z Diamond Head, o której to pomocy już kiedyś przypomniałem tutaj.

Pięć lat po pracy u boku Diamond Head, Lars Ulrich wcielił w życie dość zaskakujący projekt własnej wytwórni fonograficznej. Ulrich postanowił wejść w skórę Michaela Alago, który w 1984 roku, pracując w dziale wyszukiwania talentów dla Elektry, zaproponował owej wytwórni właśnie Metallicę. Lars u boku swojego kumpla – Tima Duffy’iego powołał do życia wytwórnię płytową o niewyszukanej nazwie The Music Company. Zaczęli działalność w połowie 1998 roku pod przykryciem. Rozgłosu, nawet małego, nie było. W grudniu 1998 roku Lars mówił: Mamy dwa zespoły: DDT - który brzmi jak bardziej dostępna wersja Faith No More z dwoma wokalistami oraz Goudie - kapela z Teksasu, coś w stylu bardziej popowego Radiohead.

The Music Company była wydawniczym odłamem wytwórni Elektra, ale trudno twierdzić, by TMC jakoś bardzo regularnie wydawała płyty ze swoim logo. Pisząc te zdania, patrzę na moją półkę z kasetami i widzę albumy wydawane pod szyldem naszego Mystic Production i np. jest na niej album zespołu Emperor pt. IX Equilibrium, na którym widnieje nr 300. Kaseta tegoż samego Emperor o tytule Prometheus z wydawnictwa Mystic ma nr 400. Wychodzi na to, że Mystic Production przez dwa lata wydało dokładnie 100 albumów.





Lars w ramach TMC wypuścił cztery albumy w cztery lata. Forma wybitnie hobbystyczna nie ulega więc wątpliwości. Być może właśnie z racji częstotliwości wydawania nowych krążków, Lars nigdy nie zareklamował swojej wytwórni w kanałach informacyjnych Metalliki. A jak charakteryzował swój pomysł założyciel Metalliki?

Zawsze mówiłem w sposób bardzo otwarty o tym przedsięwzięciu. Nie chodzi tu o wiarygodność czy pomaganie "niezrzeszonym" kumplom - chodzi o to, aby znaleźć zespoły, które sprzedadzą kupę płyt. Niektórzy mogą uznać to za bezczelne, ale nie szkodzi. Nie potrafię kłamać na ten temat. Myślałem, że będę musiał pójść na kompromis, żeby znaleźć zespoły, których płyty mają szansę osiągnąć dużą sprzedaż. Okazuje się jednak, że zespoły, z którymi chcę podpisać kontrakt, to te same, które mi się podobają. Nie jest to więc wyłącznie interes, ale także swego rodzaju pasja.

Założenie naprawdę odważne. Niby chcemy zarobić, ale jak się nie uda, też będzie fajnie. Co z tych planów wyszło? Ano nie za wiele. Cztery zespoły i cztery albumy przez cztery lata funkcjonowania wytwórni. Mało. Gdy ma się w pamięci to, że żadna z kapel nie sprzedała choćby stu tysięcy egzemplarzy, wychodzi na to, że cztery wydawnictwa to bardzo mała, wręcz mizerna ilość. Sukces komercyjny? Oczywiście, że nie. Sukces hobbystyczny? Skoro Ulrich po czterech albumach stwierdził, że wystarczy, to widocznie głód bycia wydawcą został u niego zaspokojony.





23 maja 2002 roku strony internetowe MTV podały, co następuje:


W czasie zeszłotygodniowego czatu Lars Ulrich potwierdził, że rozwiązał swoją wytwórnię The Music Company, której nagrania dystrybuowała Elektra Records. Jednym z zespołów z którym Lars podpisał kontrakt jest Systematic, który przeniesie się do Elektry. Debiut Systematic w postaci Somewhere in Between sprzedał się w ilości 70 000 egzemplarzy od czasów wydania w roku 2000. Z pozostałymi kapelami, które radziły sobie znacznie gorzej, współpraca w Elektrze nie zostanie przedłużona i muszą sobie szukać innego wydawcy. Lars Ulrich założył swój odłam w wytwórni Elektra wspólnie ze swoim kumplem Timem Duffym, jednak wytwórnia nie zdobyła uznania w oczach milionów fanów Metalliki.

Mogę tylko dodać od siebie tyle, że skoro nie było reklamy na stronach Metalliki (a z taką nawet po latach się nie spotkałem), to nie było też wielkich możliwości sprzedażowych wśród fanów Metalliki. Absolutnie nie bronię tym wpisem Larsa i jego The Music Company, bo po prostu nie ma czego bronić. Ilość wydanych pozycji jasno pokazuje, że była to tylko pasja Larsa. Trudno w czterech próbach osiągnąć sukces finansowy. Po upływie szesnastu lat TMC jest tylko ciekawostką.


Poniższe dane pochodzą z maja 2002 roku – tuż po rozwiązaniu The Music Company:


Pierwszym zespołem w The Music Company był DDT. Ich debiut Urban Observer z 1999 roku sprzedał się w liczbie ponad 4000 egzemplarzy.




Debiut kapeli GoudiePeep Show od lipca 2000 znalazł niecałe 2000 nabywców. Ciekawostka do dziś niezaspokojona: Ulrich zagrał (na perkusji oczywiście) w utworze When Will You Be Mine?, ale niestety po dziś dzień nie ma śladu po tym nagraniu, ponieważ Goudie, niezadowoleni z wyników pierwszej sesji nagraniowej, gdzie wg. nich album brzmiał za bardzo łagodnie, za bardzo cukierkowo, nagrali wszystko jeszcze raz i do wydania poszła druga wersja.








Druga płyta Brand New Immortals pt. Tragic Show z maja 2001 dobiła do ponad 4500 kopii. Album do odsłuchu na Spotify.




Największe zamieszanie zrobił w tej stawce zespół Systematic. Ich debiutancki album pt. Somewhere in Between sprzedał się w ilości 70 000 egzemplarzy od czasów wydania w roku 2000. Systematic był jedynym zespołem ze stajni The Music Company, który po rozwiązaniu TMC kontynuował współpracę z Elektrą.








Pod skrzydłami Elektra Records, Systematic, wraz z nowym perkusistą, którym okazał się Paul Bostaph (chwilę wcześniej ustępujący miejsca Davidowi Lombardo, który powrócił do Slayera) nagrali drugi album Pleasure to Burn – już bez Larsa na pokładzie, ale jako jedyny względny sukces, warty jest odnotowania.





Marios
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak