W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Wywiad Jamesa
dodane 01.01.2004 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1093
James Hetfield, w wywiadzie dla Reno Gazette-Journal przyznaje, że osoba, którą był jak kreował Metallikę w 1983 nie miałaby dobrego zdania o starszych rockmenach, jakimi stał się dziś Metallica.


"Ja, jako osiemnastolatek, spojrzałbym na nas (teraz) i rzekł "Wiecie co? Dajcie sobie spokój, odpocznijcie, zróbcie mi miejsce bo teraz moja kolej, nadchodzimy. To byłaby typowa postawa zbunotowanego młodzieńca".

To była właśnie ta postawa, która pomogła wspiąć się Metallice na szczyt metalowego światka i być inspiracją dla wielu innych kapel. Ale ta sama postawa prawie doprowadziła do samozniszczenia zespołu. Ostatnie kilka lat nie były dla Metalliki łatwe. Chociażby sprawa Napstera, w której Metallika odwraca się od fanów zaskarżając program do darmowego ściągania muzyki. Potem rozpoczęły się próby nagrania nowej studyjnej płyty "St. Anger", która by była pierwszym takim wydawnictwem od Re-Load'a z 1997 r.

Jednak praca została przerwana przez odejście basisty, Jasona Newsteda oraz trwającą całe życie walką Hetfielda z alkoholem, która doprowadziła lidera to centrum rehabilitacyjnego. Zespół - czyli też perkusista Lars Ulrich oraz gitarzysta Kirk Hammett - nawet poddali się wspólnie terapii grupowej. Newsteda w końcu zastąpił były basista Suicidal Tendencies - Robert Trujillo.




I jakby jeszcze było mało, zespół przed nagraniem "St. Anger" udzielił zgody dwóm filmowcom, Joe'owi Berlingerowi i Bruce'owi Sinofsky aby nakręcili cały proces. Efektem tego jest "Metallica: Some Kind of Monster", który miał swój debiut w 2004 roku na festiwalu Sundance Film Festival.

"To miało służyć reklamie", powiedział Hetfield. "Mieliśmy nagrać tworzenie albumu. Ale potem Jason odszedł a ja musiałem przejść przez to leczenie...rany, to miało wyjść jako coś o wzajemnych stosunkach w zespole niż o muzyce. To jest bardziej o próbie przetrwania i stanięciu twarzą w twarz z naszymi demonami."

Hetfield powiedział, że Metallice bardzo niewiele brakowało do rozpadu. Mniej niż ludzie zdawali sobie z tego sprawę. "Ten proces stał się dla nas wielkim objawieniem, prawdziwą pobudką dla nas. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że Metalliki może nie być, a to był wielki wstrząs dla nas. Cała nasza tożsamość z ostatnich 22 lat była owinięta papierkiem z napisem "Metallica" i całym uwielbieniem i postrzeganiem i innymi rzeczami, które się z tym wiązały. To nas ściągnęło na ziemię".





Ale samodoskonalenie się nie jest przyjemne. "Oglądam ten film i się krzywię, myślę: Boże, czy to ja i czy na pewno chce by mnie ludzie takim zobaczyli? Naprawdę mam lepszy pogląd na to jak ludzie mnie widzą lub jak doświadczają moje humory, stanowczość czy upartość. To nam naprawdę otworzyło oczy. To wielkie zwierciadło i mam nadzieję, że pokaże światu, że jesteśmy zwykłymi ludźmi kryjącymi się za mechanizmami wielkiej maszyny, jaką jest Metallica.

"Część mnie obawia się pokazać światu jacy jesteśmy naprawdę. Druga część mówi jakie to będzie niesamowite, że ludzie mnie naprawdę poznają. Zawsze tego chciałem, ale się bałem. Jest jeszcze część mnie, która kocha się wyłączać, być defensywna i skryta, która sprawia, że nie muszę rozmawiać z ludźmi."


Ponad 1600 godzin filmu to efekt pracy Berlingera i Sinofsky'ego, docenionych dokumentarzystów m.in. za "Paradise Lost: The Chld Meurders at Robn Hood Hills" z 1996 roku oraz kontynuację z 2002 roku: "Paradise Lost 2: Revelations". Hetfield powiedział, że zaufanie filmowcom było trudne, ale konieczne.



"Kochamy ich pracę, więc wiedzieliśmy na co ich stać. Ale czasem nie masz ochoty na obiektyw kamery przy twarzy, rejestrujący to co mówisz robisz. Ponieważ wiesz, że to będzie o nas. Nic nie zostanie wycięte, bo ktoś się zachował jak palant czy zrobił coś głupiego. To nie było reżyserowane w żaden sposób."

Hetfield jest teraz zadowolony z życia zarówno zawodowego jak i osobistego. Ma żonę i troje dzieci, wszystkie poniżej 10 lat.

"To jak druga szansa dla mnie. Czuję absolutną jasność, mgła odeszła ujawniając prawdziwość chwili i muszę powiedzieć, że podoba mi się to".


I pomimo że jest w inny świecie niż przed nagraniem St. Anger, mówi, że album był wielką odskocznią dla zespołu.

"Kiedy zaczęliśmy po raz 1, kierowaliśmy się bardziej w kierunku brzmienia Load/Reload. Ale im więcej eksperymentowaliśmy, tym bardziej nam się podobało granie tych rzeczy szybciej. Zaczęliśmy się oczyszczać z tamtych rzeczy i poczuliśmy się bardziej żywi. A granie szybko to z jakiegoś powodu dla nas odzwierciedlenie tego uczucia. Więc album okazał się bardziej brutalny niż miał być w założeniu".



Hetfield powiedział, że gniew zawsze był głównym czynnikiem kontrolującym jego życie. Dopiero od niedawna potrafił się nauczyć radzić sobie z nim w bardziej kreatywny sposób.

"Kiedy byłem zupełnie wyobcowany lub wyizolowany jako dziecko, muzyka do mnie mówiła. Potem, kiedy w szkole średniej straciłem oboje rodziców, byłem taki wściekły - nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy - więc zalałem robaka, choć i tak potem wypływał na powierzchnię, przez którego wyładowywałem się na członku zespołu czy rodziny. Musiałem spojrzeć mu (gniewowi) w twarz, zrozumieć, po co istnieje i skąd pochodzi a potem się z nim rozprawić. Nauczyłem się też, że gniew nie jest niczym złym dopóki nie jest skierowany, aby celowo ich skrzywdzić."


Hetfield powiedział, że zespół weźmie zasłużone wakacje pod koniec roku a potem wróci do studia na wiosnę. A potem to już nie wie nikt.

"Kiedy przyjdzie czas by zakończyć Metallikę możemy zdać sobie z tego sprawę lub nie. Ale to zależy od nas. A pisanie i tworzenie muzyki, to nigdy nie ustanie. To jest lwia część mojego życia i daje dużo satysfakcji".




Podziękowania dla AMAT3UR


ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak