W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James dla MetClubu o koncertowaniu
dodane 20.08.2015 18:14:27 przez: ToMek
wyświetleń: 4354
Jako dodatek do obszernego wywiadu dla So What! James udzielił ostatnio również wywiadu dla MetClubu - poniżej tłumaczenie 1-wszej części. Druga właśnie się ukazała i znajdzie się u nas niebawem!


Stefan Chorazi: Zacznijmy od koncertów w Europie… chodzi mi o pomysł, aby fani byli na scenie. Zaczęło się chyba na Glastonbury, jak Ty to widzisz?
James Hetfield: To dla nas świetna sprawa, taka energiczna sceneria, wiesz o czym mówię? Pierwsza rzecz jaka mi się nasuwa jest taka, że nie mogę być już bliżej kogoś, kto cieszy się wtedy naszą muzyką. Wiesz, ludzie grają ze mną na gitarze, trzymają ją, stoimy wszyscy obok siebie i po prostu nie mogę być już bliżej, zwłaszcza podczas festiwali. Wiesz, uważam, że dzisiejsze festiwale przypominają programy TV, jesteś na scenie, tłum jest pierdoloną milę dalej i wszyscy mają aparaty, kamery i tak dalej, żeby mieć streaming na własną stronę internetową albo jakiś program TV. Chcemy być bliżej. Chcemy cieszyć się tą atmosferą i dawać tę energię. Jest trudne, gdy ludzie są tak daleko, ciężko jest się z nimi połączyć. Zatem jest wspaniale, gdy mamy fanów zaraz za naszymi plecami, tę energiczną scenerię. Mamy na koncertach ludzi w różnym wieku i z różnym entuazjazmem

SC: Czekaj, chcesz powiedzieć, że widziałeś na scenie jakichś śpiochów?
JH: Nie tyle śpiochów, co ludzi, którzy nie bardzo wiedzą co robić, wiesz o czym mówię? Patrzysz na ich twarze, pokazujesz gesty typu: 'come on!', 'yeah!', rockujesz dalej i ci ludzie wyglądają jakby pytali 'spoko, ale co mam robić?'. A potem spoglądasz na ludzi, którzy na maksa chcą wykorzystać tę chwilę. Ale każdy z nich jest pełen szacunku dla nas, co również bardzo cenię.



SC: Zatem nikt nie wpycha nigdzie rąk próbując zagrać na gitarze? Miałeś już taką sytuację?
JH: Nie. To miejsce publiczne, wszyscy Cię widzą. To dla nas normalne stać przed tymi ludźmi, dla nich to uczucie typu: 'o Boże!' Oni jakby są w szoku już od samego początku, więc nie są agresywni. Nikt nie zachowuje się chamsko. Ich nastawienie jest jakby obronne, więc po prostu łatwiej jest podejść i wyciągnąć z tej skorupy. Zabawniej jest robić tak, niż starać się blokować kogoś.

SC: Czy ludzie na scenie mówią coś do Ciebie? Słyszałeś coś?
JH: Pewnie mówią, ale na scenie ich nie słyszę.

SC: Świetnie, po prostu świetnie. Zatem dzieciaki, możecie mówić w jego kierunku co tylko chcecie, bo i tak was nie usłyszy!
JH: No jasne. Możecie śmiało nazwać mnie dupkiem, wiecie?

SC: Może to i dobrze, że ich nie słyszysz, to znaczy, że osoby odpowiadające za porządek robią swoją robotę, prawda?
JH: Tak. Tak naprawdę nie musisz nic mówić. Tu chodzi o gesty i ruchy jakie wykonujesz. Wiesz, czasem wyciągam do kogoś dłoń i daję kostkę, żeby zagrał na gitarze i wtedy ten ktoś wygląda jakby chciał powiedzieć: 'co? co?' 'Graj! -' pokazuję. 'Ohh, w taki sposób?' Myślę więc, że ludzie na scenie dostają dokładne instrukcje, żeby być pełnym szacunku, wiesz, nie pchać się, nie być zachłannymi i tak dalej. Później sami sobie mówią: 'hej, pokazał mi, że mogę tak robić, więc mogę być jeszcze bliżej.'

SC: Zagracie inną setlistę niż robiliście to poprzednio, zgadza się?
JH: Tak, ponieważ przez ostatnie 12 lat w Europie graliśmy w każde lato, ale wiesz, ciągłe wracanie tam jest wspaniałe. To wielka frajda. To niczym błogosławieństwo, że po 35 latach dalej jesteśmy proszeni o bycie headlinerami festiwali, i że dalej jesteśmy w stanie to robić. Tak więc jedziesz, robisz pięć, sześć festiwali, wracasz do domu, udajesz, że coś piszesz przez jakiś czas, jedziesz następnego lata i jedziesz na sześć innych. Wiesz, jest tak wiele (festiwali), że możesz unikać grania na tych samych. Ponieważ to jest ostatnia rzecz jaką byśmy chcieli, wiesz, przedłużać pobyt tak, że ktoś może przy tym nie wydolić. Tak więc byliśmy w stanie tam przyjechać w lato ładnych kilka razy.

Wiesz zatem co mamy przygotowane? Nie gramy The Black Albumu w całości, nie mamy też jeszcze gotowego nowego materiału, zatem musimy zajrzeć głębiej, spojrzeć na te rzadsze utwory, których wcześniej nie grywaliśmy. Czasami to działa, a czasami nie. Wiesz, na przykład na ostatniej trasie, jako trzeci utwór w secie graliśmy Metal Militia, i ni z tego ni z owego ludzie wyglądali jak: 'co tu się wyprawia? co to jest?' Słyszysz raam, dadadadaand i nagle widzisz moszpit, wiesz z 50 ludzi co najmniej. A po chwili widzisz ludzi, którzy wyglądają jakby tego nie znali.

SC: Pewnie na koncertach było trochę ludzi, którzy nie znali tego materiału?
JH: Zgadza się. No cóż... Boże... Stary, jacy my już kurwa jesteśmy starzy! Mam na myśli ile czasu już się tak bujamy.

SC: Nie mów tak.
JH: Mam na myśli pokoleniowo, widzę coraz więcej młodych fanów. Pod sceną widzę więcej młodych ludzi, nastolatków, ludzi koło 20 roku życia, kobiety. Każdego. Ci ludzie muszą poznać naszą historię, nauczyć się tego jak to jest być fanem na festiwalu, jak się zachowywać, jak to w ogóle jest, bo wiesz, tu nie chodzi o stanie i nagrywanie Ipodem, a o to, żeby zwyczajnie cieszyć się koncertem.

SC: Gdy wybieracie te rzadsze utwory do setlisty, wybieracie je dla ludzi czy wybieracie te, które po prostu chcecie zagrać?
JH: Jedno i drugie. Jeśli mamy cztery czy pięć wolnych miejsc w setliście, wtedy wybieramy na zasadzie 'który idzie nam lepiej', i po prostu nimi rotujemy. Granie Unforgiven 2 było cudowne! To jeden z tych utworów, które baliśmy się zagrać z powodu tego, ile czasu minęło odkąd zagraliśmy je ostatnim razem. Dobry Boże, Unforgiven 2 ostatni raz przed tą trasą zagraliśmy chyba na American Music Awards czy na jakimś innym podobnym wydarzeniu. Ale wyszliśmy i go zagraliśmy, jednak nie poszło nam dobrze. Nie baliśmy się porażki i zawiedliśmy, ale doprowadziło to do sukcesu.



SC: Nie baliście się porażki i odnieśliście sukces, dobra robota.
JH: Zgadza się.
SC: Zatem moje gratulacje.
JH: Dzięki. Sukces.
SC: Proszę uprzejmie.
JH: Teraz, wiesz idzie nam lepiej z tymi utworami, więc wspaniale jest je grać. Kilka razy zagraliśmy też Frayed Ends, nie pamiętam czy nim rotowaliśmy, ale super było go zagrać.
SC: Na pewno.
JH: Yeah, naprawdę wspaniale. Ludzie zdecydowanie docenili ten kawałek.

SC: Jestem pewny, że część ludzi zaczęła wariować przy tym utworze. Przez wiele lat słyszałem jak bardzo ludzie chcieli to usłyszeć.
JH: Fajnie było zagrać materiał, który nie przerabiamy zbyt często. Było to również sporym wyzwaniem, bo wiesz, na festiwalach gra się przeważnie te najpopularniejsze kawałki, ponieważ ludzie chcą usłyszeć te, na których dorastali i ja doskonale to rozumiem. Ale żeby było wyjątkowo nie tylko dla nich, to czasami wyciągamy jakieś dawno nie grane kawałki.

SC: Czy widzisz moment, w którym niektóre utwory się przeciągają, a Ty poddajesz się graniu?
JH: Masz na myśli Ciamną Gwiazdę?
SC: Powiedzmy
JH: Dwugodzinnie jammowanie Grateful Dead? Nie wiem. To znaczy, graliśmy przez dwie godziny i wiesz, moje gardło, nasze ciała, każdemu coś dolega i dwie godziny wydają się na ten moment odpowiednie. Tak więc starasz się zmieścić w tym czasie tyle muzyki, ile tylko się da i nie wiem czy 10-minutowy jam.. wiesz.. Ludzie prędzej woleliby usłyszeć Disposable Heroes i ja też wolałbym to zagrać. Nie jestem typem gościa, który jammuje. To znaczy, jeśli jest to śpiewanie w akompaniamencie albo coś, co robiliśmy już wcześniej, wiesz, wydłużona wersja My Friend Misery, takie śpiewanie w środku było pełne mocy i bardzo mnie poruszyło. Wiesz, próbowaliśmy czegoś podobnego z Sandmanem – wołanie i odpowiadanie, ale nie wyszło to za dobrze. A zatem – nie bój się porażki. Próbujesz czegoś i jak wychodzi to wychodzi, a jak nie… tak to już jest z większością rzeczy robionych na żywo. Ale są jeszcze wesołe błędy, np. o, zapomniałem wejść, a oni zaczęli już śpiewać tę część i przekształciliśmy to w coś innego. Tak więc wesołe błędy zawsze są mile widziane.



SC: Czy wyobrażasz sobie taki moment, w którym dobrze by było zrobić sobie przerwę?
JH: Nie wiem. Nigdy tak naprawdę tego nie robiliśmy. Jedyną rzeczą do której mógłbym to przyrównać jest, może, rany, próbuję sobie przypomnieć czy to nie było czasem podczas St. Anger jak daliśmy 3 koncerty w Paryżu?

SC: O tak, to był St. Anger.
JH: Koncerty były brutalne. To było jak w górę, w dół, w górę znowu w dół. Tak, to było ciężkie. Do tego fakt, że połowa Francji strajkowała, nie pomagał.
SC: I było jakieś 100 stopni.
JH: Tak, to też. W każdym razie, to jedyna rzecz do której mógłbym to porównać. Ale dla mnie przerwami są doodle czy solo na basie! I jak Rob wychodzi i robi swoje basowe rzeczy, to ja mam chwilę żeby się czegoś napić, oddychać, odetchnąć i tak dalej, więc..

SC: No dobrze, utnijmy zatem plotkę, która nie wypłynęła nigdzie, poza rozmową przy tym stole.
JH: To Ty zacząłeś plotkę o przerwie!
SC: Ale nie będzie koncertów na żywo z przerwą.
JH: Nie wiemy. Nie mamy pojęcia. To coś, co wydaje się być odpowiednie teraz bardziej niż kiedykolwiek i przypomina mi o wczesnych czasach, bez żadnych zasad. Zasada, wiesz. Hej! Wszystko, czego chcę to grać i chodźmy. Wiesz. Hej, chcesz tutaj grać? Pewnie, zróbmy to. Przekształciliśmy to w tak ogromną rzecz, że w tym momencie branża muzyczna znowu zdaje się być w pewnym sensie nowa. Jak wypuszczać swoją muzykę, jak jeździć w trasy? Tradycyjne etapy nie istnieją, tak jak to było kiedyś. Co chcesz robić? Jak chcesz to robić? Wszystko jest znowu na świeżo.



Rafał & Madlene

Waszym zdaniem
komentarzy: 8
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Ewta
03.09.2015 13:00:54
O  IP: 77.115.85.212
To "udajesz, że coś piszesz" to jak mamy odbierać? :P
Spr
21.08.2015 08:31:25
O  IP: 145.237.2.216
"...tu nie chodzi o stanie i nagrywanie Ipodem, a o to, żeby zwyczajnie cieszyć się koncertem..."

"...że dzisiejsze festiwale przypominają programy TV, jesteś na scenie, tłum jest pierdoloną milę dalej i wszyscy mają aparaty, kamery i tak dalej, żeby mieć streaming na własną stronę internetową albo jakiś program TV..."

Ja jestem tym szczęściarzem, że byłem na koncertach, gdy jeszcze wszyscy się świetnie bawili, atmosfera była genialna, a teraz stoją i nagrywają, trzaskają zdjęcia, które i tak później, gdzieś tam leżą i nigdy ale to nigdy nie oddadzą wspomień z zabawy, które masz w sercu... Gdy patrzysz na zdjęcia, które robiłeś to możesz sobie powspominać, tak byłem na koncercie, stałem i machałem zdjęcia.....
a7xsz
21.08.2015 06:55:25
O  IP: 46.113.213.160
James:
"robisz pięć, sześć festiwali, wracasz do domu, udajesz, że coś piszesz przez jakiś czas, jedziesz następnego lata i jedziesz na sześć innych. "

Robert:
"Nie brakuje nam pomysłów, gdy tworzymy nowe utwory. Myślę, że problemem jest to, że mamy ich zbyt wiele."
simon
20.08.2015 22:59:23
O  IP: 88.199.233.138
tyle sprzętu, takie studio, niezależność, to jakbym miał luksusowe panienki na chacie i gral w xboxa, albo jeszcze lepiej cisnął gruche przy pornolu
RafałlkM
20.08.2015 22:26:45
O  IP: 77.253.205.81
" tak więc jedziesz, robisz pięć, sześć festiwali, wracasz do domu, udajesz, że coś piszesz przez jakiś czas, jedziesz następnego lata i jedziesz na sześć innych"


"Nie gramy The Black Albumu w całości, nie mamy też jeszcze gotowego nowego materiału, zatem musimy zajrzeć głębiej, spojrzeć na te rzadsze utwory, których wcześniej nie grywaliśmy"


Chociaż nie ściemnia :)
qqw
20.08.2015 20:48:16
O  IP: 176.96.145.92
qqw
20.08.2015 20:48:05
O  IP: 176.96.145.92
Tak się zastanawiam dlaczego w Tuning Roomie w około perkusji jest jakby więcej mikrofonów niż na koncercie?
ToMek
20.08.2015 18:18:27
O  IP: 91.227.215.2
Rafał i Madlene - dzieki za tłumaczenie - w sam raz na poczatek europejskiej trasy!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak