W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Kirk Hammett: Uznanie dla wielkiego artysty
dodane 30.01.2016 21:02:20 przez: Rafał
wyświetleń: 3859
Śmierć Davida Bowie jest wielką stratą i chcę potwierdzić jego ogromny wpływ na mnie. Poniżej tłumaczenie wpisu Kirka na blogu fearfestevil.com, które przygotował dla nas Marios - pozdrowienia!


Kiedy dorastałem, kupiłem kilka albumów, które, można powiedzieć, miały na mnie wpływ. Jednym z takich krążków był „Changesonebowie” wydany w 1976 roku. Kiedy pierwszy raz usłyszałem „Fame” w radiu, brzmiało to jak coś, czego nigdy wcześniej nie puszczano. „Golden Years” i „Fame” to były dwa kompletnie różne utwory [niż to, co puszczano w radio dotychczas]. Dorastałem, słuchając radia AM, które grało wówczas genialne rzeczy: Motown Records, Rolling Stones, The Beatles i wszystkie te funkowe rzeczy z Bay Area, i kiedy słuchałem tego wszystkiego w późnych latach 60. i na początku 70., mieszkając w San Francisco, to ta muzyka była naprawdę wartościowa. Bowie był różny od tego wszystkiego, a po wysłuchaniu „Fame” musiałem zaopatrzyć się w „Changesonebowie”.

W tamtych czasach kserowałem wszelkie rzeczy, związane z horrorami i filmami science-fiction, które wtedy wychodziły. Bowie wystąpił w filmie „Człowiek, który spadł na ziemię”. I tak zostałem fanem science-fiction. Tytuł filmu rozpoznałem po twórczości Ray’a Bradbury’ego i Isaaka Asimova. Ten film został oparty na opowiadaniu „Kroniki Marsjańskie”, których autorem jest Bradbury. To była moja droga do fantastyki! Pomyślałem wtedy, że to wygląda naprawdę interesująco. Pamiętam, jak oglądałem „Człowieka...” i czułem się trochę zdezorientowany, trochę zmieszany. Myślałem, że być może ten film jest zbyt skomplikowany dla mojego młodzieńczego mózgu! Jednak z drugiej strony, film okazał się być niepokojący. Bowie jako obcy wyglądał dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałem. Coś zupełnie innego, z innego wymiary i innego świata.



Film poruszył kilka rzeczy: ksenofobia, niezdolność asymilacji do innej kultury. Nawet dotknął tematu zmian klimatu, ponieważ przedstawiał, że planeta głównego bohatera umiera. Przez lata sporo o tym myślałem: o mojej niezdolności do radzenia sobie z własnym pochodzeniem, z tym gdzie jestem, dokąd zmierzam. Już jako dorosły, znalazłem dla siebie drogę, interpretując ten film w sposób, w jaki moje młodsze „ja”, nie było w stanie go odczytać. Patrząc wstecz, zastanawiam się, czy Bowie, w sensie twórczym, zawsze był sobą. Wynika to być może z tego, że David zawsze był w ruchu, zawsze się zmieniał. Myślę, że te wszystkie pytania pojawiały się również w jego głowie. Chcę spróbować zrozumieć jego motywacje, a także to, w jaki sposób był w stanie wpłynąć na tak wielu ludzi i tworzyć tak wielką sztukę. Znalazłem w nim mnóstwo empatii. On odczuwał empatię do wielu osób. To było prawie tak, jakby Bowie swoją muzyką chciał nas uratować. Powiedzmy, że zakres empatii u Bowiego był większy, niż zakres empatii przeciętnego człowieka.

Spotkałem się z nim.

Chciałem nie tylko podzielić się tą historią, ale czuję, że to właściwy czas. Zanim jednak zacznę, pozwólcie, że opowiem o ostatnim albumie Bowiego. „Blackstar” jest znakomity. Znakomity przekaz na koniec. Udało mu się zachęcić nas wszystkich. Myślę, że to pierwszy raz, gdy mamy do czynienia z dziełem, kiedy artysta angażuje swoją zbliżającą się śmierć, jako integralną część ostatniej płyty. To niesamowite. Jestem całkowicie tym powalony. Mam nadzieję, że odejdę w podobny, artystyczny sposób.

Zawsze wydawał mi się niesamowicie wielkoduszny, bardzo szczery, otwarty i pełen życzliwości. Te uczucia, które przeżywałem jednej nocy w czasie „Madly In Anger Tour” w Kansas City: Joe Satriani, Velvet Revolver i David Bowie – nocowaliśmy w tym samym hotelu, bo wszyscy mieliśmy występy w tej samej okolicy. Rano zwinąłem się z hotelu i udałem się do siłowni. Wpadli Velvet Revolver i mój kumpel Joe Satriani, który zrobił sobie półgodzinną rundkę. Byłem przekonany, że ktoś ćwiczy za moimi plecami, ale nie odwróciłem się i nie sprawdziłem kto. Przeczuwałem, że Bowie może być w hotelu, bo dlaczego nie? Przecież gramy wszyscy w tej samej okolicy. Spostrzegłem wielkiego ćwiczącego gościa, ale nie byłem pewien, czy to on. Nie mogłem się mu dłużej przyglądać, by nie wyjść na natarczywego gościa gapiącego się na sławną osobę. Miałem wrażenie, że on tak o tym myślał.



Później, ponieważ mieliśmy dzień przerwy, Rob zasugerował, że powinniśmy pójść na koncert Bowiego. Zjedliśmy wczesny obiad i udaliśmy się do restauracji, która była w pobliżu.

Dostaliśmy się na koncert i nasz stary tour manager, Ian Jeffrey, pracował na tej trasie [Bowiego]. Tak pozornie, to chcieliśmy iść na koncert, by powiedzieć „cześć” Ianowi. Koncert był naprawdę fajny. David miał z powrotem w zespole Earl’a Slick’a na gitarze, co mi się spodobało, bo zagrali wszystkie utwory, których się spodziewałem. Dla mnie i dla Roba były to wspaniałe chwile. Po koncercie poszliśmy spotkać się i Ianem. Nawet nie nastawiałem się na spotkanie z Davidem, ponieważ słyszałem, że David bardzo chroni swój prywatny czas, że lubi się schować po koncercie. Przywitaliśmy się i Ianem, a on powiedział: „Czekajcie, David chce się przywitać”. Zszedł ze sceny jakiś kwadrans wcześniej. Zwykle potrzebuje jakichś 45. minut, by się ogarnąć. Wyszedł sobie w dresie i koszulce i rzucił: „Jak się masz Kirk? Cześć Rob!”. Nie mogłem w to uwierzyć! I za chwilę wyszły ze mnie te wszystkie fanbojskie zapędy... jak to był dla mnie inspiracją... bla, bla, bla... Powiedział, że zna nas od dłuższego czasu, że lubi naszą muzykę, i żebyśmy dalej robili to, co robimy. Rob i ja rozpromienieni..

Więc trzymaliśmy się z Ianem i jego ekipą jeszcze przez jakieś 45 minut, po czym się pożegnali. Poprosiłem mojego asystenta, Toma Robba, aby zadzwonił po taksówkę. Opuszczamy kulisy i nagle uświadamiam sobie, że nie był to najlepszy pomysł. Jak mam się dostać do taksówki, gdy 8000 ludzi toruje parking? Spojrzałem na Roberta i powiedziałem: „Stary, mamy przesrane!”. Wkurzyłem się. Zapytałem Toma, czy mógłby zadzwonić do naszego kierownika trasy, by rozwiązali jakoś ten problem. Pamiętam, że był tak rozczarowany, że po prostu usiadł na krawężniku, ukrył twarz w dłoniach i patrzył w ziemię.



Gdy wychodziłem zza kulis, nie spostrzegłem tego busa, ale niespodziewanie kierowca zatrzymał się tuż obok i otworzył drzwi. Widzę menadżera trasy Davida Bowie, który pyta: „Czy ty nie mieszkasz w tym samym hotelu, co my? Wyglądasz, jakbyś potrzebował podwózki! David powiedział mi, żebym cię zapytał, czy nie chcesz się zabrać z nami”. Instynktownie odpowiedziałem: „Pewnie”. Czułem się jak jeden z bohaterów filmu „Świat Wayne’a”. Wchodzimy do autobusu, patrzymy w lewo, a tam David z wielkim uśmiechem mówi: „Siadajcie, siadajcie”. Ja i Rob usiedliśmy, i znów czułem się jak młodociany fan. Nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale rozmawialiśmy o muzyce i jego zauroczeniu zespołem The Dandy Warhols. Pamiętam też, że przepraszając go, powiedziałem: „Przepraszam David, za pożyczkę tytułu „Leper Messiah””, a on tylko się roześmiał.

Razem z Cliffem słuchaliśmy „Ziggy Stardust” i „The Spiders From Mars” codziennie na amerykańskiej trasie Ride the Lighting w 1985 roku. Więc tak, wykorzystałem kawałek tekstu „Ziggy Stardust”. Słuchałem tego albumu, szukając odpowiedzi na te wszystkie pytania, z którymi będę miał do czynienia w życiu. Utwory takie, jak „Rock ‘n’ Roll Suicide”, czy „Hang Onto Yourself” wywarły na mnie duży wpływ.




W czasie podwózki cały czas rozmawialiśmy. Byłem zaskoczony tym, jak bardzo wesoły był David. Bardzo dużo się śmiał, niemal do rozpuku, a to dzięki jego głupkowatemu poczuciu humoru. Był bardzo spokojny. Gdy się patrzy na te wszystkie promocyjne zdjęcia Bowiego, można pomyśleć: „gość wygląda jak ciężki kot” (że niby gburowaty??? – nie wiem jak to odczytywać – przyp. Marios), ale gdy spotkałem się z nim osobiście, okazał się być całkowitym przeciwieństwem moich wyobrażeń. Kiedy zatrzymywaliśmy się koło hotelu, posmutniałem, bo moja najwspanialsza jazda autobusem dobiegała końca. Podziękowaliśmy mu, wstaliśmy i wyszliśmy z busa. Kiedy z Robem dotarliśmy do hotelowej windy, spojrzeliśmy po sobie i zapytałem: „Czy to się stało naprawdę?”. Było to dziwne, piękne i zupełnie nieoczekiwane doświadczenie.

Więc tak... Wielka cześć pamięci Davida.

Zamykając temat, chcę powiedzieć, że „Zagadka nieśmiertelności” jest jednym z najwspanialszych filmów o wampirach. Wampiryzm w tym filmie jest nieco ukryty i nie jest osadzony w głównym wątku. Opowiada bardziej o relacjach na przestrzeni czasu. Transformacja Bowiego z młodego chłopaka na starego człowieka, rozwala mnie.

Dzięki Bogu David Bowie chodził po Ziemi i dzięki Bogu mieliśmy szansę doświadczyć tego co Bowie stworzył.

Do następnego razu.




Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 28
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Predator lecz mów mi Andrzej
03.02.2016 17:10:12
O  IP: 82.143.187.35
NIKT pytanie tylko czy jeszcze za życia czy pośmiertnie ;P

Ciekawe czy kiedyś na tej uroczystości padła propozycja Megadeth, co nie zmienia faktu, że jeżeli znów coś się takiego stanie to kolejny będzie Slayer. Może dopiero po tym wydarzeniu Rudy się doczeka, jeżeli go ktoś wymieni hehe
NIKT
03.02.2016 16:59:46
O  IP: 217.172.231.39
Predator lecz mów mi Andrzej
Gdyby tak się stało to by było z lekka chamskie ze strony METALLIKI. To tak jak by uważali że bez nich jako MEGADETH nigdy się nie dostanie do Hall of Fame.. Z resztą RUDY sam stwierdził że i on się tam dostanie prędzej czy później :)
Predator lecz mów mi Andrzej
02.02.2016 18:58:03
O  IP: 82.143.187.35
Powiem Marios że to dość pogmatwane mimo wszystko. Skoro mogli zaprosić na scenę kogo chcieli, zrozumiałe to że przewinęło się multum osób przez Metę. Nikt co do tego nie ma wątpliwości, ale jeżeli nazwisko Mustaine jest dość mocno obecne na pierwszym jak i drugim albumie myślę, że powinienem dostać zaproszenie na scenę, a nie jako VIP. I nie piszę tego z jakiejś złośliwości, czy próby wywyższania go od reszty zespołu, tylko z tego względu że na dwóch pierwszych albumach jest sporo jego patentów jak i jego nazwisko. Takie gdybanie tylko moje :)

Ale zawsze tak jest jak początkowa historia jest dość pogmatwana
Marios
01.02.2016 21:39:37
O  IP: 89.151.18.192
Obostrzenie tych 25 lat dotyczy tylko debiutu płytowego. Hall of Fame to uhonorowanie całej kariery, a nie celebracja ćwierćwiecza debiutu. Wprowadzeni zostali ci, których wybrali Lars i James. Na scenę mogli zaprosić kogokolwiek by chcieli. Cytat z Larsa:

"Musieliśmy to jakoś rozwiązać. Dave Mustaine nigdy nie nagrał z Metalliką żadnego albumu. Nie jest to brak szacunku dla niego, ale we wczesnych latach Metaliki, przewinęło się przez nią pół tuzina osób. Uznaliśmy... że najuczciwiej będzie uwzględnić te osoby, które nagrały z Metalliką jakąkolwiek płytę. Dave był w zespole przez 11 miesięcy, głównie w 1982 roku... nie zamierzam pomniejszać niczyich zasług, mam dużo szacunku i uznania dla tego co od tego czasu osiągnął."

Próba ograniczenia osób na scenie do tych, które kiedykolwiek zagrały na płycie Metalliki też jakoś przez zespół przestrzegana nie była. Bob Rock robił za basistę na "St. Anger", a wprowadzony z Metallicą nie został.

Po prostu zaprosili kogo chcieli.
Predator lecz mów mi Andrzej
01.02.2016 20:31:24
O  IP: 82.143.187.35
Ups pomyłka jeżeli dobrze pamiętam Kirk nigdzie nie jest wpisany na KEA, więc powinien tam być tylko James, Lars i zastępstwo dla Cliffa
Predator lecz mów mi Andrzej
01.02.2016 20:27:03
O  IP: 82.143.187.35
Dzięki za wyjaśnienie, czyli rozumiem że gdyby Rudy brał udział w nagraniach KEA i został wywalony dzień po ukazaniu się wydawnictwa w sklepach, to mógłby stać tam obok Heta i reszty ferajny?

Ciekawi mnie tylko jeszcze jedna sprawa Jak wiadomo, zasadą Hall of Fame jest to, że ubiegać się o wejście do Galerii Sław mogą tylko te zespoły i wykonawcy, którzy nagrali swoje debiutanckie albumy minimum ćwierć wieku wcześniej czy to jest jakoś mocno przestrzegane? Nie powinni tam być tylko ci co brali czynny udział w tworzeniu KEA, a jak wiadome Newsted, ani Trujillo nie przyłożyli nawet palca do tego. Jedyną osobą poza Jamesem, Larsem i Kirkiem byłby Cliff, ale on nie żyje i w jego imieniu wystąpił ojciec. Rozumiem jeszcze aktualni członkowie, ale co w takim razie robi tam Newsted, który dopiero dołożył cegiełkę na AJFA? Wybacz za takie gdybanie, ale ciekawi mnie ten system ;P
Marios
01.02.2016 17:51:32
O  IP: 89.151.18.192
Predator

David został zaproszony jako VIP na widownię. Siedziałby gdzieś przy stoliku, obok tych wszystkich rodzin, przyjaciół, kumpli i znajomych Metalliki (balkon tej hali przeznaczony był dla fanów). Np. Lloyd Grant przyjął zaproszenie. Był obecny.
David odpisał na zaproszenie. Napisał, że nie może przybyć, bo ma w tym czasie zabukowane koncerty z Megadeth.
Mustaine na scenie by nie stanął, bo po prostu nigdy nie zagrał na płycie Metalliki.

Jak wiadomo, zasadą Hall of Fame jest to, że ubiegać się o wejście do Galerii Sław mogą tylko te zespoły i wykonawcy, którzy nagrali swoje debiutanckie albumy minimum ćwierć wieku wcześniej. Mógłbym zaryzykować twierdzenie, że gdyby nie to obostrzenie, Metallica byłaby częścią Rock and Roll Hall of Fame dużo, dużo wcześniej niż w 2009. Ale niestety musieli czekać, aż "Kill'Em All" skończy 25 lat.
Predator lecz mów mi Andrzej
01.02.2016 12:20:47
O  IP: 82.143.187.35
Marios, bo Ty jesteś encyklopedią. Jeżeli możesz powiedz mi czy Rudy został zaproszony do uczestniczenia w RnR HoF tak samo jak Jason czy nie został zaproszony, by stać tam na "scenie" z resztą członków Mety? Jakoś mi to umknęło, a nie mogę znaleźć żadnej informacji. Bo nazwisko Mustaine występuje więcej razy niż Newsteda na albumach, który tam był
Marios
31.01.2016 22:45:28
O  IP: 89.151.18.192
Bartałek

Ależ Motorhead przy okazji Metalliki w Hall of Fame nie mógł zostać pominięty!
Lista zespołów wymienionych przez Jamesa jest krótka, acz treściwa.
Tak dla przypomnienia:

https://www.youtube.com/watch?v=L2nKE1iHC6M



Pokaż podgląd
Marios
31.01.2016 22:13:46
O  IP: 89.151.18.192
Fragment tekstu "Ziggy Stardust" wykorzystany na tytuł dla "Leper Messiah" i muzyczny cytat z Bowiego umieszczony w "Master of Puppets", mówią wiele na temat wpływu twórczości Davida Bowiego na Kirka.

Myślę, że to pierwszy raz, gdy mamy do czynienia z dziełem, kiedy artysta angażuje swoją zbliżającą się śmierć, jako integralną część ostatniej płyty.

Dosłownie może i tak. Za bardzo w tej chwili nie przychodzą mi do głowy tytuły jakichś równie trafionych w temat albumów. Jednak mógłbym podciągnąć pod tę kategorię "Innuendo" Queen. Znając kontekst powstawania ostatniej płyty z Mercurym i słuchając finałowego "The Show Must Go On", odczuwam dreszcze...
Predator lecz mów mi Andrzej
31.01.2016 15:04:48
O  IP: 82.143.187.35
Niedorzeczne jest to, że muzyk z takim stażem musi godzić się z gitarą i skracać solówki do jednej piątej
Bartałek
31.01.2016 14:29:20
O  IP: 195.150.224.92
A mnie śmieszy to, że niektórzy uważają, że te wspomnienia chłopaków o Lemmym i Bowiem są niby robione pod publiczkę. Kto jak kto, ale Metallica nie musi zyskiwać popularności na śmierci kogoś popularnego. To absurdalne.

Lemmy
Bardzo słaby argument, że podczas wprowadzania do RNRHOF nie wspomnieli Motorhead - nie wymienili wielu innych zespołów i sami od razu powiedzieli, że mogliby tak wymieniać i wymieniać (o ile dobrze pamiętam, był to James). Oczywiście wszystkie przygody pryszczatego Larsa z Motorhead, jego jeżdżenie za zespołem po całej Anglii, zagranie Metalliki jako "The Lemmys" na pięćdziesiątce Lemmy'ego, dziesiątki wspólnych występów na scenie - wszystko to jest nieistotne, bo Metallica śmie publicznie wyrazić żal z powodu śmierci jednego z wielu swoich idoli. Nie wspomnę nawet o zapewne licznych historiach, o których nikt publicznie jak na razie nie wspominał.

Bowie
Nie od dzisiaj wiadomo, że jeśli nie trąbi się o czymś w co drugim wywiadzie, to przecież to coś nie istnieje. A tak w ogóle to Kirk te historie na pewno na poczekaniu wyssał z palca, albo nawet ktoś wymyślił je za niego, a on tylko na bloga to przepisał. To, że Bowie mógł mieć mały wpływ na Metallicę nie znaczy, że Kirkowi nie mogła podobać się jego twórczość i nie znaczy, że musiał o tym wszem i wobec rozpowiadać na każdym kroku. Gdyby Bowie niewiele dla niego znaczył, na pewno by o nim nie napisał tej notki. I nigdzie nie napisał że bez Bowiego nie byłoby Metalliki, tylko po prostu podzielił się z ludźmi swoimi odczuciami.

Idąc takim tokiem myślenia, Metallica na pewno chciała zdobyć (jeszcze) większą sławę, nagrywając covery Thin Lizzy, Ramones albo Rainbow.

Przecież to niedorzeczne.

Pozdrawiam :)
Predator lecz mów mi Andrzej
31.01.2016 13:46:54
O  IP: 82.143.187.35
Problem w tym, że Kirka i Larsa już od dawna muzyka nie interesuje. Roberto wszędzie widzi funk i tylko James pozostał
opelek
31.01.2016 13:21:40
O  IP: 188.146.11.180
Fajnie, że Kirka inspirują też inne rzeczy poza metalem. To zawsze urozmaica muzykę, którą tworzy.

P.S. Ta maszynka do tłoczenia płyt ciągle chodzi mi po głowie. Nie mogę się już doczekać nowego lp.


_Egon_
31.01.2016 10:15:30
O  IP: 109.243.72.114
Przed chwilą dali nowy Megadeth w Trójce. Aż chce się słuchać !
orzel
31.01.2016 08:53:48
O  IP: 178.4.87.253
Fajna historia.
David Bowie to na pewno jedna z najbardziej kreatywnych i interesujacych osobowosci muzyki wspolczesnej.
A Blackstar jest znakomitym albumem, jeszcze lepszy od Next Day.
Polecam, szczegolnie tym ktorzy nic poza Metallika nie widza i nie slysza..
Predator lecz mów mi Andrzej
30.01.2016 23:07:42
O  IP: 82.143.187.35
wśród nich nie było (jak słusznie tu ktoś zauważył) Motorhead

Ten ktoś to JA!!! :D

ps widzę a7, że ostatnio było cicho o Tobie, to się nieźle rozbrykałeś w tym temacie. Patrzę patrzę i same posty a7 ;P co nie zmienia faktu, że masz dużo racji
a7xsz
30.01.2016 22:23:07
O  IP: 31.61.136.101
piwo się nie należy, bo miało być Metallica o bowie, nie Bowi o Lulu
a7xsz
30.01.2016 22:21:21
O  IP: 31.61.136.101
xyz

Ogólnie, trochę tak.

Thank you for asking.

Papcio Chemiel

a z przed 5, 10, 15, 20 - lat ?
Papcio Chmiel
30.01.2016 22:17:41
O  IP: 89.229.30.143
a7xsz

Wiesz, James, Lars, Kirk czy Rob nie starają się być na siłę Wojtkiem Mannem. Z drugiej strony mam podejrzenie graniczące z przekonaniem, że daliby radę poprowadzić swoją audycję w Trójce :)

Wpisałem w google David Bowie i Metallica i wyskoczyło coś takiego:

http://www.theguardian.com/music/2015/apr/20/david-bowie-lou-reed-masterpiece-metallica-lulu

Co prawda to Bowie wypowiada się o LULU, ale myślę że piwo się należy. Wyślij przelewem.
xyz
30.01.2016 22:14:49
O  IP: 93.105.36.201
a7xsz
Czy Ty dobrze się czujesz?
a7xsz
30.01.2016 22:08:13
O  IP: 31.61.136.101
Kirk, Lars i James powinni w tymże momencie na kolanach dziękować:
- Judas Priest
- Iron Maiden
- Motorhead
- Diamond Head

bez nich nie było by Metalliki.

I uważam, że legendy heavy metalu z lat 80-tych i początku 90-tych, powinni trzymać jakiś poziom, zachować klasę, a nie pajacować i wygadywać jakieś dyrdymały. Gdzie tu godność? <- to takie ogólne stwierdzenie

Niestety pieniądze i lata picia/ćpania spowodowały nieodwracalne zmiany u wszystkich.

Newsted też nie jest normalny (żeby nie było).
a7xsz
30.01.2016 22:01:35
O  IP: 31.61.136.101
Bawi mnie to i będę się pastwił.

Czy za życia pana Bowie, Kirk wypowiadał się w ogóle o nim, tak jak tutaj powyżej ?

Serio. Pytam.

Jak ktoś znajdzie podobną jak wyżej wypowiedź Kirka o Bowie (za życia pana Bowie), to osobiście na drugi dzień jadę, w dowolne miejsce w PL i postawię tej osobie piwo.

To jakaś parodia.
a7xsz
30.01.2016 21:55:16
O  IP: 31.61.136.101
Kirk: "Dzięki Bogu David Bowie chodził po Ziemi i dzięki Bogu mieliśmy szansę doświadczyć tego co Bowie stworzył."

To serio mówi gość, którego widziałem w latach 80 tych w skórze, pijącego hektolitry wódy i tworzącego solówki do MOP i AJFA ?? To ten gość to mówi??

Kirk: "Do następnego razu."

Aż umrze ktoś kolejny.. kto tym razem? Madonna? Krzysztof Krawczyk? yhmm.. kanye west ? kto jeszcze miał i ma na Ciebie wpływ, Kirkuniu ? :P
a7xsz
30.01.2016 21:50:36
O  IP: 31.61.136.101
muzykofilem pop ?

Gdzie wypowiedzi ostatnimi czasy o:

- Deep Purple
- Iron Maiden
- Judas Priest

?

najpierw super jest Iron Maiden, a za chwilę David Bowie.. nie no spoko ..

Firma która ich obsługuje powinna zająć się cenzurą Kirka.
Gość jak jest upalony i próbuje wypowiadać, kompromituje się. I żeby to raz czy dwa ..
Papcio Chmiel
30.01.2016 21:45:50
O  IP: 89.229.30.143
*powinno być schorzenie zamiast uzależnienie
Papcio Chmiel
30.01.2016 21:43:05
O  IP: 89.229.30.143
Być może Kirk jest po prostu muzykofilem, a to dość ciężkie uzależnienie
a7xsz
30.01.2016 21:30:07
O  IP: 31.61.136.101
Szczerze, nie znam za bardzo gościa. Ani jego twórczości. Zmarł, przykro. - jak zawsze gdy ktoś umiera.
Ale mnie to jakoś szczególnie nie rusza.
Widać, że na Kirka chyba mieli wpływ wszyscy... jakby zebrać jego wypowiedzi.. to ciężko znaleźć kogoś, kto nie miał wpływu na niego, na Metallikę ..
Ciekawi mnie, tak na serio, w ilu procentach jest to szczere, a w ilu kalkulowane i mówione pod wpływem chwili?
Lars wymieniał podczas Hall of Fame w 2009 zespoły .. wśród nich nie było (jak słusznie tu ktoś zauważył) Motorhead. A ostatnio co mówili o Motorhead? No właśnie.. jak wiatr zawieje.. kto umrze .. jaka okazja ..
Nagle Bowie to największy skarb ludzkości i mentor dla metalowo-surfowo-horroro Kirka..

Jakby tyle energii i czasu co na tą wypowiedź poświęcił na tworzenie i nagrywanie nowego albumu, to by nie mijało właśnie 8 lat ..
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak