W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert Trujillo w wywiadzie dla "So What!" 11.04.2017 cz. 4 (ostatnia)
dodane 16.07.2017 12:39:38 przez: Elvis-Król
wyświetleń: 1857
Czwarta i ostatnia część kwietniowego wywiadu z Robertem Trujillo przeprowadzonym 11 kwietnia 2017 roku przez Steffana Chirazi dla "So What!". Przetłumaczony i opracowany przez użytkownika Marios.


ZOBACZ PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU (KLIK) - ZOBACZ DRUGĄ CZĘŚĆ WYWIADU (KLIK) - ZOBACZ TRZECIĄ CZĘŚĆ WYWIADU (KLIK)



Steffan Chirazi: Przywołałeś „Now That We’re Dead”. Porozmawiajmy o tej wprowadzonej części perkusyjnej.

Robert: To pomysł Jamesa. Pracujemy nad tym i każdej nocy wygląda to lepiej. Musimy popracować nad normalnymi bębnami tego typu (mam nadzieję, że w USA będą wielkie, drewniane bębny – przyp. Chirazi). [Po czasie wiemy, że rzeczywiście w Stanach bębny były ogromne – dop. Marios]. Wiesz, koncepcja jest dobra, ponieważ jest to utwór, który ma naprawdę dobrą środkową część. Wygląda na to, że znaleźliśmy równowagę między próbą utrzymania naprawdę fajnej sekcji perkusyjnej i gitarowej, która tam jest, ale także dodaliśmy element perkusyjny. James, który jest też całkiem dobrym perkusistą, ma chwilę wytchnienia. Myślę, że zdrowym jest to, by próbować różnych rzeczy i uważam, że jest to też właściwe dla Jamesa. Uważam, że to naprawdę zdrowe wypuścić go i zobaczyć jego energię, którą epatuje i którą chce się podzielić.



Bardzo fajnie. Muszę cię także zapytać o to, czy numery z Death Magnetic będą pojawiać się w secie od czasu do czasu.

Chyba tak. Myślę, że naprawdę przyjemnie się gra „The Day That Never Comes”. To chyba zwycięski numer z tego krążka. Na pewno. Lars i ja przerzucaliśmy się utworami z tego albumu na próbach. To całkiem zabawne, bo gdy wraca się do tego materiału, nieco inaczej się go teraz widzi. „Hej, musimy włączyć te numery na pewne koncerty”. Zobaczymy jak się to rozwinie. To jest właśnie sposób. Lars i ja przypominamy sobie te utwory i staramy się wciągnąć w to pozostałych.

Ciekawe jest to, że macie doświadczenie w zmienianiu setu koncertowego, przesuwając i zmieniając pewne elementy. Wygląda to tak, jakbyście rzucali sobie wyzwania, co oczywiście jest sposobem, w jaki zawsze działaliście.

Podoba mi się to. Uważam, że „Broken, Beat & Scarres” to świetny utwór, „The Day That Never Comes” to świetny utwór, a jak widzieliście w Meksyku doskonale się sprawdził, podobnie jak sprawdza się „One”, czy choćby „Sanitarium”. Wszystkie mają potencjał. Tak jak niektóre z „Hardwired...”: „Moth...” wpisał się w koncerty. Jest czym w rodzaju nowego, wygodnego, świeżego buta, który zakładasz. Tak, dzieje się coś bardzo fajnego.

Tytułem końca. Mówiliśmy o muzycznej pracy, muzycznym rzemiośle, ale naprawdę ciężko pracujesz, by pozostać w doskonałej formie.

Wiesz, to coś szalonego, ale gdy się starzejesz, musisz słuchać swojego ciała. Każdy jest inny, ale ja osobiście w wieku 52 lat muszę być świeży. Jestem całkiem świadomy tego, co na mnie teraz działa. Może to przez rozciąganie się w ciągu dnia i później jeszcze przed koncertem. Wiesz, jeśli jesteś w siłowni, trzymaj się z dala od ciężarów, bo cię dopadną zakwasy, stary. To są takie drobne szczegóły.

Więc nie podnosisz tam sztangi, ani nic takiego? Nie dotykasz się tych rzeczy?

Nie w dzień koncertu, stary. Nie ma mowy. Dowiaduję się wszystkich takich rzeczy ostatnio. I jako, że gram palcami, ten sposób nie pozwala mi na ciężary w dniu koncertu.


KONIEC



Źródło: "So What!"

Tłumaczenie i opracowanie: Marios

Opublikował: Elvis-Król

Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak