W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica na Bemowie - wrażenia po koncercie
dodane 10.05.2012 15:54:30 przez: ToMek
wyświetleń: 38435
Pierwsze plotki o koncercie Metalliki w Polsce pojawiły się tuż po Świętach Bożego Narodzenia. Wcześniej o możliwości zagrania u nas mówił nam Lars i Peter Mensch podczas koncertów w Fillmore. Minęło około 4,5 miesiąca i oto nadszedł dzień 10 maja – kto żyw zmierza dziś do Warszawy. Z nami, oraz SkawTour i Wyjazdownią jedzie odpowiednio 17 i 11 autokarów, co daje około 1600 fanów. W tym newsie zamieszczać będziemy Wasze zdjęcia, nagrania video i relacje – zachęcamy do podzielenia się wrażeniami po koncercie. Na Bemowie ma być nas około 45 tysięcy – do zobaczenia!


]



No to po koncercie - w paru słowach - jak według Was było? Szczęśliwcy ze Snake Pitu (dużo więcej w nim było osób niż w Pradze) też mogą się wypowiadać ;) Przed koncertem Jeff zachęcił, aby rzucać na scenę flagi, bo być może zawisną one w HQ. Po koncercie napisał o nas:

What an amazing and energetic crowd tonight here in Warsaw! A lot of sing-alongs and horns up in the air.

Co za niesamowita i energiczna publika dziś wieczorem w Warszawie. Mnóstwo wspólnego śpiewania i rogów wyciągniętych ku górze.


Setlista:














1. Hit the Lights

2. Master of Puppets

3. The Shortest Straw

4. For Whom the Bell Tolls

5. Fight Fire with Fire

6. The Struggle Within

7. My Friend of Misery

8. The God That Failed

9. Of Wolf & Man

10. Nothing Else Matters

11. Through the Never

12. Don't Tread On Me

13. Wherever I May Roam

14. The Unforgiven

15. Holier Than Thou

16. Sad But True

17. Enter Sandman

18. Creeping Death

19. One

20. Seek & Destroy




Poniżej Nothing i zapalniczki w górze!




Filmy Mosako


Kaczka from Gdynia:
Na razie tylko w skrócie:
1. M&G - spotkanie po kolei z Larsem, Robem, Jamesem i Kirkiem było po prostu najpiękniejszą chwilą w życiu! Łącznie poświęcili nam ponad godzinę, chociaż Kirk bardzo się spieszył i nie za dużo z nami pogadał. Było nas 18 osób (z 20 na liście). Wszystkim nam się uginały nogi, było dużo śmiechu, ale też łez ze wzruszenia.
2. Snake Pit - coś niesamowitego. Metallica była wszędzie, biegałem po Snake Picie i nie mogłem za nimi nadażyć. Hetfield w Snake Picie rządził! Jesli chodzi o Sad But True, to ktoś mu z tłumu pociągnął za struny, dlatego chwilowo sie mu sypnął Rif. Później ochrona weszła w tamto miejsce i chcieli wywalić kilka osób za tamten incydent. Generalnie ścisku nie było ale super luzu też nie, dużo ludzi okupowało miejsca w pierwszych rzędach, więc ciężko było dobić się aby przybić piątkę Jamesowi;)
3. Piłki w Seek and Destroy - Rozumiem, że każdy chce mieć pamiątkę, ale troche przykro sie zrobiło patrzac, jak sie wszyscy na nie rzucili po czym od razu spuszczało powietrze żeby mieć pamiątkę. Chyba nie do końca o to chodziło?
4. Overkill - poznałem wczoraj mnóstwo osób, z którymi dzieliłem niesamowite emocje. Dziękuję Tomkowi, Monice, Marmetalowi, człowiekowi w czerwonej koszulce z blond warkoczykiem (sorry stary, nie pamiętam jak się nazywasz;)) i wszystkim innym, których miałem przyjemność wczoraj poznać.

YOU FUCKIN' ROCK!



Zdjęcia:
Onet
CGM
warszawa.naszemiasto.pl
wp.pl
CGM.pl



Relacje:
Onet:
Polski fanclub nie byłby sobą, gdyby nie przygotował jakiejś specjalnej akcji – tym razem namawiano wszystkich, by wzięli ze sobą zapalniczki, które miały zastąpić w trakcie ballad światełka telefonów komórkowych. I rzeczywiście – na początku "Nothing Else Matters" nad płytą lotniska pojawił się znany z dawnych czasów magiczny las prawdziwych płomieni. Niestety, tylko na chwilę, bo wiatr zrobił swoje.

TVN24
Gazeta.pl
Rzeczpospolita
Interia.pl
wp.pl
CGM.pl





Frant!c:
To był mój pierwszy koncert Metallicy w życiu. Nie żałuję żadnych pieniędzy przeznaczonych na to niesamowite wydarzenie. Jedni opiszą ten koncert jako zapierający dech w piersiach, inni powiedzą, że takiego orgazmu nie dał im nikt a jeszcze kto inny powie, że może po tym umrzeć - ja mogę to tylko potwierdzić. Nie będę narzekał, że nie stałem pod samą sceną, bo nie chciał bym mieć połamanych żeber lub zemdleć i oglądać koncert z kilkuset metrów, tylko cieszę się niezmiernie, że w ogóle mogłem tam być i zobaczyć chłopaków na żywo - coś pięknego. Ogień buchający na pokazach pirotechnicznych aż palił włosy na głowie a kontakt muzyków z publicznością był nieustanny. Można się było doszukać paru niedociągnięć, wpadek czy innych błędów, ale pokazali, że z każdego "bagna" da się wyjść - profesjonalizm. Akustyka, nagłośnienie i oświetlenie genialne. "Stopa" Larsa dosłownie rozsadzała czaszkę przy każdym uderzeniu a on sam pokazywał jak bardzo mu przydała Polska publiczność wyskakując co i raz, żeby mocniej uderzyć w bębny lub zrobić "burzę talerzy".

Do czego mogę się przyczepić, to trochę chamskie zachowanie w stosunku do piłek i innych ludzi oglądających koncert. Rozumiem, że można się bawić i skakać, że aż buty pogubicie, ale nie róbcie tzw. wiochy, żeby tylko dostać jakąś tam plastikową piłeczkę, ile wy macie lat...
Kolejna sprawa - kostki. Istna dzicz, potwierdziła się Darwinowska teoria ewolucji, ponieważ Ci, co stali blisko sceny na GC wiedzą co się działo z każdą falą kostek - brakowało złamanych kości i trupów.
Gratulacje dla szczęśliwców ze "Snake Pit'u" i tych, którzy mieli okazję spotkać się na żywo z zespołem. Tutaj taka mała anegdotka. Podczas drogi do wyjścia z płyty lotniska, jakaś grupka małolatów szła i podniecała się tym, że jedna z nich była na M&G. Bohaterka sytuacji opowiadała jak się popłakała i któryś z wykonawców, nie pamiętam kto, pocieszał ją i chyba nawet coś wspomniała, że wytarł łzy - super! Naprawdę warto dla takich chwil tam być!

Podsumowując, publiczność dała czadu, rozpalając Metallicę do czerwoności. Mam nadzieję, że klasyczne Larsowskie "We will see you very fucking soon" będzie sonner niż się zdołamy obejrzeć ;)




Metallica fuckin loves you and we will see you very fuckin soon!! Thank youuuu!!!






Jarosław Sałacki: To ja spotkałem się z bardzo fajną sytuacją.
Pod koniec rozrzucania kostek i innych gadżetów w rejon sceny, a dokładniej po prawej strony sceny tuż przy barierkach oddzielających GC od SP, przyszedł facet z dzieciakiem. Dzieciak na oko 9-10 lat, siedział u ojca na barana, no i oczywiście mocno ekscytował się koncertem. Przede mną stał facet, który złapał kostkę, ale jak zobaczył młodego, to po prostu tę kostkę oddał dzieciakowi. Bez jakichkolwiek próśb ze strony dzieciaka czy ojca - nawet nie wiedzieli że przed nimi jest osoba, która złapała kostkę. Te szczęście w oczach dziecka i ojca dziecka było bezcenne. Ogromny szacun dla Ciebie kolego od kostki! Takie chwile podnoszą wiarę w ludzi!



Fight



Amate3ur:
Niesamowite jest oglądać, jak kolesie którym niedługo stuknie pięćdziesiątka, którzy osiagnęli już wszystko, co jest do osiągnięcia, którzy mogli by siedzieć i nic nie robić, bo tak srają kasą, dalej wychodzą na scenę, bawią się na niej sami fenomenalnie, zachowują jak dzieciaki, strzelają do siebie i do nas uśmiechy, i grają genialne, pełne pasji show, które z jednej strony jest dopracowane na tip top, z drugiej strony jest pełne luzu.

Niesamowite jest obserwować, jak kochają to, co robią. Niesamowite jest jeszcze to, co robią. Żaden z nich nie jest wybitny technicznie, a z wiekiem niebezpiecznie z umiejętnościami technicznymi zbliżają się do przeciętności, ale nie przeszkadza im tworzyć kompozycje w zasadzie idealne. Nikt nie ma tak bogatego portfolio muzycznego, które na dodatek tak bardzo trafia do mnie.

Nikt nie potrafi tak owijać sobie wokół palca publiczności, nikt nie potrafi tak jej kontrolować (w tym jak najbardziej pozytywnym sensie). ARE YOU ALIVE? <yeaah!> THEN SHOW ME, HOW DOES IT FEEL TO BE ALIVE! Niesamowity, niepowtarzalny kontakt z publiką.

No i Snake Pit. Prezent dla fanów. Sektor, który znajduje się na scenie. Jakieś niecałe sto osób, które ogląda show stojąc nie za barierkami, pod sceną, a ze sceny, między muzykami. Myślicie, że kosztował tysiące złotych? Nie. Kosztował zero złotych. Nie można było kupić tam biletu. Jak już mówiłem, to prezent dla fanów. Przyjaciół zespołu. Bez przypadkowych osób (chyba, że liczymy osoby towarzyszące, każdy mógł wziąć jedną). To już któryś z rzędu mój ich koncert, ale uczucie przybicia piątki Jamesowi Hetfieldowi po zajebiście zagranym numerze, trzymania dłoni ułożonej w diabełka kilkanaście centymetrów od gitary Kirka Hammetta podczas kolejnego dziekiego solo jest po prostu... hm. Niepowtarzalne. Zabrzmi to dziecinnie, infantylnie, ale to było magiczne.

Każdy koncert zespołu Metallica pointuję "koncert życia". A oni za kazdym razem mnie zaskakują. Tak, teraz ten dzisiejszy jest koncertem życia. I mam nadzieję, że kolejny znowu taki będzie :)




Michalinio
Nic nie zapowiadało takich wydarzeń jakie się w dniu koncertu wydarzyły.
Byłem umówiony z Freshem na piwo z ToMkiem wstępnie a tutaj cała overkillowa brać się zebrała.
Weszliśmy na teren festiwalu, próba wejścia na opaskę z Pragi skończyła się wielkim fiaskiem ale nie wyrzuceniem z koncertu. Znajoma dostała wejścia na Snake Pit a ja nie ale tutaj obowiązywała zasada jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Ale okazalo sie, ze dostałem upragniony pasek weszliśmy pod scenę. Przez 15 minut bnan z ryja nieschodził, ze tam sie dostałem. przed koncertem mała fotka set listy i wyedy było wiadomo będzie ogień Zaczelo się Long way później ectasy of gold juz moje 7 ale za kazdym razem takie samo wrażenie.
W spane Pit zabawa przednia przechodzenie tam gdzie się chce odgrywanie gitar perkusji wspólna zabawa coś pięknego. Później piłki pałki rzucane kostki Aż szkoda, ze tak szybko.
Bilans koncertu 2 kostki, pałeczka wręczona przez Larsa nie rzucona Pałka nosi ślady użytkowania zdobyta w sposób czysto przypadkowy zamiast wyciągać rękę zacząłem pukać w nogę Larsa bardzo się zdziwił i dał mi ją. Na seeku to siedziałem na piłce i spuszczałem powietrze, Kostki jedna od Roberta druga od Fresha za pomoc w drapaniu się na scenę w celu zdobycia set listy i w trakcie powstrzymywanie ochroniarza aby opóźnił interwencję.
Koncert wart wiele tego aby to jeszcze raz przeżyć. kro był ten niech wspomina bo "the memory remains"
Dzięki Monika, ToMek, Freshu, Spyro, Rula Spanish Fly, Robert no i jego Suport, Alex79 (chyba dobrze zapamietałem) i wiele osób które znam z widzenia.
To było niesamowite, to co było, a niech gadają, ze odbębnili koncert ze słaby dźwięk. jak chcecie dobry dźwięk bez grania z pomyłkami to polecam płyty z nagraniami studyjnymi.
Metallica kick my ass again.
Pozdrawiam
Michał


Fotki Paddy






Zdjęcia Alana: #1, #2.



Daniel555:
Sorry, że tak piszę późno moją relację, ale dopiero jestem w stanie coś z siebie wykrzesać. A więc zaczynam:

Przejazd: Sam w sobie ok. Autobus był podstawiony na czas, w środku leciała MEtallica (Balck Album, chyba 5 razy od poczaku ;p, Master of Puppets i Killem'All), tylko kierowcy chybanie przepadali za tym stylem muzyki ;) Do Warszawy ze Szczecina jechaliśmy 11,5 godziny czyli akurat na otwarcie bram. Po części była to wina częstych przerw, które były robione specjalnie na życzenie współuczetniczących w wyjeździe.

Koncert: No tutaj, to zdecydowanie mam najwięcej do powiedzenia. Jeśli chodzi o supporty, to jak dla Mnie w ogólę mogło by ich nie być. Nie słucham tych zespołów i tylko niepotrzebnie męczyłem się w GC. Gojira jeszcze jakoś uszła. Ludność specjalnie nie szalała. Dym zaczął się rozkręcać podczas BLS. Tu już zaczęli pogować. Jak już niejednokotnie się tu wypowiadałem NIE LUBIĘ takich zabaw, więc tylko się wkurzałem. I te ciąłe przepychanki. Machine Head - to samo co wcześniej, z tą różnicą, że wyczuwałem już po mału, że to ostatni zespół przez Meatliką.

Chwilowy poślizg. Zaczyna się Ectasy of Gold. Wychodzi Metallica. Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że będę się tak zachowaywał. Ja: spokojny, zrónoważony Daniel z wzorowym zachowaniem w szkole. Stąpił we Mnie duch Meatliki w czystej postaci. Ścisk niemiłosierny. Przede mną stał chłopak, tak na niego napierałem, że o mało co nie stracił przytomności. Na poczatku byłem nieśmiały. Dobrze powidziane: Na początku. Już od drugiej piosenki: skakanie, głośnie śpiewanie i przepychanki. Dopiero teraz zacząłem rozumieć, co czuli ludzie, którzy robili to na poprzednich zespołach. Stałem dość blisko. Wszystko dokładnie widziałem. Po godzinie nie miałem już niestey siły dalej tam walczyć, więc trochę się wycofałem do tyłu, tylko, że tam nie było wcale lepiej. Od strony technicznej bardzo mi się podobało. Fajerwerki, lasery, nagłośnienie. Jednym słowem najlepszy koncert na jakim kiedykolwiek byłem. Myślę jednak, że na Bemowo więcej się nie wybiorę, już prędzej na stadiion, a już na pewno nie zamierzam męczyć się na zespołach, których nie słucha (teraz się na to zgodziłem, any mieć w miarę dobrą miejscówkę na Metallice).

Może ktoś Mnie kojarzy: Młody chłopak w czarnych spodniach, koszulce w kratę z kołnierzem i początkowo białych butach, bo po koncercie, to one już były czarne ;-D
Jechałem z Wyjadownią, autokarem nr 6.

Pozdrawiam wszystkich, którzy widzieli Mnie na żywo!



Grzybu:
Napisałem to na forum, napisze też tutaj, bo pewnie nie każdy jest zarejestrowany, a może ktoś przeczyta ;)




Kiedy już w miarę jestem sprawny postanowiłem coś napisać :P W sumie ten 10.05 to rozpoczął się dla mnie o 3:00. Pierwszy raz chociaż godzine przespałem się, a bo zawsze nie umiałem zasnąć przed koncertem. Ta godzina to chyba nawet mi życie uratowała, patrząc na wszystko już teraz. No nic, zanim dosmyczyliśmy tyłki do Rybnika, później do Katowic i w miejsce oznaczone X (jechaliśmy z Skawtour) nie spodziewałem się, że będzie tak zajebiście.

Kiedy już siedzieliśmy w autokarach to oczywiście po około 5 minutach rozpoczęło się zapoznawanie i akurat w naszym (nr 1) była zajebista ekipa. Szczególnie na piętrze na przodzie. Co chwilę ktoś coś nawijał. Mimo 84km robót drogowych i zawrotnych prędkości na tym odcinku czas płynął szybciej niż przeważnie to bywa ;) Może jest ktoś z tej ekipy na tym forum? W każdym razie ekipa była świetna, była z nami również Pani Organizator - wyróżnienie po całości ;) Kolejny pozytyw był

Bałem się trochę o pogodę, bo widziałem prognozy z tygodniowym wyprzedzeniem i zapowiadało się na deszcz, a szczerze powiedziawszy nie sprawdziłem już później jak ma być ;) Kiedy już wysiedliśmy na Bemowie słońce jednak napieprzało po pyskach, a na mokry dzień się nie zapowiadało. Zanim trafiliśmy na sam teren festiwalu trochę czasu minęło. Kerfury, dagrassa itd. itd., było trochę uciech a przy tym wszystkim oczywiście kolejne nowo poznane osoby ;)


Co do samego festiwalu już, żeby niepotrzebnie nie nudzić i nie przeciągać :P Nie wiem jak Wy, ale ja miałem problem z wejściem, bo jak się okazało kod kreskowy był nieczytelny dla pań na bramkach. Musiałem się udać do budki, gdzie "bezproblemowo wymieniają je na nowe". Pod budką mina jednak mi zbladła, kiedy każdy kurwował na prawo i lewo i każdy (do momentu, kiedy się tam pojawiłem) miał bilet przekreślony czerwonym markerem. Problemów od groma, nie chciano wymienić biletów na nowe, jedni wydzierali się na drugich. Na szczęście z moim nie było problemów i wydrukowano mi nowy bilet od razu. Doświadczenie z Soni z 2010 zaowocowało w postaci przemyconych nakrętek pod paskiem w spodniach ;) Oczywiście i to okazało się zbawienne później ;) W tym roku jakoś wybitnie nie interesowały nas pozostałe kapele. Udaliśmy się na ławeczki pod parasole Carlsberga. Po jakimś czasie zachciało się piwka, ale jak się dowiedziałem potrzebuję żetonów. Dla mnie osobiście nowość. Jak się też okazało z perspektywy czasu dobrze, że udałem się po większą ilość od razu, bo później to były kolejki jak cholera po nie. Samo piwo było chujowe. Rozcieńczone z wodą, no ale było przynajmniej zimne. Pod samą scenę udaliśmy się dopiero przed Machine Head.


Zaraz po BLS udało nam się bez problemu dojść pod same barierki. Mieliśmy zwykłe bilety na płytę, niestety nie GC, - żałuję cholernie. Ale fakt, że dostaliśmy najbliżej jak można było z naszymi biletami i tak pozwalał otrzeć choć na trochę łzy ;) W Chorzowie 2008 pamiętam, że MH dało czadu. Strasznie mi się podobali na żywo. W tym roku jednak trochę się rozczarowałem. Nagłośnienie jak dla mnie było fatalne. Staliśmy tak trochę na lewo patrząc od strony sceny. O ile gitary jeszcze OK, perkusja też, ale wokal przeważnie fatalnie :/ Dużo ludzi też tylko czasami poskakało, ale przypuszczam że i dla nich odbiór w takiej wersji był ciężki. Zagrali jednak kilka kawałków, które chciałem usłyszeć i ogólnie było OK :)

Ja jednak czekałem tylko i wyłącznie na Metallikę. Już przy pierwszych dźwiękach Ecstasy trochę mi łezki w oczach się pokazały. W sumie ekipa wokół nas sprawiła, że chcieliśmy uciekać w stronę centralną - na przeciwko sceny, bo patrząc z boku działo się tam dużo więcej. Przed Metalliką poznaliśmy jednak trochę ludków i... ludzie ogólnie jakby całkowicie się odmienili i było to już całkiem inne wydarzenie :D Dobrze, że zostaliśmy, bo było w chuj zajebiście!!! Nie chciałem pisać nic najpierw nie czytając opinii pozostałych - nie wiedziałem, czy rzeczywiście było tak zajebiście czy tylko mi się wydawało xd Dla mnie - mając już za sobą Warszawę 2010 i Chorzów 2008 był to najlepszy koncert! Czytam, że to było chujowe, tamto chujowe, w autokarze też kilku się nie podobało przez nagłośnienie przykładowo... Nie wiem, jeżeli chodzi o mnie, to może dlatego, że miałem już jakieś wstępne 'doświadczenie', nie wiem, byłem bardziej śmiały, potrafiłem pod wpływem emocji wydrzeć się na cały pysk z swoją myślą :E Kurwa miałem dość siedzenia w robocie za biurkiem i w końcu miałem okazję wypieprzyć z tej pieczary do ludzi podzielających moją pasję jaką jest Metallika. Było zajebiście!!! Na żadnym koncercie nie bawiłem się tak dobrze, na żadnym nie darłem pyska tak mocno. Może to też ze względu na nowych i starych kumpli wokół. Nakręcaliśmy się wzajemnie, a do tego i zarażaliśmy innych wokół, którzy w niektórych momentach zwalniali :D Pierwszy raz tak porządnie nie potrafię wymówić w normalny sposób słowa, na szczęście morda nie do końca tak podpalona - ale i tak szczypie. Najgorzej stopy. Odcisków trochę jest, jak już wysmyczyłem tyłek na 4 piętro tak po przebudzeniu (wróciliśmy o 9, a wstałem około 19) myślałem, że będzie potrzebny dźwig żeby mnie podnieść z łóżka - ale kurwa nie miałem namiarów na żaden :/ Od pierwszych dźwięków Hit the Lights czułem moc. Kiedy każdy po Bellsach zaczął się mówić, że teraz Blackened od razu mówiłem – oby nie! Pod wpływem oparów potliwych, podmuchów spod pach itd. Coś mi się pojebało i na początku myślałem, że poleci moje ukochane Battery, ale potem ktoś mnie poprawił że to Fight Fire with Fire. Kurwa odpłynąłem jeszcze bardziej, w końcu jak napisałem też w temacie ogólnym – marzyłem, żeby Fight usłyszeć na żywo. Napieprzałem głową jak pojebany – pomyślałem nawet, że szkoda że nie znam osobiście Marmetala i go w ogóle obok mnie nie ma, bo patrząc na Jego avatar i ilość włosów na głowie… może by mi trochę ich pożyczył :E Bo nie bardzo było czym wywijać. Nie zgadzam się , żeby niektóre utwory z Black Albumu nie nadawały się gry na żywo, dl amnie każdy brzmiał świetnie. Tak jak pisałem, dla mnie koncert był zajebisty. Najlepszy na jakim byłem do tej pory. Chcę kolejnego, kolejnych! Muszę się z Wami chłopaki zapoznać koniecznie i załapać do Waszych paczek na koncerty zagraniczne. Nie ma bata. To tyle chyba – od piszących jeszcze zwłok przy komputerze chujowej marki ;-)

…a i jak ktoś napisał, że czuł się nieco potraktowany szablonowo przy podziękowaniach. Po trochę miałem podobnie, bo myślałem, żę nawet James powie – Thank you Poland – you’re beautifull. Zmieniła się trochę końcówka, Kirk standardowo, ale zacnie. Dużo bardziej wole podziękowanie z jakimś mocniejszym akcentem, jak matkojebcy czy coś xd niż że jesteśmy piękni na różne sposoby. Rob standard no i Lars, że znowu wrócą za bardzo niedługo. Miło jednak usłyszeć o tych koncertach w przeciągu 4 lat. Ale nie czepiajmy się. Za te kilkanaście wypitych redbulli - szczególnie na koniec, za te wspólne cholernie głośne śpiewy, za to wspólne budowanie atmosfery na koncercie, za chodzenie jak pieprzona kaczka po nim. Dzięki!!! Był wypierdol, flaga nasza trzymana przez Jamesa, potem chyba i Larsa. Piękne obrazki, których nie zapomnę do końca mojego popieprzonego życia!!!! Dla takich chwil warto żyć!!!!



Pohubel666:
Zajebisty koncert! Pierwszy koncert metallicy, na którym byłem.
Przyjechałem pociągiem z dolnegośląska. Atmosferę poczułem dopiero jadąc tramwajem na bemowo, w otoczeniu takich ludzi! Oczywiście wejście do przepełnionego carrefura, w którym ochrona pilnowała piwa zapadnie w pamięci:) Później oczywiście kolejka dn wejścia w świetnej atmosferze.
W tym miejscu musze wypowiedzieć się o humterze. Wiele osób w czasie koncertu BLS pomaszerowało ma huntera (w tym ja). Stałem przy barierce. Niezapomniany moment, w którym chłopaki z huntera podeszli się z nami przywitać. Jeszcze w czasie koncertu na małej scenie skandowaliśmy 'napier@@lać! Kur@@ mać!' chłopaki byli zacwyceni tym, że wolimy ich koncert. W końcu zaczęli. Skakałem jak głupi śpiewając piosenki od początku do końca, wbiegając co chwila w kurturalne pogo(jakiś koleś sie speszył jak zobaczył moją euforię i poszedł sobie). Udało mi sie złapać paleczkę perkusji, ale był jeden problem, złapały ją też cztery inne osoby. Po chwili szarpania zrobilśmy kurtalarną wyliczanke i bez zbędnego gadania oddaliśmy pałeczkę jednemu z nas.
Na metallice także udalo mi się przepchać pod barierkę (płyta). Miałem geniakny widok na całą scenę. Przez pierwszą godzinę niesamowicie się bawiłem. Śpiewałem wszystkie piosenki, podskakując i machając rękami, jak nikt inny w mojej okolicy. Później jednak niewiarygodny ścisk i brak wody zrobiły swoje (następnym razem biore GC) i na jakieś 5 piosenek musiałem przestać skakać, ale udało mi się zachować miejsce. Na NEM pięknie rozbłysły zapalniczki! I te lasery na One!
Własnie wracam pociągiem do domu. Jestem cały poobijany, mam zajechane gardło i nadal bolą mnie nogi... TO JEST ZAJEBISTE!
Dziękuję wszystkim za tak niepowtarzalną atmosferę!!



Wespula:
wyprowadzili nas na koniec obiektu, ustawili jak do odstrzału, słońce grzało, za to rozdali nam po butelce wody...
nie mierzyłam czasu, nie powiem ile to wszystko zajęło...
Pierwszy wkroczył Lars, zapytał się, z której strony zaczynali jego poprzednicy, ponarzekał sobie, że jak zwykle on przychodzi pierwszy, dla zmyłki chodził z lewej do prawej i na odwrót, nie wiedzieliśmy z której strony w końcu zacznie... A jednak od prawej, wszyscy czerwoni od słońca jak buraki, Lars się zlitował nad Pierwszą dziewczyną i pożyczył na chwilę czapkę, pobawił się jej kolczykami i poszedł dalej. Próbowaliśmy nauczyć go see you at nine po polsku, DZIEWIOTA fajnie mu wychodziła... Pytał się wszystkich, z skąd są. Kolega prze de mną powiedział " z Kopenhagi" , a Lars na to, że on z Warszawy... a następnie mnie, ja mówię, że z Olsztyna, on na to : oh, osztym, seems heavy... następnie zapytałam o FFWF, Lars obiecał zagrać dla mnie i Harvestera84 :) i polazł dalej, nie słyszałam rozmowy, może Kaczka coś opowie...
Następny Robert, przeleciał od drugiej strony, próbowaliśmy mu wyrwać włosa na pamiątkę, ale spojrzenie jego bodygarda nas powstrzymało...:) Rob mi śmigną,
ale za to pogadałam dłużej z Jamesem, na ręce miał pierścień Cliffa... Zapytałam o te kamizelki, ma ich 4, każdą inną, naszywki zbierał sam. Podszedł od strony Roba
Kirk również śmigną, ale ze strony Larsa, w zasadzie prawie nikt z nim dłużej nie pogadał, ja z resztą też - gnałam na MH.
Larsa przywitaliśmy głośnymi okrzykami, które malały z każdym członkiem, a wiec kiedy ukazał nam się Kirk, słuchać było, "o, Kirk idzie, tia... fajnie..."


Zdjęcia harvester84: #1, #2

Monica Chwedzuk: #1


Porzucz facebook.com, facebook.com






Kaczka FOTKI Z 10.05 (M&G):google.com

mojek facebook.com

vimirror: zdjęcia z koncertu i M&G facebook.com

rockmetal.pl

puszu10


ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 906
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
1 2 3 4 5 ... 19
1 2 3 4 5 ... 19
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak