|
Confusion w setliście w Pekinie
|
A jak dla mnie ten Hardwired z Seoulu świetny, super zrobili to przedłużone intro, idealne na początek koncertu. Taki otwieracz podoba mi się zdecydowanie bardziej niż That Was Just Your Life. Już nie mogę doczekać się Kopenhagi, będzie miazga.
Co do braku przejść i podwojnej stopy to w Hardwired w ogóle mi to nie przeszkadza, nawet więcej, podwójna stopa na wersji albumowej wydaje się jakby wcisnieta na sile. Co innego Moth, tutaj przejścia wnosily wiele do atrakcyjności bridge'a i ich brak jest dla mnie wyrazisty i wpływa znaczaco na pogorszenie utworu w wersji live.
|
Lars w Hardwired juz całkiem zapomniał , najpierw o przejściach do refrenu a teraz juz nawet o podwójnej...
|
Szału nie ma, dupy nie urywa.
|
|
|
Elvis-Król
Nie będę METY cenzurować:D Niech przyjeżdżają kiedy chcą. Nawet w przyszłym tygodniu:D
|
Mety NIKT nie będzie cenzurować. Zobaczą że ma wytatuowaną Matkę Boską Królową Polski plus Jezusa Chrystusa, więc będą grać i jeszcze dostaną order albo jakiś medal.
Zobaczycie ;)
|
dave123 Myslę że mimo wszystko u nas nie dojdzie do cenzury koncertów :D swoją drogą coś za długo nie ma wieści o koncercie u nas. Śląski sie prawdopodobnie wysypał i teraz niewiadomo czy ktoś na szybko ogarnie Metallice do Polski.
|
Blaack ty mówisz o Chinach jak u nas też zaczynają cenzurę wprowadzać...
|
jak już tak patrzymy na tę cenzure to King Nothing też mogliby nie grać. Kur*a to jest chore żeby w cywilizowanym świecie Lars musiał układac set zważając na komunizm żeby się ktoś nie obraził. Masakra
|
Ja też, ale jestem niemal pewien, że akurat Spit Out the Bone i Dream no More na koncertach stracą. Niestety.
|
|
wciąż czekam na Spit out the bone
|
|
Ludzie, przecież to człowieka krew zalewa jak czyta o tym płaskim brzmieniu!!!!
Filmiki na Yt to tylko zanęta i mają jakość jaka mają. Chcesz dobre brzmienie to zapłać kasiorę i sobie sciągnij ze strony zespołu cały koncert w odpowiedniej jakości.
|
Oooo zagrali genialne tdtnc. Super czekamy na wszystkie nowe kawałki, a także inne rodzynki. Fixxxer, suicide and redemption, ktulu, to live, my friend itd prosimy sympatyczna Metaliko.
Pamiętaj James, królowi się nie odmawia :D
|
jak dla mnie setlista na prawde dobra !
|
ManUNkind też na pewno zagrają.
A następne w kolei powinny być Confusion lub Dream No More, Here Comes.
|
Hardwired też nie zagrali z powodu cenzury chyba.
|
A ManUNking ma szansę nie być zagranym w ogóle, no chyba że zrealizują zapowiedź zagrania wszystkiego na żywo;)
|
Mogli by rotować tak kawałki z Killa ;)
I gdzie jest Sanitarium...
|
Co obstawiacie, że zagrają następne z nowej płyty na kolejnych koncertach? Ja myślę, że 'Dream'.
|
Hehe One i Master nie zagrany na pewno z powodu cenzury. Ale co to się stało, że zabrakło Seek&Destroy? :D
|
O kurdę! Monster of Metal, dokładnie! Na taką zmianę czekaliśmy! The day that never comes zamiast jednego z "nietykalnych". O to właśnie chodzi! Czekamy na więcej takich posunięć.
No chyba, że zabrakło pirotechniki na One;)
|
sorrki cały set już jest -->
Breadfan
Atlas, Rise!
King Nothing
The Memory Remains
The Unforgiven
Now That We're Dead
Moth Into Flame
Harvester of Sorrow
Halo on Fire
The Four Horsemen
Sad But True
Wherever I May Roam
For Whom the Bell Tolls
The Day That Never Comes
Whiplash
Whiskey in the Jar
Nothing Else Matters
Enter Sandman
|
Breadfan
Atlas, Rise!
King Nothing
The Memory Remains
The Unforgiven
Now That We're Dead
Moth Into Flame
Harvester of Sorrow
Halo on Fire
The Four Horsemen
Sad But True
Wherever I May Roam
For Whom the Bell Tolls
The Day That Never Comes
Whiplash
Narazie tak to wygląda :D
|
NIE WIERZE !
ZAGRALI THE DAY THAT NEVER COMES, chyba zamiast one :D BRAWO ! :D Przyznam, że ostatnimi czasy myślałem, żeby to w koncu zagrali :D
|
Myślę że wina leży mimo wszystko w cyfrowej technologii. Teraz wszystko niby prostsze, ale zarazem nie jest to ten sam efekt kiedy robiło się to samodzielnie. Kiedy ktoś stroił ze słuchu, bo płaskie brzmienie koncertowe nie dotyczy tylko Mety tylko innych wielkich kapel. Podobnie zresztą problemy zaczęły się u nich z brzmieniem albumów kiedy weszli w cyfrową technologię. St. Anger skopane gary. DM lepiej całkowicie zostawić bez komentarza. Lulu też majstersztykiem nie jest. Dopiero Hardwired zabrzmiał lepiej, ale nadal nie jest to ideał brzmienia.
Niektóre kapele podobnego kalibru patrząc co się dzieje przestały nawet robić mastering i miks albumów, by nie psuć brzmienia.
Więc i tak uważam, że analogowe nagrywanie miało duszę i albumy brzmiały lepiej jak i na żywo.
|
tak się prezentuje póki co setlista z szanghaju:
Breadfan
Atlas, Rise!
King Nothing
The Memory Remains
The Unforgiven
Now That We're Dead
Moth Into Flame
Harvester of Sorrow
Halo on Fire
The Four Horsemen
|
Confusion bardzo solidny kawałek, od poczatku mi przypadłd o gustu, jakoś tak klimatycznie przypomina mi momentami My friend of misery
|
Taka ciekawostka. Spośród utworów, które nie zostały wypuszczone jako single najwięcej odtworzeń na YT mają:
1. Spit Out the Bone
2. Now that we're dead
3. Confusion
Ja muszę przyznać, że ostatnio z całej płyty największą przyjemność sprawia mi słuchanie Confusion. Ten kawałek, mimo że pasowałby do Justice, ma jakąś urzekającą melodyjność. Zwłaszcza w zwrotce, gdy James śpiewa, a Kirk jeszcze dodatkowo akcentuję tę rzewną melodykę - przy pierwszej zwrotce jakimiś ozdobnikami, a przy drugiej solówką.
|
Potwierdzam, to wykonanie Halo on Fire ma tragiczne brzmienie, ale nie chodzi o to jak zabrzmiało to na koncercie, bo to trudno powiedzieć, tylko o to jak obrobili to audio przed wypuszczeniem. Całkowicie płaski dźwięk. Perkusja jakby grała gdzieś w sąsiednim pokoju, za ścianą, a nie w tej samej przestrzeni dźwiękowej. Wysokie tony gitar nie brzmią jak wysokie tony zupełnie jakby natrafiały na jakiś sufit powyżej którego nie mogą się przebić i zabrzmieć naprawdę metalicznie. Zwróćcie uwagę jak to wszystko brzmi kiedy Kirk gra solówkę w outro. Wszystko się zlewa, perkusji jakby nie było w ogóle tylko to solo, a reszta ledwo słyszalne tło.
Nie wiem kto obrabia te pokoncertowe nagrania, ale to jest jakiś kompletny dyletant. Oni muszą znowu dostać solidnego kopa od fanów i tak jak przez lata wieszano na nich psy za brzmienie na studyjnych albumach i wreszcie zrehabilitowali się na Hardwired, tak musi się ktoś wziąć za brzmienie ich video live. Nie mówię tu o tym, jak brzmią z perspektywy kogoś obecnego na koncercie, bo o tym trudno mówić siedząc przed komputerem (w 2012 w Warszawie brzmieli dobrze), ale o tym, co słyszę na tym video. Ktoś to wyraźnie spieprzył, bo Now That, daleki od ideału, wciąż jest jednak przyzwoity.
|
łapcie Halo on Fire --->
https://www.youtube.com/watch?v=sGT_DUYJhUA&feature=youtu.be
Jak dla mnie wyszło bardzo dobrze, wokalnie świetnie, aczkolwiek kawałek jest na pewno znacznie trudniejszy do zaśpiewania niż Now that we're dead...
Co do płaskości brzmienia na koncertach to niestety Metallica ma z tym problem od około 10 lat... nie wiem co porobili z tym brzmieniem ale kiedyś na koncertach mucilli i łoili , że brzmienie było soczyste i mięsiste, najwiekszy problem własnie od paru tych lat to płaskość perkusji , która bez znaczenia na gre Larsa brzmiała kiedyś potężnie , dźwięk perkusji rozchodził się po kościach, baaardzo wiele na tym tracą niestety...
Z resztą temat rzeka , niejednokrotnie był poruszany, gdyby brzmienie koncertowe wróciło z lat 90' to nowe kawałki brzmiałyby na prawdę potężnie... Pokaż podgląd
|
Na metallica.com jest "Halo on Fire" z Seulu. Moim zdaniem wyszło gorzej niż "Now...", przede wszystkim przez dziwne brzmienie perkusji. Może to wina miksu albo nagrania, ale nie brzmi najlepiej. Zamiast nadać utworowi jeszcze większej dynamiki, to spłaszcza go i momentami czyni nijakim, bez wyrazu. Lars pwoinien zdecydowanie popracować nad brzmieniem garów, od paru lat jest z tym coś nie tak. Het wokalnie dał radę, chociaż początek miał średni.
Ogólnie, debiut "Now..." bardziej mi się spodobał.
A jeśli chodzi o "Dream No More", to problem podwójnej wokalizy można rozwiązać stosując podkład komputerowy, bądź odpowiednie ustawienia pogłosów. Wiadomo, że nie wyjdzie tak jak na płycie, ale jako taki efekt będzie. Albo bez kombinowania zaśpiewać na jeden głos
|
Czy dobrze słysze ze oni yo grają w standard E ? Wiem ze na płycie tak ale na zywo przewaznie opuszczali sie pół tonu
|
Gorzej jak się okaże to Dżastin Bieber :D
|
czy któś zauważył ,że włodarze stadionu ŚLĄSKIEGO DO DZISIAJ NIE OGŁOSILI KTO ZAGRA NA OTWARCIE? Na 110% BĘDZXIE TO mETALLICA
|
|
outlaw
lp3.polskieradio.pl (po prawej stronie masz różowy napis GŁOSUJ).
|
|
Świetny przebojowy utwór i takież samo wykonanie. Szkoda, że te tomy tak słabo słyszalne, bo tu o dziwo Lars ma całkiem ciekawie jak dla mnie gra. Czekam na Here Comes Revange i Confusion, że o Spit Out The Bone nie wspomnę...
|
Outlaw dokładnie to mam na myśli!
Pamiętam te perełki z czarnego z 2012 roku, wokal doslownie jak z płyty, zwłaszcza w don't tread on me... mistrzostwo.
|
Z tym, że im dalej w trasę, tym James śpiewa coraz niechlujniej wiąże się pewien zawód. Mianowicie im dłużej są w trasie, tym fizycznie lepiej wyglądają (szczuplejsi) i więcej się ruszają na scenie. Tymczasem jakość wokalu spada. Szkoda, że nie można mieć jednego i drugiego.
|
A i owszem - ManUNkind też.
|
Dokładnie. Prawidło jest takie, że im dalej od wydania płyty, tym wokal dalej odbiega od oryginału. Najlepszym dowodem jest rok 2012, gdy grali cały BA. Te nowe, nigdy (albo rzadko) nie grane utwory (My friend of Misery, The Struggle Within, Don't tread) James zaśpiewał głosem jak na płycie. Mianowicie na pierwszym koncercie, tj. w Pradze. Tymczasem klasyki, jak Sandman czy Sad, śpiewał tak, jak przez ostatnie kilkanaście lat. Po prostu jest tak, że w przypadku utworów standardowo granych na koncercie z czasem punktem odniesienia dla Jamesa staje się nie oryginalne wykonanie wokalne z albumu, tylko wykonania z poprzedniego koncertu. I tak coraz bardziej oddala się od oryginału, popadając w wygodne koleiny swojego głosu.
Stąd potrzebne są co jakiś czas rocznice, aby mógł odświeżyć wokal i przypomnieć sobie jako to śpiewał na płycie, wracając możliwie najbliżej tamtego wykonania. Jeśli raz na 20 albo 30 lat James robi taką rewizję swoich wykonań na koncertach, na te specjalne okazje, to mamy właśnie taki przyjemny efekt jak te wokalne perełki z wykonania Czarnego Albumu w Pradze czy całego Kill'em All na festiwalu Orion.
|
"Dream no more" może faktycznie brzmieć inaczej od oryginału. W wersji studyjnej w całym utworze są nałożone na siebie dwa głosy. Jestem bardzo ciekawy, jak to będzie brzmieć z "pojedynczym" wokalem.
|
Outlaw niestety tak było zawsze z każdym kawałkiem.... poza tymi które grali bardzo bardzo rzadko, jak np. Carpe Diem Baby na 30-lecie (wokalnie bomba), ale niestety im częściej śpiewany dany kawałek przez Het'a to z czasem nabiera różnych koncertowych nawyków i po prostu mniej się przy tym też przykłada wokalnie a szkoda, bo gość jak wkłada w to więcej siebie do brzmi potężnie i aż chce się słuchać tego jeszcze bardziej..
|
"Here comes revenge" i opluwane przez sporą grupę fanów "ManUNkind" będzie w wersji live wymiatać....zobaczycie.
|