W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Retroaktywny Klasyk: Metallica - St. Anger
dodane 19.09.2015 12:48:34 przez: Rafał
wyświetleń: 4376
Jakiś czas temu witryna artistdirect.com opublikowała artykuł "Patrzenie wstecz na epopeję tytanów metalu z 2003 roku potwierdza jego klasyczny status", który przetłumaczył dla nas Paddy - wielkie podziękowania i pozdrowienia!!!


St. Anger Metalliki obchodził 5 czerwca 12-lecie. Jeśli chodzi o zmiennokształtną grę Metalliki, zespół ma swoją własną „Wielką Czwórkę”. Jest ona różna dla każdego fana, oczywiście, ale najczęściej można wykrzyczeć Ride the Lightning, Master of Puppets, …And Justice for All i Czarny Album i ogólnie można odebrać ryk porozumienia od tego, kto jest w zasięgu słuchu. To są ci, o których słyszysz ogólnie. Jednak, St. Anger należy do tej listy, jako równie przełomowy zarówno dla zespołu, jak i ogólnie pojętej ciężkiej muzyki. Nie było wtedy czegoś takiego jak to, i mogłeś usłyszeć ten namacalny katharsis wszędzie, od 5: The Gray Chapter Splipknota do Wrath Lab of God.



W chwili, kiedy St. Anger się ukazał, wyprodukowany przez Boba Rocka, nastąpił wybuch adrenaliny, której świat potrzebował. Wszyscy pobiegli i dostali ten album, ponieważ sprzedał się w ponad 417 000 kopii w ciągu jednego tygodnia, lądując na pierwszym miejscu listy Billboard Top 200. W końcu pokrył się podwójną platyną w stanach, a utwór tytułowy zdobył nagrodę w kategorii „Best Metal Performance”.

Chłopcy - James Hetfield [wokal, gitara], Lars Ulrich [perkusja], Kirk Hammett [gitara] i Robert Trujillo [bas] - wyruszyli w trasę Summer Sanitarium w tandemie z wydawnictwem, chłostając stadiony z niewielką pomocą Limp Bizkit, Linkin Park, Deftones, i Mudvayne. Wszystko było w fazie transformacji. Mieliśmy kulturę, która rozwijała się i obracała wokół własnej osi. Potrzebny był cios w trzewia, taki jak charyzmatyczny St. Anger, chaotyczny i pewnie dostarczony.

St. Anger widzi Metallikę w ich największym zdemaskowaniu. Już sam tytuł nasuwa pewną namacalną wściekłość, która jest tak nieokiełznana, jak to tylko możliwe. Jeśli chodzi o [utwór] „St. Anger”, zbudowany jest z wyważoną gitarową brawurą, która jest tak zwinna, jak i zabójcza.



Riff jest groźny, jak i bębnienie Ulricha okładane pięściami z czystą mocą i namiętnością. Hammett zakotwiczony wije się, ślizgając jak wąż, podczas gdy Hetfield egzorcyzmuje demony, krzycząc: „Pieprzyć wszystko i nie żałować! Włączam światła w tych ciemnościach. Potrzebuję głosu, który pozwoli mi, który pozwoli mi się uwolnić” [„Fuck it all and no regrets! I hit the lights on these dark sets. I need a voice to let myself, to let myself go free”]. To jest przejmujące dreszczem i wpadające w ucho katharsis na najwyższym poziomie.



Otwieracz albumu „Frantic” ustawia dźwięk dla albumu z ponurą i genialną eksplozją ciężkości. Jest pomysłowo wykonany i pierwotnie uwolniony. Ten „Frantic tick tick tick tick tock” zabrzmiał dzwonem śmierci w muzyce heavy metalowej.



Następnie, mamy majestatyczny i bezładnie natężony „Some Kind of Monster”, który nawet dał tytuł krytycznie ocenianemu dokumentowi grupy. Ta energia i bezmiar przenosi się na „The Unnamed Feeling”, który popycha i ciągnie pomiędzy biegunami agresji. „Shoot Me Again” podjęło dumny krok, który biegnie z prędkością sześciostrzałowego rewolweru „The Man With No Name”. Tymczasem „Sweet Amber” wycina chwilę wytchnienia, podczas gdy paraliżują teksty Hetfielda. Wszystko doprowadza do jednego z najmocniejszych momentów zespołu „All Within My Hands”. Zaczyna się subtelnością, zanim ostatecznie kulminuje przyznaniem się, że „Miłość mną zawładnęła, umrę, jeśli pozwolę jej odejść” [„Love is control, I’ll die if I let go”].

Ostatnio rozmawialiśmy z frontmanką Best Coast, Bethany Cosentino, która wychwalała płytę. „Również bardzo kochamy St. Anger. Dużo go słuchamy”, dodając: „Jest naprawdę świetny!”.

Jest kadra fanów, którzy zdają sobie sprawę z siły wrodzonej tego albumu. Ona się ujawni jeszcze bardziej w miarę upływu czasu. St. Anger owinął się wokół twej szyi i nie odpuści w najbliższym czasie…




Paddy
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 20
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Livyatan
23.09.2015 19:34:42
O  IP: 83.26.32.135
Maj ulubiony album wg last.fm odtworzyłem utwory z niego ponad cztery tysiące razy samo The Unnamed Feeling ponad 2tyś razy :)
exxxile
22.09.2015 12:39:56
O  IP: 79.187.38.161
St. Anger to ostatni album Metalliki ;) Problemy z Jasonem i odwyk Jamesa dość mocno ich wtedy wyhamowały, ale generalnie to był zespół, który śledziłem i szanowałem. Mogli zrobić bardzo dopracowane Loady, wydać ekstra zagraną płytę z coverami, po czym pójść w zupełnie innym kierunku i odgrywać klasyki z orkiestrą symfoniczną. Widać było, że coś tam się dzieje, a jednocześnie nie jest to odklepywanie w kółko tego samego. I mogło się wydawać, że dobrze się z tym wszystkim czują.

Teraz nagrywają DM, które dla mnie przez większość czasu jest sztuczne i niepotrzebne, biegają w katanach i ramoneskach, a z wywiadów wynika, że w sumie to właśnie ta era końca ubiegłego millenium była dla nich nienaturalna. Prawie zupełnie straciłem zainteresowanie zespołem.
Predator
21.09.2015 15:11:46
O  IP: 82.143.187.35
III może wyglądali na głodnych, a my jako gościnny kraj chcieliśmy ich nakarmić?
III
21.09.2015 12:40:10
O  IP: 217.99.53.206
Kubus-87
21.09.2015 09:46:58
O  IP: 95.173.217.203
Dzięki Paddy. Świetny artukuł.
St.anger według mnie jest nie mniej ważnym albumem w historii zesopłu, niż pierwsze 4 krążki. Odzwierciedla w 100% miejsce w którym znależli się Panowie po 2000 roku, dzięki temu emocje na niej zawarte są tak prawdziwe.
Nie jest to może "przyjemny" krążek do posłuchania w aucie, czy taki do którego często wracamy.
Wiadomo nie od dziś, że ilu jest nas tu na forum, każdy będzie miał inne zdanie na temat tej płyty.
Każdy kto uważa St. anger za beznadziejny, bo perkusja nie taka, bo brzmienie, bo brak solówek...niech poświęci godzinę i przesłucha wersję video nagraną w HQ.
Życzyłbym sobie i Wam, żeby następna płyta Mety była nagrana z taką pasja i prawdą jak ST. Anger

"...Fuck it all and no regrets"
Predator
20.09.2015 18:56:59
O  IP: 82.143.187.35
III dlaczego akurat bochenkami? Co za nieszanowanie pożywienia
III
20.09.2015 13:49:19
O  IP: 83.9.148.53
SOAD w Polsce obrywał bochenkami chleba w 1998
Predator
20.09.2015 00:44:28
O  IP: 82.143.187.35
Just, a chociaż ładna ta królowa? :D
Just-Me
19.09.2015 22:59:33
O  IP: 82.177.69.6
Predator przegiąłeś... Wysłałem do ciebie Praetoriana i kilku zaprzyjaźnionych Xenomorphów :D Nie zmuszaj mnie do budzenia królowej :P
Mieczu
19.09.2015 22:12:11
O  IP: 37.47.5.252
Czy będąc pod wpływem alkoholu James zakazał bądź zaakceptował takie brzmienie perkusji na tej płycie ? Czy niepowodzenie się Larsa z tym brzmieniem było powodem że James się "pogniewał" i odszedł na odwyk ? Czy Jason odszedł z zespołu też z powodu że nie akceptował brzmienia płyty ?
heavy
19.09.2015 21:53:51
O  IP: 188.124.169.178
Dziwne, kilka dni przed tym artykułem, stwierdziłem, że częściej sięgam po "St. Anger", niż "Death Magnetic"... Ten album, pomimo swoistej niestrawności na pierwszy "rzut ucha" (werbel), okazał się bardziej "autentyczny", niż "DM". Jestem ciekaw, jak po 7-8 -letniej przerwie będą w stanie wykrzesać coś więcej z siebie, niż parę dobrych riffów. Metalliki słucham/jestem fanem od 1986 roku - czyli dłużej niż niejeden z Was żyje na tym świecie...mam przez to szersze spojrzenie. Czekam, czekam, ale jestem pełen obaw...
opelek
19.09.2015 21:18:09
O  IP: 188.146.136.29
Ten namacalny katharsis w mainstramowej ciężkiej muzyce w tamtym czasie zaczął się trochę wcześniej i wynikał z pojawienia się zespołu takiego jak system of a down. Przed nimi wszyscy ciągnęli w stronę kornowatego nu metalu, a nawiązywanie do klasycznego heavy czy thrashu było niemodne. A system pokazał, że można połączyć nowoczesne brzmienie z szybkim pierdolnięciem. Wymieszali ormiańskie klimaty z death metalowymi riffami i melodyjnym śpiewem.

I nagle wszyscy zrozumieli, że można zrobić mieszankę ciężkiej heavy/thrash/death/punk metalowej muzy z czymś melodyjnym i zamiast rapować wokaliści znowu zaczęli wydzierać ryje. I zaczęła się moda na uderground, z którego mainstream zaczął czerpać pełnymi garściami (killswitch engage, lamb of god i cała reszta panteropodobnych zespołów).

Ale modę na powrót ciężkiego grania w tamtym czasie zapoczątkował soad. Gdyby nie soad nie byłoby st anger. Co nie zmienia mojego zdania, że st. anger jest płytą słabą. Raczej próbą odnalezienia się w zmiennych trendach niż próbą wyznaczenia nowych trendów, nowej klasy w muzyce.

a7xsz
19.09.2015 21:14:59
O  IP: 46.113.222.243
Some Kind of Monster to potężny i miażdżący riff
Predator
19.09.2015 20:12:42
O  IP: 82.143.187.35
Just, ile Lars płaci? Mam szansę się załapać? :D
Just-Me
19.09.2015 20:00:36
O  IP: 89.231.80.62
Predator Ja się z własnej woli w pełni zgadzam z tekstem. Uwielbiam ten album i nic tego nie zmieni :)
Predator
19.09.2015 18:03:52
O  IP: 82.143.187.35
Ciekawe ile Lars posypał srebrników za napisanie takiego tekstu "z własnej" woli autora :)
Electrodee
19.09.2015 15:30:11
O  IP: 77.254.210.79
zapytam z innej beczki- Będzie dzisiaj transmisja z ROCK IN RIO??
III
19.09.2015 15:03:06
O  IP: 80.55.49.146
"St. Anger" (nie wspominając o "Lulu") to płyta, której większość artystów (w ogóle) boi się nagrać - zazwyczaj kończą na czymś takim jak "Load". Trzeba mieć dystans żeby pozwolić sobie na "St. Anger" i "Lulu" - tak robią tylko prawdziwi/zatraceni artyści.

Jedna uwaga: "wybuch adrenaliny, której świat potrzebował" nastąpił po premierze tego utworu: https://www.youtube.com/watch?v=JTMVOzPPtiw




Pokaż podgląd
Vamike
19.09.2015 14:58:05
O  IP: 83.28.151.187
Za pierwszym przesłuchaniem album jest dosyć kiepski wiec nie dziwne ze ludzie hejtują ..wiekszość posłucha powie ,,a takie jakies bebny jak garnki nie ma solówek dziadostwo"
Sama Metallica tez nie lubi tej płyty ponieważ nie dała im tyle co black album np...
Kanclerz Otto von Bismarck
19.09.2015 13:38:40
O  IP: 31.42.21.241
Bardzo fajnie napisane.

Pozdrawiam
Kanclerz Otto von Bismarck
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak